Peter Kent: Nadworny dubler Arnolda Schwarzeneggera

Peter Kent: Nadworny dubler Arnolda Schwarzeneggera
Źródło zdjęć: © Facebook

27.07.2015 | aktual.: 22.03.2017 20:38

Nawet najwięksi ekranowi twardziele potrzebują dublera. Arnold Schwarzenegger nie jest wyjątkiem i podczas kręcenia kolejnych akcyjniaków chętnie korzystał z pomocy kaskadera Petera Kenta.

Nawet najwięksi ekranowi twardziele potrzebują dublera. Arnold Schwarzenegger nie jest wyjątkiem i podczas kręcenia kolejnych akcyjniaków chętnie korzystał z pomocy kaskadera Petera Kenta.

Współpraca układała się im tak pomyślnie (wystąpili razem na planie kilkunastu filmów), że Kent szybko awansował na „prywatnego dublera”, a w końcu także i serdecznego przyjaciela byłego gubernatora.

Dziś Kent jest postacią w Hollywood znaną i szanowaną. I postanowił podzielić się swoją wiedzą z innymi, którym marzy się kaskaderska kariera. Od kilku lat prowadzi w Kanadzie wyjątkowo nietypową szkołę.

- Zdobądź 4,5-letnie kaskaderskie doświadczenie na dwutygodniowym kursie – zachęca na swojej stronie.

Chętnych nie brakuje.


1 / 6

Uzależniony od adrenaliny

Obraz
© Facebook

Peter Kent urodził się 23 czerwca 1957 roku w Vancouver w Kanadzie. Już jako małe dziecko był niezwykle aktywny i „uzależniony od adrenaliny”.

Wspinał się na najwyższe drzewa, a potem, ku przerażeniu rodziców, po gałęziach zeskakiwał na ziemię. Wyczyniał niebezpieczne akrobacje na rowerze, nigdy nie przejmował się „zakazami kąpieli”, a nawet próbował samodzielnie wybić sobie młotkiem ruszający się ząb.

Nic dziwnego, że był częstym gościem na pogotowiu i rzadko można go było zobaczyć bez bandaży.

2 / 6

Wypadek samochodowy

Obraz
© Facebook

Pracować zaczął, jeszcze będąc nastolatkiem – łowił ryby, stał na bramce i za sklepową ladą, a także dorabiał sobie jako realizator dźwięku na trasach koncertowych mało znanych zespołów.

Wszystko zmieniło się na początku lat 80., kiedy Kent o mało nie stracił życia w wypadku samochodowym. Lekarze nie dawali mu żadnych szans – przetrwał, jak sam mówił, dzięki „sile woli”.

Ale nie wyszedł z tego bez szwanku. Miał uszkodzenia czaszki, złamane kości policzkowe, zmiażdżony nos i szczękę. Co, jak później stwierdzono, wydatnie upodobniło go do Arnolda Schwarzeneggera. Kent wiedział, jak to wykorzystać.

3 / 6

Bezdomny w Hollywood

Obraz
© Facebook

Do Hollywood wyruszył w 1984 roku. Miał już za sobą niewielkie doświadczenie aktorskie nabyte na teatralnej scenie* – teraz postanowił zrobić karierę filmową.*

Pierwsze miesiące były ciężkie. Nikogo nie znał, nie miał dachu nad głową i żadnych pieniędzy. Ale wkrótce los się do niego uśmiechnął.

Z samego dna wyciągnął go James Cameron, proponując fuchę w swoim „Terminatorze” - Kent miał zostać dublerem Schwarzeneggera. I choć nie posiadał praktycznie żadnego doświadczenia jako kaskader, pracę przyjął bez wahania.

4 / 6

Praca podwyższonego ryzyka

Obraz
© Facebook

Dzięki wsparciu bardziej doświadczonych kolegów – a także odwadze, talentowi i nieustającej potrzebie adrenaliny – Kent błyskawicznie stał się jednym z najbardziej znanych i podziwianych kaskaderów w branży.

Działał też chętnie na innych polach – pisał scenariusze, wydał autobiografię, zasiadł na reżyserskim stołku i zajął się produkcją filmów.

Tempo zwolnił nieco dopiero w 1996 roku, po „Egzekutorze”, kiedy o mało nie zginął, uderzony przez kontener. Wtedy zdecydował, że powinien wybrać inną, mniej niebezpieczną ścieżkę kariery.

5 / 6

Szkoła dla kaskaderów

Obraz
© Facebook

Kent, zmęczony Ameryką, powrócił do Vancouver – po 14-letniej nieobecności – i wreszcie postanowił się ustatkować.

W 2007 roku poślubił pielęgniarkę Marcię, z którą ma dwóch synów. Lecz choć pochłonęło go życie rodzinne, nie zamierzał rezygnować ze swojej pasji – tym bardziej, że jego nazwisko znalazło się w hollywoodzkiej kaskaderskiej galerii sław.

Postanowił założyć szkołę, „jedyną w Kanadzie”, w której uczy „wszystkiego”, co każdy aspirujący kaskader wiedzieć powinien.

6 / 6

Kaskaderskie cuda

Obraz
© Facebook

Chętnych do nauki kaskaderki nie brakuje. Szkoła prosperuje świetnie.

Niezdecydowanych Kent kusi swoim programem, twierdząc, że jego uczniowie dowiedzą się, między innymi, jak „upadać” (na wszystkie możliwe sposoby), walczyć pod wodą, zjeżdżać po linie, wypadać przez szyby i staczać się ze schodów.

Nauczą się także, jak się efektownie bić i obchodzić z substancjami łatwopalnymi, zapoznają się z wszystkimi rodzajami broni i, oczywiście, zasadami kaskaderskiego BHP.(sm/gk)

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (37)