''Ślepy traf'': Gemma Arterton wszystko zawdzięcza sobie
07.10.2013 | aktual.: 22.03.2017 12:42
Jeszcze 20 lat temu w angielskim mieście Gravesend nikt nie przypuszczał, że bystra, choć uboga 7-latka, Gemma Arterton, zostanie kiedyś światową gwiazdą.
Jeszcze 20 lat temu w angielskim mieście Gravesend nikt nie przypuszczał, że bystra, choć uboga 7-latka, Gemma Arterton, zostanie kiedyś światową gwiazdą.
Tylko rodzice wiedzieli, że ich córka jest wyjątkowa. Na świat przyszła mając u każdej dłoni po... sześć palców!
Wprawdzie te nadprogramowe usunięto wkrótce po jej narodzinach, ale dla małej Gemmy był to niezawodnie znak, że w jakiś sposób różni się od swoich rówieśników.
Jest wyjątkowa i uparta
- Jestem dumna z tego mojego małego dziwactwa, uważam, że czyni mnie wyjątkową – mówiła w jednym z wywiadów.
Jak to się stało, że zwykła dziewczynka, niemająca żadnych znajomości i niemogąca liczyć na wsparcie wpływowych ludzi, zrobiła tak wielką karierę i spełniła swoje największe marzenie?
Urodziła się w ubogiej rodzinie
Już w dzieciństwie nie mogła liczyć na wsparcie – nawet najbliższych.
Ojciec, pracujący jako spawacz, porzucił swoją żonę i dwie córki, nie interesując się ich losami. Matka, sprzątaczka, ledwo wiązała koniec z końcem, więc Gemmajuż jako nastolatka chwytała się różnych dorywczych prac.
Udało się jej jednak znaleźć czas na zajęcia z aktorstwa. Już wtedy poznano się na jej talencie.
Sukces zawdzięcza tylko sobie
Sama ciężko zapracowała na swój sukces. Jej wysiłek został doceniony i przyznano jej stypendium na Royal Academy of Dramatic Art w Londynie.
Na scenie teatralnej zadebiutowała jeszcze jako uczennica prestiżowej akademii - otrzymała angaż w „Straconych zachodach miłości” (2007). W tym samym roku dostała rólkę w dramacie kostiumowym „Opowieść Mary” (u boku Maggie Smith)
i wygrała casting do „Dziewczyn z St. Trinian”. Te dwie brytyjskie produkcje może i nie przyniosły jej natychmiastowej sławy, ale sprawiły, że początkująca aktorka stała się rozpoznawalna i nabrała wiary we własne siły.
Potem praktycznie nie opuszczała planu filmowego. Zagrała również w serialach - epizod w „W świecie Jane Austen” oraz rolę tytułową w „Tess D'Urbervilles”.
Zapracowana aktorka
Prawdziwą popularność i uznanie krytyki przyniosła jej rola Strawberry Fields w kolejnym z serii filmie o Jamesie Bondzie „007 Quantum of Solace”. Tutaj Arterton musiała liczyć nie tylko na swój talent, ale i na łut szczęścia - podczas castingu pokonała 1500 kandydatek!
Potem posypały się propozycje ról w hollywoodzkich blockbusterach jak „Książę Persji: Piaski czasu” czy „Starcie Tytanów”. Równie chętnie grywa także w teatrze i bardziej kameralnych produkcjach („Tamara i mężczyźni”)
.
Polscy widzowie mogli oglądać ją ostatnio w niezbyt udanym „Byzantium”, a już niedługo na ekrany wejdzie (z rocznym poślizgiem w stosunku do premiery światowej) wyciskające łzy „Z miłości do...”.
Z ambicją jej do twarzy
Nieco gorzej wygląda jej życie osobiste. Na początku 2013 roku Arterton zdecydowała się na separację ze swoim mężem, Stefano Catellim, którego poślubiła w czerwcu 2010 roku.
I choć strony plotkarskie huczą, że aktorka znowu jest „do wzięcia”, ona sama nie znajdzie chyba czasu na kolejne romanse.
Ma teraz na głowie swoją własną firmę producencką i pilnie przygotowuje się do roli w zaplanowanej na rok 2014 „Gemmie Bovery”... ucząc się języka francuskiego. (sm/gk/mn)