William Holden: Tragiczna śmierć gwiazdy ''Bulwaru Zachodzącego Słońca''
17.04.2014 | aktual.: 22.03.2017 17:10
Przez lata uchodził za aktora, który nie dał się omamić popularności, sławie i bogactwu, mówiono, że jest jedną z nielicznych osób w Hollywood, która pozostała zupełnie zwyczajna i moralnie czysta. William Holden sumiennie zapracował sobie na taką opinię.
Przez lata uchodził za aktora, który nie dał się omamić popularności, sławie i bogactwu, mówiono, że jest jedną z nielicznych osób w Hollywood, która pozostała zupełnie zwyczajna i moralnie czysta. William Holden sumiennie zapracował sobie na taką opinię.
Żył przez kilkadziesiąt lat u boku swojej żony,* postrzegano go jako człowieka miłego, uprzejmego i niewykorzystującego swojej pozycji.* Był w dodatku bohaterem wojennym, pasjonatem sztuki, brał udział w akcjach mających na celu ochronę przyrody.
Jednocześnie dał się poznać jako człowiek surowy, który nie szczędził swoim kolegom słów krytyki, wdawał się w rozliczne romanse, bywał agresywny i zbyt często zaglądał do kieliszka. To alkohol stał się wreszcie przyczyną jego zguby...
Nie poszedł w ślady ojca
Urodził się 17 kwietnia 1918 roku jako William Beedle, syn chemika i nauczycielki. Początkowo chłopak zamierzał iść w ślady ojca, zaczął nawet studiować chemię w Pasadena Junior College.
Podczas amatorskiego przedstawienia, w którym grał jedną z głównych ról, został* dostrzeżony przez łowcę talentów ze studia Paramount Pictures.*
W 1937 roku podpisał swój pierwszy kontrakt i na ekranie zadebiutował (bardzo niewielką rólką) już kilka miesięcy później w filmie „Prison Farm” (1938).
Wyruszył na wojnę
Prawdziwą sławę przyniósł mu „Złoty chłopiec” z 1939 roku. Ta rola uczyniła z 21-letniego Holdena gwiazdę.
Wielbili go widzowie, krytyka i filmowcy, reżyser Billy Wilder nazwał go nawet „najlepszym aktorem swojej generacji”. Aktor niedługo cieszył się statusem najbardziej pożądanego singla, już w 1941 roku poślubił koleżankę po fachu, Brendę Marshall.
Wybuch wojny na jakiś czas przeszkodził mu w dopiero co rozpoczętej karierze, bo Holden nie zamierzał bezczynnie przyglądać się sytuacji na froncie – służył w lotnictwie, kręcił też filmy instruktażowe.
''Jestem dziwką''
Mimo świetnego startu, kariera Holdena stanęła pod znakiem zapytania – dopiero w 1950 roku aktor powrócił do gry, występując w „Bulwarze Zachodzącego Słońca” (za tę rolę otrzymał nominację do Oscara).
I choć dzięki doświadczeniu stał się jeszcze lepszym aktorem, z frontu wrócił mocno odmieniony. Coraz częściej sięgał po alkohol.
- Jestem dziwką, tak jak i wszyscy aktorzy. Sprzedajemy swoje ciała tym, którzy nam więcej zapłacą – podsumowywał ponuro wykonywany przez siebie zawód.
Romanse, nałogi
Mówiono, że Holden nie radzi sobie ze swoim życiem, wątpi w swój talent i umiejętności. Alkohol powoli go wyniszczał i powodował zmiany w jego osobowości.
Aktor nie był też szczęśliwy w małżeństwie. Krążyły plotki, że notorycznie zdradza swoją żonę, a wśród jego kochanek wymieniano między innymi Audrey Hepburn i Grace Kelly.
Na rozwód zdecydował się jednak dopiero w 1971 roku, choć od wielu lat był już z Marshall w separacji i wikłał się w coraz to nowe romanse.
Zabił człowieka
Podobno małżeństwo Holdena i Marshall przekreśliły nie skoki w bok aktora, ale pewne tragiczne wydarzenie z 1966 roku.
Podczas pobytu we Włoszech aktor doprowadził do wypadku samochodowego, w którym zginął drugi kierowca. Policja ustaliła, że Holden prowadził pod wpływem alkoholu i skazano go na osiem miesięcy więzienia w zawieszeniu.
Po tym wydarzeniu aktor, dręczony poczuciem winy, coraz bardziej pogrążał się w nałogu.
Tragiczny upadek
To właśnie alkohol doprowadził do śmierci Holdena. W listopadzie 1981 roku aktor przebywał w swoim apartamencie w Kalifornii.
Był sam, kompletnie pijany, kiedy poślizgnął się i uderzył głową w szafkę nocną. Prawdopodobnie nie stracił przytomności, ale nie wzywał pomocy, gdyż nie zdawał sobie sprawy z powagi sytuacji. Wykrwawił się na śmierć.
Znaleziono go dopiero 16 listopada. Prawdopodobnie ciało aktora leżało w apartamencie od czterech dni.
Holden, zgodnie ze swoją ostatnią wolą, został skremowany, a jego prochy rozrzucono nad Pacyfikiem. (sm/gk)