To nie wszystko, aktorka zarabia również na dubbingu – za chwilę wchodzi ''Mikołajek'', w którym udziela swojego głosu. Do tego dochodzi jeszcze teatr, choć to najmniej dochodowe z jej źródeł utrzymania. Przeglądówka z naciskiem na dochody.
Laureatka wielu prestiżowych nagród, ulubienica polskiej krytyki i sporej części publiczności. 43-letnia Agata Kulesza jest teraz na samym szczycie i nie może narzekać na brak propozycji zawodowych; gra w filmach i serialach, występuje w reklamach i wciąż pojawia się na teatralnych scenach.
Lecz chociaż cieszy się ogromną popularnością i sympatią widzów, stanowczo podkreśla, że nie ma zamiaru zostać celebrytką. Imprezy branżowe, na których mogłaby się wypromować, traktuje jako zło konieczne. Nie chce robić wokół siebie szumu, zależy jej przede wszystkim na tym, by być dobrą – i coraz lepszą – aktorką. Ciężko pracuje, by osiągnąć swój cel.
I chyba jej się to naprawdę bardzo opłaca. Jak donosi Super Express, Kulesza została... milionerką.
''Ja mam 1600 zł''
A przecież jeszcze nie tak dawno aktorka narzekała, że pensje proponowane artystom są śmiesznie niskie.
- Po skończeniu szkoły nawet jeżeli dostaje etat w teatrze, to zarabia niewiele – mówiła Kulesza w Gazecie Wyborczej. - Ja mam 1600 zł. Wszyscy chcą nam wmówić, że ten zawód to posłannictwo. To się może zdarzyć, że uniesiemy naszą pracę do artystycznego poziomu, ale to zawód, z którego my musimy wyżyć.
''Nie będę siedzieć w domu, klepać biedy''
I choć wielu młodych aktorów jest w mało komfortowej sytuacji, jeśli chodzi o finanse, Kulesza z pewnością już nie należy do ich grona. Jednak, jak sama twierdzi, by dobrze zarabiać w tym zawodzie, trzeba być gotowym na wiele poświęceń i czasami zrezygnować ze "wzniosłych idei".
- Usłyszałam ostatnio od pewnego reżysera: "Po co ty chodzisz na te durne castingi? Grasz w jakimś serialu?".
Odpowiedziałam, że każdy musi uprawiać swój zawód. Mój jest również rzemiosłem. Cudownie, że czasem zdarzają się wyzwania artystyczne. Ale nie będę siedzieć w domu, klepać biedy i czekać na propozycje, które może nigdy nie przyjdą – mówiła Kulesza w Gali. - Wykonuję swój zawód najlepiej, jak umiem, obojętnie czy w serialu, na scenie czy w filmie. Ale nie zawsze dostaję materiał, który pozwala na przygodę artystyczną.
''Szłam na plan i przeliczałam sobie, ile rachunków za to opłacę''
To właśnie ze względów finansowych zdecydowała się na grę w serialach.
- W Polsce wielu aktorów gra w serialach – opowiadała w Gali. - Na początku mówiło się, że to wielkie „be”, ale pensje w teatrze są niewysokie. A ja, jak każdy człowiek, muszę się utrzymać. Dzięki Bogu teraz gram w serialu, w którym dobrze się bawię. Czasem robię coś dla pieniędzy i jest OK. Gorzej, jeżeli robiąc coś dla pieniędzy, nie lubię tego. (…) Szłam na plan i mówiłam sobie: „Dasz radę”. I przeliczałam sobie, ile rachunków za to opłacę. Pojawiały się złotówki w oczach i jakoś to szło. Nie muszę żyć w luksusie. Żyję normalnie.
Kulesza milionerką
Według obliczeń Super Expressu, Kulesza przez długi czas nie będzie już musiała się martwić zarobkami. Jak podaje tabloid, aktorka może liczyć na procent w zyskach z filmu "Ida", który robi furorę poza granicami naszego kraju. Za udział w reklamie otrzymała aż 400 tysięcy złotych, a za dzień pracy na planie serialu dostaje około 5 tysięcy złotych. Niedługo w kinach pojawi się film "Wakacje Mikołajka", w którym Kulesza użyczyła głosu – a za dubbing może zażądać nawet do 30 tysięcy złotych. Co, według Super Expressu, łącznie da w tym roku kwotę... miliona złotych.
sm/gb