Anna Seniuk: W jej życiu prywatnym nie było tak wspaniale
Przez dziesięciolecia Seniuk uchodziła za uosobienie kobiecości. Na planie rozbierała się rzadko, ale kiedy już to robiła, film bił rekordy popularności – jak w przypadku słynnego „Kardiogramu”.
- To, co mnie spotkało w życiu, przerosło moje nadzieje. Miałam udane życie, co nie znaczy, że było pozbawione dramatycznych momentów. Ciągle uczę się, żeby nie sprawiać ludziom bólu. Uczę się nie walczyć z rzeczami, na które nie mam wpływu - mówiła Anna Seniuk kilka lat temu na łamach „Gali”.
Przez wiele lat na ekranach i najsłynniejszych polskich scenach kreowała kobiety silne, świadome swej seksualności. Widzowie pokochali ją za brawurowe role w „Czterdziestolatku”, jego filmowej wersji „Motylem jestem” czy „Pannach z Wilka”. Przez dziesięciolecia Seniuk uchodziła za uosobienie kobiecości. Na planie rozbierała się rzadko, ale kiedy już to robiła, film bił rekordy popularności – jak w przypadku słynnego „Kardiogramu”.
Niestety, w jej życiu prywatnym nie było już tak wspaniale – los nie rozpieszczał: zmagała się z nowotworem piersi i małżeńskimi problemami.
Słynna scena rozbierana
Początkowo nie wiązała przyszłości z aktorstwem. Myślała o studiach z zakresu konserwacji zabytków bądź historii sztuki – los na szczęście chciał inaczej.
Na mniejszych i większych ekranach pojawia się już od 50 lat, ciesząc się nieustannie sympatią widzów i funkcjonując w ich świadomości przede wszystkim jako Magda Karwowska z kultowego „Czterdziestolatka”.
Jednak filmem, który przyniósł jej rozgłos był jeden z pierwszych obrazów Romana Załuskiego („Och, Karol”). W „Kardiogramie” znalazła się niezwykle śmiała, jak na tamte czasy, scena rozbierana, w której 29-letnia aktorka wystąpiła zupełnie nago.
Prywaciarze z Różyckiego
I choć „Kardiogram” do dziś zaskakuje wiarygodnymi psychologicznie kreacjami, to jego popularności należy upatrywać w seksownych kształtach Seniuk, która kilka lat później dołączyła do obsady słynnego „Czterdziestolatka”.
O tym, że dramat Załuskiego był fenomenem na niespotykaną wówczas skalę, świadczy fakt, że powielane przez prywaciarzy zdjęcia z filmu przestawiające rozebraną aktorkę rozchodziły się na słynnym bazarze Różyckiego jak ciepłe bułeczki.
Seniuk zyskała dzięki temu jeszcze większą sławę i status seksbomby, który potwierdziła kilka lat później pokazując się nago w „Czarnych chmurach” czy „Bilecie powrotnym”.
Nie wstydziła się o tym mówić
Mimo że w życiu zawodowym odnosiła sukcesy, prywatnie musiała zmagać się z różnymi przeciwnościami losu.
W 1993 roku u Anny Seniuk wykryto raka piersi. Aktorka przeszła operację, a po leczeniu od razu rzuciła się wir pracy.
- To było najlepszą rehabilitacją. Nie należy się chować, stronić od ludzi. Ja nie robiłam ze swojej choroby żadnej tajemnicy- tłumaczyła na spotkaniu z klubem jarocińskich „Amazonek”.
Odszedł, kiedy była chora
Jednak choroba to jedno, a rodzinne problemy to drugie. O kłopotach w jej małżeństwie wiedzieli jedynie najbliżsi przyjaciele aktorki.
W połowie lat 90., kiedy zmagała się z nowotworem, aktorkę zostawił mąż, Grzegorz Małecki (na zdjęciu). Kompozytor odszedł do innej, podobno młodszej kobiety.
- Maciej czuł się w rodzinie pierwszym artystą, któremu przysługują szczególne prawa. Im większe sukcesy odnosiła żona, tym bardziej był niezadowolony z własnych osiągnięć. Uważał, że nie zrobił takiej kariery, na jaką zasługiwał. Swoje frustracje odreagowywał w domu – zwierzała się gazecie "Na żywo" osoba z bliskiego otoczenia małżonków.
''Nie mogłam dać sobie rady z cierpieniem''
- Zawsze staraliśmy się z mężem rozmawiać. Gdy emocje wzbierały, szliśmy do restauracji. Nie wypadało wyjść, trzasnąwszy drzwiami. W czasach napięć ile nachodziliśmy się do knajp, ile pysznych rzeczy zjadłam – śmiała się Seniuk, nie chcąc wnikać w szczegóły.
Tylko że konflikty, zamiast się rozwiązywać, jedynie przybierały na sile. Para kłóciła się coraz częściej, aż wreszcie Małecki postanowił wyprowadzić się z domu. Początkowo aktorka próbowała wszystko zbagatelizować.
Jednak wraz z odejściem męża coś się w niej wypaliło. Stoczyła wprawdzie zwycięską walkę z nowotworem, lecz nie dane jej było zaznać ulgi.
- Nie mogłam dać sobie rady z cierpieniem– cytuje jej słowa gazeta „Na żywo”.
W końcu zrozumiał swój błąd
Los stale krzyżował ich ścieżki – para miała dzieci, wspólnych znajomych, więc siłą rzeczy nigdy nie zerwała kontaktu całkowicie.
Seniuk wspierała swojego partnera w trudnych chwilach. A on zrozumiał, co i kogo porzucił.
- Anna nigdy nie straciła nadziei, że uda się jej ułożyć życie z pierwszym i jedynym mężem. A on wreszcie docenił, jak wyjątkową kobietę ma u boku. Dobrze, że są razem, bo oboje wchodzą w wiek, w którym codzienna obecność drugiej osoby staje się skarbem – mówiła w "Na żywo" znajoma aktorki. (sm/gk/mn)