"Bohemian Rhapsody": pierwszy zwiastun w ogniu krytyki. Zignorowali ważne wątki
Trwa zachwyt nad nowym zwiastunem filmowej biografii Freddiego Mercury'ego. Internauci nie mają wątpliwości, że Rami Malek, gwiazda "Mr. Robot", sprawdzi się w roli legendarnego muzyka idealnie. Łyżkę dziegciu dodaje znany scenarzysta.
16.05.2018 | aktual.: 01.04.2019 13:18
W sieci zadebiutował zwiastun filmu "Bohemian Rhapsody", czyli najbardziej wyczekiwanego filmu 2018 roku. Fani nie mogli się doczekać, by sprawdzić, jak w roli Mercury'ego sprawdzi się Rami Malek, ale ich oczekiwania zostały w końcu wynagrodzone. W rytmie "Another one bites the dust" mamy przedsmak tego, co przygotowali dla nas twórcy.
Zobacz także
Od razu posypały się komentarze i w większości są pozytywne. - Wychowałem się na muzyce Queen. Jestem i byłem ich wiernym fanem. Rami Malek? Lepszego odtwórcy nie mogli znaleźć. REWELACJA!!! – czytamy.
Zwiastun odtworzono w serwisie Youtube ponad 4 mln razy. Wystarczyło kilka godzin, by ten nieco ponad minutowy filmik rozszedł się w sieci jak wirus. Ale nie wszyscy są tak dobrze nastawieni do historii, jaką na ekranach kin pokażą Dexter Fletcher i Bryan Singer.
Zdaniem Bryana Fullera, twórcy takich seriali, jak "Amerykańscy Bogowie", "Hannibal" i "Gdzie pachną stokrotki", studio 20th Century Fox wyczyściło historię Mercury'ego z ważnych wątków. Fuller wylicza, że ani w zwiastunie, ani w opisie filmu nie ma mowy o tym, że muzyk był biseksualny i miał AIDS.
- Kogoś jeszcze denerwuje to, że w zwiastunie „Bohemian Rhapsody” pokazany jest gej/bi Freddie Mercury, który flirtuje z kobietą, ale nie ma żadnego nawiązania do jego miłości do mężczyzn? – pyta scenarzysta swoich obserwatorów na Twitterze, a ma ich ponad 150 tys.
Fuller podkreśla, że producenci filmu o legendzie muzyki marginalizują wątek biseksualności, skupiają się tylko na jego związkach z kobietami. Zwraca też uwagę na opis filmu, w którym można przeczytać, że twórcy skupiają się na tym, jak powstawały "ikoniczne przeboje i rewolucyjne dźwięki", jak życie Mercury’ego wymyka się spod kontroli i jak, pomimo śmiertelnej choroby, udaje się zespołowi zagrać najważniejszy koncert w historii rocka.
- Drogi 20tx Century Fox, to była śmiertelna choroba, a chcąc być bardziej dokładnym , to było AIDS. Od gejowskiego seksu z mężczyznami – pisze Fuller na Twitterze.
Freddie Mercury zmarł 24 listopada 1991 roku w wyniku powikłań związanych z AIDS. Do choroby przyznał się oficjalnie dzień przed śmiercią. Mówi się, że dzięki temu otworzył ludziom na całym świecie oczy na nowe globalne niebezpieczeństwo. AIDS, HIV – to było największe tabu w amerykańskim społeczeństwie. Pisma bulwarowe pisały, że to "gejowska zaraza".