"Boże Ciało" powalczy o Oscary z rekordową liczbą rywali. Jednak wszyscy wskazują jednego faworyta
"Boże Ciało" Jana Komasy stoczy oscarowy pojedynek z rekordową liczbą konkurentów. Aż 93 kraje zgłosiły swoich kandydatów do nagród amerykańskiej Akademii Sztuki i Wiedzy Filmowej. Mimo że polski reprezentant został już dostrzeżony za granicą, szanse na jego sukces są raczej nikłe.
Choć Oscary są głównie świętem amerykańskiego kina, twórcy filmowi na całym świecie marzą o zdobyciu tej właśnie statuetki. Podczas gdy w głównych kategoriach nagrody zdobywają filmy przeciętne, ale posiadające milionowe budżety na promocję, tak kategoria najlepszego filmu nieanglojęzycznego rozbudza emocje ambitnych kinomanów.
Od tego roku zyskała ona nową nazwę - najlepszego filmu międzynarodowego. Jednak zasady przyznawania nominacji nie zmieniły się. Wciąż kandydaci muszą być chociaż współprodukowani w swojej ojczyźnie i posiadać większość dialogów w rodzimych językach. Dlatego Polski nie mógł reprezentować najnowszy film Agnieszki Holland "Obywatel Jones", którego bohaterowie posługują się językiem angielskim, ani Romana Polańskiego "Oficer i szpieg", wyprodukowany wyłącznie przez francusko-włoską ekipę.
Polski kandydat do Oscara 2020
Od czasu sukcesów "Idy" i "Zimnej wojny" Pawła Pawlikowskiego polskie kino zaczyna liczyć się na międzynarodowej arenie. Nic więc dziwnego, że nasza komisja oscarowa postawiła w tym roku na "Boże Ciało" Jana Komasy, które zostało już wyróżnione na festiwalu w Wenecji.
Mimo że najnowszy film twórcy "Miasta 44" nie opuścił Gdyni ze Złotymi Lwami - choć powinien - nie skreśla go to w walce o oscarową nominację. Zwłaszcza, że tegoroczna konkurencja nie jest aż tak mocna jak w zeszłym roku. Zgłoszone do międzynarodowego Oscara filmy łączy jednak jedno - temat wrzącego w społeczeństwie buntu.
Oscarowa konkurencja nie taka mocna
Odważnym krokiem wydaje się wybór Francji, która postawiła na dzieło debiutanta. "Nędznicy" Ladja Ly są współczesną adaptacją prozy Victora Hugo, w którym płonące ulice Paryża oddają podział społeczeństwa. Podobnie ma się rzecz z kameralną krytyką kapitalizmu w wykonaniu senegalskiego "Atlantique" Matiego Dopy. Oba filmu otrzymały wyróżnienia na festiwalu w Cannes.
Wątpliwe, aby amerykańska Akademia zainteresowała się kontrowersyjnym, czeskim "Malowanym ptakiem", który wywołał mieszane reakcje wśród krytyków na festiwalach w Wenecji i Toronto. Część zniesmaczonych widzów opuszczała sale w trakcie seansu.
Za to na uwagę znawców kina za Atlantykiem zawsze mogą liczyć Skandynawowie. W tym roku nośnym tematem jest duńska "Królowa kier" opowiadająca o prawniczce stającej w obronie nastoletnich ofiar molestowania seksualnego, która sama wchodzi w romans z nieletnim. Jednak wszystkie wspomniane tytuły blakną przy murowanym faworycie.
Bukmacherzy obstawiają jeden tytuł
Nawet popularny hiszpański reżyser Pedro Almodovar ze swoim refleksyjnym "Bólem i blaskiem" prawdopodobnie będzie musiał ustąpić miejsca koreańskiemu mistrzowi. "Parasite" w reżyserii Joon-ho Bonga od samego początku festiwalu w Cannes był wskazywany na zwycięzcę i opuścił go ze Złotą Palmą. Szturmem podbił też polskie kina, odnotowując najlepsze otwarcie azjatyckiego filmu od czasów "Wejścia smoka". W ciągu 3 tygodni od premiery "Parasite" obejrzało ponad 100 tys. polskich widzów.
W czym tkwi sukces produkcji z Korei Południowej? Jak to zwykle bywa - z połączenia uniwersalnej historii z niebanalną narracją. Bohaterami filmu są dwie koreańskie rodziny: ci ubodzy sprytem dostają się do domu bogaczy, wykorzystując ich łatwowierność. W wyniku nieoczekiwanej zamiany miejsc dochodzi do obnażenia skali społecznych i ekonomicznych podziałów. Finał "Parasite" zaskakuje i skłania do przemyśleń nad ludzką naturą.
"Boże Ciało" - jakie ma szanse na Oscara?
Również "Boże Ciało" wpisuje się w nurt kina społecznego. Fabuła filmu odnosi się do prawdziwej historii chłopaka, który po opuszczeniu poprawczaka udawał księdza. Pod płaszczem zagadkowej fabuły kryje się refleksyjna opowieść o poszukiwaniu prawdziwej duchowości i sile wybaczania.
Oscarową shortlistę poznamy w połowie grudnia. Mimo że akademicy będą mieć z kategorią filmu międzynarodowego najwięcej pracy, wybór wydaje się prosty. Pozostaje nam trzymać kciuki za polskiego kandydata, który w naszej ocenie ma szansę wyróżnić się na tle 93 filmowych propozycji z całego świata.