Cezary Harasimowicz: Miał szansę na Oscara
Jeden z najbardziej utalentowanych polskich scenarzystów, autor "300 mil do nieba", "Bandyty" czy "Daleko od okna", a także trzeciego sezonu serialu "Ekstradycja". Okazjonalnie pisarz, dramaturg i aktor, a na co dzień wykładowca na uniwersytecie.
Jeden z najbardziej utalentowanych polskich scenarzystów, autor "300 mil do nieba", "Bandyty" czy "Daleko od okna", a także trzeciego sezonu serialu "Ekstradycja". Okazjonalnie pisarz, dramaturg i aktor, a na co dzień wykładowca na uniwersytecie.
Wielokrotnie nagradzany, doceniany również przez komisje zagraniczne, dołączył do grona Europejskiej Akademii Filmowej.
Prywatnie, od 13 lat, partner aktorki Grażyny Wolszczak (na zdjęciu). I choć tabloidy wciąż wieszczą im rychły ślub, to ani jemu, ani jej nie spieszy się do ponownego złożenia małżeńskiej przysięgi. 20 sierpnia Cezary Harasimowicz skończył 60 lat. I właśnie w sierpniu na ekrany kin wchodzi film "Żyć nie umierać", którym powraca po dłuższej przerwie.
Pracował na zmywaku
Długo się zastanawiał, kim chciałby zostać w przyszłości. Początkowo, jako nastolatek, planował karierę muzyczną - grał na trąbce i tubie, dołączył nawet do zespołu jazzowego.
Ale kilka lat później zmienił zdanie i wymarzył sobie, że pójdzie do szkoły teatralnej. Kiedy jego nazwisko nie znalazło się na liście przyjętych, wyjechał do Londynu, gdzie pracował na zmywaku w jednej z knajp.
Ale pobyt tam wspomina z sentymentem; to była prawdziwa szkoła życia.
- Gdyby nie to niesamowite miejsce, nie napisałbym pierwszego w życiu scenariusza "Liberation Club", o chłopaku takim jak ja, który wyjeżdża szukać wolności, i dzięki temu, po latach, nie dostałbym się do studium scenariuszowego w Łodzi – opowiadał w Gazecie Wyborczej.
Zdyskwalifikował go... palec
Kiedy nie przedłużono mu wizy, wrócił do Polski. Tam ponownie ożyły marzenia o aktorstwie... i znowu Harasimowicz musiał obejść się smakiem.
- Podejrzał mnie jeden ze studentów na egzaminie i doniósł rektorowi, że w lewej ręce mam tylko cztery palce – opowiadał w Wyborczej.
To go jednak nie zniechęciło. W 1980 udało mu się ukończyć studium aktorskie przy Teatrze Polskim we Wrocławiu. Został także absolwentem studium scenariuszowego przy PWSFTviT w Łodzi.
Paskudne czasy
Aktorstwo szybko zeszło jednak na dalszy plan – podczas stanu wojennego Harasimowicz odrzucił kilka ról. Wtedy też, znudzony nicnierobieniem, zajął się na poważnie pisaniem.
W 1985 roku Harasimowicz, wówczas już mąż i ojciec, stworzył scenariusz filmu "300 mil do nieba", który cztery lata później został przeniesiony na ekran.
- Wiem, że miał szansę na Oscara. Czasy były jednak paskudne i historia o ucieczce na Zachód od razu miała przechlapane. Napisałem ten scenariusz w 1985 roku, po tym jak przeczytałem w prasie wzmiankę o ucieczce dwóch małych chłopców za granicę pod podłogą tira. Dzieci chciały w ten sposób pomóc rodzicom. Scenariusz powstawał, kiedy moja młodsza córka miała rok. Jedną nogą bujałem jej kołyskę, a reszta ciała była skupiona na pisaniu – przytacza słowa Harasimowicza magazyn Świat&Ludzie.
Kobieta z przeszłością, mężczyzna po przejściach
Grażynę Wolszczak poznał, jeszcze kiedy uczyła się we wrocławskim studium aktorskim. Ich drogi zeszły się ponownie kilka lat później.
Oboje byli już po przejściach, boleśnie doświadczeni w sprawach sercowych – Harasimowicz był rozwodnikiem i miał dwie córki.
Wolszczak samotnie wychowywała syna. Udało się jej już otrząsnąć po śmierci ukochanego męża, aktora i reżysera Marka Sikory, który zmarł na udar mózgu w 1996 roku.
''Byłam zestresowana''
Początki ich związku nie były łatwe – oboje denerwowali się, czy uda się im pogodzić różnice charakterów, czy dzieci polubią nowego „rodzica”.
- Byłam zestresowana pierwszymi spotkaniami, zapoznawaniem się. Ale na szczęście nie zabierałam nikomu męża ani ojca z rodziny. Ja też byłam wolna. Znam jednak przypadki, że dzieci nawet w takiej sytuacji stawiały zdecydowane weto – opowiadała Wolszczak w Gali.
- Ja zawetowałem mojej mamie jednego narzeczonego, kiedy byłem w wieku syna Grażyny. Do dziś dziękuję Filipowi, że nie położył się w progu, tak jak ja wtedy – dodawał Harasimowicz.
Od 13 lat są w szczęśliwym związku i wbrew różnym naciskom, wcale nie spieszą. Jaka jest tajemnica ich sukcesu?
- Dać sobie wolność, mieć swoje życie, zajęcia, swoich przyjaciół, ale też mieć wspólne pasje i rzeczy, które lubimy robić razem -zdradziła ostatnio Wolszczak na łamach Rewii. * - I nie być zazdrosnym, bo to bardzo niszczące uczucie* - dodaje aktorka.