Cichy bohater "Słonecznego patrolu". To on dublował Davida Hasselhoffa
08.06.2017 | aktual.: 09.06.2017 16:55
Czy wy również zachwycaliście się idealnie wysportowanym ciałem Davida Hasselhoffa, który w latach 90. wpędzał w kompleksy niejednego fana "Słonecznego patrolu"? Trudno było nie ulec jego urokowi, gdy w zwolnionym tempie przemierzał rozgrzaną plażę w Los Angeles. Niestety, musimy was zmartwić. Aktor korzystał z pomocy dublera, a muskulatura, którą widzimy na ekranie, należy do kogoś innego.
Michael Newman, bo to on "użyczył" swojego ciała największemu gwiazdorowi "Słonecznego patrolu", nie tylko pomagał aktorowi na planie, ale również sam występował w serialu. Był również jedynym prawdziwym ratownikiem, który został zaangażowany do tej amerykańskiej produkcji.
Chciał ratować innych z opresji
Michael Newman od zawsze wiedział, że jego powołaniem jest ratowanie ludzkiego życia. Gdy skończył 10 lat, postanowił połączyć swoją pasję z zamiłowaniem do wodnych sportów i dołączył do zespołu ratowników-juniorów w Santa Monica. Z kolei jego starszy brat należał już do Los Angeles County Lifeguard.
Kiedy dorósł, wstąpił do grupy ratowników w Hrabstwie Los Angeles. Oprócz tego, rozpoczął pracę jako strażak. W 1989 roku o Newmanie słyszał już niemal każdy. Wszystko dlatego, że dołączył jako aktor oraz ekspert do ekipy serialu "Słoneczny patrol".
To nie David, to Michael!
Nie ma co ukrywać. W latach 90. do Davida Hasselhoffa wzdychały miliony fanek. Wszystkie zachwycały się jego muskulaturą i idealnym ciałem. Niestety, po latach wyszło na jaw, że zakochane bez pamięci dziewczęta tak naprawdę ulokowały swoje uczucia w Michaelu Newmanie.
*- Wiele razy, kiedy widzicie nogi Hasselhoffa, często patrzycie na moje. Hasselhoff zawsze miał je bardzo chude. Wyglądał jak kurczak! *- śmiał się.
Mordercze treningi
Ale jak się okazało, nie tylko odtwórca głównej roli miał problemy z tym, jak prezentuje się jego ciało. W jednym z wywiadów Newman przyznał, że choć większość aktorów mogła pochwalić się nienaganną sylwetką, to brakowało im kondycji.
Aby wyeliminować nieustanne zadyszki bohaterów, Michael poddawał ich morderczym treningom.
Pamela Anderson sprawiała problemy
Szkolenie aktorów rozpoczął od podstaw. Przede wszystkim musiał nauczyć ich, w jaki sposób powinni poruszać się po plaży i pływać z głową nad powierzchnią wody. Nawet bieganie po piasku z charakterystyczną czerwoną deską okazało się nie lada wyzwaniem.
Choć wydaje się to nieprawdopodobne, najwięcej problemów miała na planie seksbomba "Słonecznego patrolu". Według Newmana Pamela Anderson często wyglądała tak, jakby wymachiwała torebką, a nie biegła na pomoc tonącemu.
Nieustanna kontrola
Oprócz rzeźbienia sylwetek aktorów i wpajania im podstawowych wzorców zachowań, Newman pracował na planie również jako doradca techniczny. Konsultował z producentami każdą scenę po to, aby to, co później zobaczą na ekranie widzowie, było jak najbardziej wiarygodne. Nigdy jednak nie ukrywał, że ciągłe kontrolowanie twórców bywało męczące.
- Główny scenarzysta wciąż mnie pytał: "Mike, jakiego rodzaju urządzeń potrzebujemy do tej sceny? Za pomocą jakiego radia powinni porozumiewać się aktorzy? Co mają do siebie mówić?" Wszystko im dyktowałem, a oni to zapisywali - mówił.
Był tłem dla pozostałych aktorów
Choć Newman pojawił się na ekranie w 159 odcinkach, zawsze żył w cieniu innych gwiazd serialu. Mógł liczyć na o wiele niższe wynagrodzenie niż otrzymywali odtwórcy głównych ról. To sprawiło, że po zakończeniu pracy na planie "Słonecznego patrolu", w przeciwieństwie do innych aktorów, Michael rozpoczął poszukiwanie nowego, lepiej płatnego zajęcia.
- Kiedy zaczynałem, dostawałem 350 dolarów za dzień zdjęciowy. Aby udowodnić, ile zarobiłem po siedmiu latach, kupiłem nieruchomość obok mojego domu, wyremontowałem ją i sprzedałem. Zdobyłem wtedy za to więcej pieniędzy niż przez lata pracy w "Słonecznym patrolu". Gdybym nie marnował czasu na serial, a zamiast tego budowałbym domy, dziś miałbym realne fundusze - przyznał.
Zmaga się z chorobą Parkinsona
Wkrótce Newmanem zainteresowali się inni producenci filmów, którzy nie pozwolili, aby tak szybko odszedł w zapomnienie. Wielu z nich zaangażowało go do swoich produkcji. Głównym zadaniem Michaela było przygotowywanie gwiazd do scen, które wymagały od nich kondycji i sprawności. Współpracował m.in. z Ashtonem Kutcherem w "Patrolu" i Tomem Hanksem przy "Aniołach i demonach".
Gdy pod względem zawodowym wszystko wreszcie układało się po jego myśli, zaczął podupadać na zdrowiu. W listopadzie 2011 roku usłyszał, że cierpi na chorobę Parkinsona.
- Drżą mi ręce i mam poważne problemy z chodzeniem. Ale jak tylko stanę nad brzegiem oceanu, zapominam, że jestem chory. Wciąż mogę pływać i surfować. Kocham życie! - wyznał.
Obecnie 60-letni trener gwiazd mieszka w Kalifornii i odpoczywa u boku ukochanej żony oraz dwójki dzieci: Emily oraz Chrisa.