Co dziś robi mała Nel? Zaskakująca przemiana dziecięcej gwiazdy PRL-u
Burza blond włosów, piękne duże oczy i charakterystyczny piskliwy głos. Kiedy w październiku 1973 roku na ekranach polskich kin zadebiutował wyczekiwany "W pustyni i w puszczy”, ta, wówczas filigranowa, blondyneczka z miejsca stała się gwiazdą. Monika Rosca, która wcieliła się w postać małej Nel Rawlison, wykreowała jedną z najbardziej charakterystycznych kreacji dziecięcych w historii naszej kinematografii. Co dziś u niej słychać?
Monika Rosca urodziła się 4 maja 1961 roku w Łodzi. W 1969 roku otrzymała główną rolę żeńską w ekranizacji powieści Henryka Sienkiewicza – "W pustyni i w puszczy". Reżyserii podjął się, zmarły w 2008 roku, Władysław Ślesicki.
Ośmioletnia Monika pokonała podczas castingu około pięć tysięcy dziewcząt. Zdjęcia do filmu rozpoczęły się rok później.
Dla dzieci praca na planie była nie lada wyzwaniem. Młodzi aktorzy wykazali się niezwykłym profesjonalizmem. Monika i partnerujący jej Tomasz Mędrzak musieli oswoić się ze zwierzętami (pamiętacie scenę z małpką albo słoniem?) i przyzwyczaić do trudnych warunków pogodowych w Egipcie i Sudanie. Oprócz swoich kwestii byli również zmuszeni nauczyć się porozumiewać z wielokulturową ekipą, a podstawą we wzajemnych relacjach na planie były języki arabski, angielski oraz suahili.
Ogólnopolska premiera "W pustyni i w puszczy” odbyła się 16 października 1973 roku. Rosca miała wówczas 12 lat. Film stał się przebojem i zajął drugie miejsce w zestawieniu najchętniej oglądanych polskich filmów wszech czasów (ponad 30 mln widzów!). Rodzima publiczność oszalała na punkcie ślicznej blondyneczki, która na każdym kroku spotykała się z dowodami uwielbienia i sympatii. Obraz Ślesickiego był pierwszym i ostatnim filmem, w którym pojawiła się aktorka. Co było potem?
Rosca, w przeciwieństwie do Mędrzaka, nie kontynuowała kariery aktorskiej, ale skupiła się na marzeniu, które pielęgnowała od lat – chciała zostać pianistką. Swój niezwykły talent przejawiała już od najmłodszych lat, a ćwiczenia gry na fortepianie przerwała tylko na czas zdjęć "W pustyni i w puszczy”. W 1985 roku ukończyła z wyróżnieniem studia na Akademii Muzycznej w Łodzi i została asystentką, a następnie adiunktem w klasie fortepianu prof. Tadeusza Chmielewskiego. Była też wykładowczynią warszawskiej Akademii Muzycznej.
Czy jej dziecięce marzenia się spełniły?
Jak najbardziej. Artystka dopięła swego. Dwukrotnie uzyskała prestiżowe stypendium im. Fryderyka Chopina i jest laureatką wielu międzynarodowych i krajowych konkursów pianistycznyc. Na swoim koncie ma również udział w wielu koncertach i festiwalach na terenie Europy. Jej muzyka podbiła również serca melomanów z Indonezji, Australii, Stanów Zjednoczonych, Korei Płd., Indii oraz Japonii, gdzie przebywała na kilkuletnim kontrakcie.
Jak pamięta czasy, kiedy była kojarzona z postacią małej rozwydrzonej Nel?
- Ja i Tomek w ciągu kilku dni staliśmy się gwiazdami. Ludzie nie dawali nam przejść na ulicy, prosili o autografy i wspólne zdjęcia. Dniami i nocami stukali do drzwi naszych mieszkań, a telefon dzwonił non stop. Dostawałam codziennie sterty listów z wyznaniami miłosnymi, mimo że miałam tylko 12 lat. Nieznajomi ludzie zapraszali nas na wakacje w najpiękniejsze regiony kraju. Aż dziw, jak to wszystko przetrzymałam - wspomina po latach Monika Rosca.
Jak nietrudno się domyślić, niezwykła popularność miała również swoje złe strony. - Zobaczyłam świat. Grając Nel, przeżyłam fantastyczną przygodę, jakiej inaczej nigdy bym nie doświadczyła. Po filmie dzieci przychodziły do domu zobaczyć jak wyglądam: pamiętam, że dziennie rozlegały się dziesiątki dzwonków. Dzieci wychodziły rozczarowane, bo nie miałam buzi słodkiego aniołka, ani blond loków. Wracałam do fortepianu i ćwiczyłam. Bardzo wydoroślałam i dojrzałam. Nagle stałam się obca dla moich rówieśników. Żadnych kuponów nie odcięłam. Uświadomiłam sobie, że zamiast stać się bardziej pewna siebie, stałam się nieśmiała i dzika. Uciekałam w świat wewnętrzny – czytamy we wkładce płyty pt. "Bach, Mozart, Beethoven - Piano Recital".
W tym roku mała Nel skończyła 55 lat
Mimo że od premiery "W pustyni i w puszczy” minęło trochę czasu, Monika Rosca nadal jest piękna, a w jej oczach da się zauważyć ten sam błysk, w którym rozkochały się całe rzesze polskich kinomanów.
Artystka nadal z powodzeniem występuje. W Polsce można usłyszeć ją podczas koncertów w Żelazowej Woli, Łazienkach Królewskich i w Pałacu Ostrogskich w Warszawie, a także w Pałacach Radziwiłłów w Nieborowie i Antoninie.
Prywatnie Pani Monika Rosca kocha podróże, znana jest z nieprzeciętnego poczucia humoru i jest poliglotką. Oprócz polskiego, biegle mówi po angielsku, rumuńsku i rosyjsku.