Dzieci nie znają drugiej strony aktora. Jason Momoa jeszcze ukrywa przed nimi, co robi
20.12.2018 | aktual.: 25.12.2018 15:54
Długowłosy, zarośnięty i muskularny mężczyzna, prawdziwy samiec alfa. Gdy pojawia się na ekranie, z miejsca zachwyca. Zapewne tylko nieliczni telewidzowie pamiętają, że Jason Momoa, zanim stał się tak chętnie widzianym w rolach twardzieli gwiazdorem, zaczynał w "Słonecznym patrolu", gdzie biegał półnago po plaży, prezentując wysportowaną sylwetkę. Serial okazał się jego przekleństwem i Momoa długo nie mógł pozbyć się etykietki "pięknego chłopca". Pomogła dopiero całkowita zmiana wizerunku i determinacja. Imponująca metamorfoza pozwoliła pochodzącemu z Hawajów aktorowi najpierw stać się uwielbianym przez widzów Khalem Drogo, a teraz zbierać pochwały za entuzjastycznie przyjętą kreację Aquamana. Widzowie pokochali jego wersję komiksowego bohatera. I nic dziwnego, bo jego samego zwyczajnie nie da się nie lubić.
Nie chciał być tylko "ładnym chłopcem"
Plany życiowe zmieniał wielokrotnie. Porzucił studiowanie oceanografii biologicznej, by zostać surferem (zainspirowany "Wielką falą"). Na utrzymanie zarabiał, prowadząc sklepik ze sprzętem sportowym - jego beztroskie życie zmieniło się, gdy spotkał hawajską ikonę mody, Takeo Kobayashiego, który zaproponował chłopakowi kontrakt i wprowadził go do świata mody. I chociaż miał naprawdę duże predyspozycje, żeby odnieść sukces, branża szybko go znudziła. Nie podobało mu się, że jest postrzegany przez pryzmat "ładnego chłopca".
Marzył o aktorstwie
Aktorstwo było jego marzeniem – po latach z przymrużeniem oka wyznawał, że mocno podkolorował CV wysyłane na potrzeby castingów. Kiedy dowiedział się o przesłuchaniu do "Słonecznego patrolu", od razu się na nie zgłosił. I wygrał, pokonując ponad tysiąc kandydatów, mimo że nie miał bladego pojęcia o graniu przed kamerami.
Branża go zaszufladkowała
Przez trzy lata wcielał się w Jasona Ioane. Rola przyniosła mu rozpoznawalność, ale i wepchnęła początkującego aktora do szufladki. Na kilka lat usunął się w cień i był bliski zrezygnowania z kariery.
- Nikt nie traktował mnie po tym poważnie - żalił się.
Zmienił wizerunek
Ostatecznie jednak postanowił zagrać "va banque" i pokazać się branży z zupełnie innej strony. Definitywnie zerwał z chłopięcym wizerunkiem, "przypakował", zapuścił włosy i brodę. I to był strzał w dziesiątkę. Hollywood natychmiast się o niego upomniało, oferując coraz to bardziej intrygujące propozycje. Dzięki zmianie wyglądu dostał role w "North Shore" i "Gwiezdnych Wrotach: Atlantydzie".
Jasonowi zdarzało się też prywatnie uchodzić za zawadiakę. W 2008 r. w trakcie jednej z barowych burd, został zaatakowany rozbitą butelką – trafił do szpitala. Chirurg plastyczny założył mu ok. 140 szwów, a blizny po tym wydarzeniu pozostały do dnia dzisiejszego. Wbrew obawom aktora, nie zrujnowało to jego kariery. Wręcz przeciwnie...
Szturmem wdarł się do hitu HBO
Jego wizerunek nabrał jeszcze bardziej zadziornego charakteru, co wyjątkowo spodobało się producentom. Dzięki temu w 2011 r. został Conanem Barbarzyńcą (film poniósł jednak klęskę finansową i artystyczną). Ogromym sukcesem okazała się za to "Gra o tron", w której zagrał Khala Drogo.
- Na przesłuchaniu zaprezentowałem hawajski taniec wojny, który kiedyś służył zastraszeniu przeciwników. Pomyślałem, że właśnie tak powinien wyglądać Drogo przygotowujący się do walki - wspominał. Jako groźny Khal zawojował serca publiczności, a przy okazji zagwarantował sobie należne miejsce wśród największych twardzieli Hollywood. Tym razem nową łatkę potraktował jako dobrą monetę. Doskonale wiedział, że ma asa w rękawie. W niedawnej rozmowie z Jimmym Fallonem aktor przyznał nawet z rozbawieniem, że rola Khala zaszufladkowała go do tego stopnia, że wielu wpływowych producentów myślało, że nawet nie mówi po angielsku.
Znalazł prawdziwą miłość
Prywatnie zaś stara się unikać wszelkich skandali, a jego nazwisko rzadko gości na łamach brukowców. Zaręczyny z Simmone Mackinnon zerwał po cichu, twierdząc, że wciąż są dobrymi przyjaciółmi. Szczęście zaś znalazł u boku aktorki Lisy Bonet, byłej żony Lenny’ego Kravitza. Poznali się w klubie jazzowym i podobno od razu między nimi zaiskrzyło. Od początku nie przeszkadzała im różnica wieku (Momoa jest młodszy od ukochanej o ponad dekadę).
- Jesteśmy razem od dnia, w którym się poznaliśmy. Nasza miłość stale rośnie. Jason jest samcem alfa, dla którego najważniejsza jest rodzina - zachwycała się wybrankiem Bonet.
Co więcej, Momoa zadbał, by jego relacje z byłym mężem ukochanej były więcej niż poprawne. Panowie do dziś się przyjaźnią i kibicują nawzajem w kolejnych zawodowych poczynaniach.
Pełnia szczęścia
Po dwóch latach związku na świat przyszła ich córka Lola i zaraz potem para postanowiła wziąć ślub, do którego doszło... 10 lat później. W grudniu 2008 r. małżonkowie świętowali narodziny syna imieniem Nakoa-Wolf Manakauapo Namakaeha Momoa. Aktor nie kryje, że bycie ojcem to dla niego ogromne wyzwanie, ale i prawdziwa przyjemność. Żałuje tylko, że grał głównie w brutalnych i mrocznych produkcjach, których jego dzieci nie będą mogły zobaczyć jeszcze przez długie lata.
- Nie muszą znać tatusia od tej strony - śmieje się w wywiadach.