"Dzień świra" powstawał w mękach. Kondrat był wściekły, Koterski dostał zapaści

"Dzień świra" powstawał w mękach. Kondrat był wściekły, Koterski dostał zapaści
Źródło zdjęć: © Filmpolski.pl

07.06.2018 | aktual.: 08.06.2018 11:26

"Dzień świra", który swoją premierę miał 7 czerwca 2002 roku, uchodzi za jeden z najlepszych obrazów w dorobku reżysera Marka Koterskiego.

Wielokrotnie nagradzany, uwielbiany zarówno przez krytykę i publiczność, służący za inspirację wielu innym twórcom i będący kopalnią cytatów film uchodzi za jedną z najbardziej interesujących polskich produkcji (nie do końca trafnie zakwalifikowaną jako komedia obyczajowa).

Jednak mało kto wie, że pracę na planie Koterski wspominał jako prawdziwą gehennę - okupił ją wieloma wyrzeczeniami i złamaniem nerwowym. Zresztą nie tylko on; grający główną rolę Marek Kondrat przyznawał, że wiele razy był u kresu wytrzymałości i nawet groził reżyserowi śmiercią.

1 / 4

Zapaść na planie

Obraz
© Filmpolski.pl

Marek Koterski (na zdjęciu po lewej) długo szukał swojej drogi - studiował filologię polską, historię sztuki i malarstwo; dopiero w 1967 roku zdecydował się podjąć naukę na wydziale reżyserskim, który ukończył z wyróżnieniem. I choć jego filmy zbierają zwykle doskonałe recenzje, on sam przyznaje, że praca na planie nierzadko jest dla niego prawdziwym koszmarem.

- Reżyserowanie to jest dla mnie tortura - mówił w "Gazecie Wyborczej". - To praca w warunkach stanu wyjątkowego, przegięte są w niej wszystkie reguły równowagi.

Nie przesadzał. Kiedy kilkanaście lat wcześniej kręcił "Porno", wylądował w szpitalu. Podczas pracy nad "Dniem świra" również dostał zapaści.

- Marek Kondrat zobaczył mnie, kiedy przyszedłem na próbę, i powiedział tylko: "Jedziemy". Zawiózł mnie do kliniki. Mówiłem lekarzom, że to stres. Oni jednak cały dzień mnie badali. Na końcu powiedzieli: "Pana zabija stres" – wspominał.

2 / 4

Spotkanie z Kondratem

Obraz
© Filmpolski.pl

Marka Kondrata reżyser poznał podczas kręcenia "Domu wariatów" (1985) i bardzo przypadli sobie do gustu. Wtedy po raz pierwszy obsadził aktora w roli Adasia Miauczyńskiego. Potem proponował Kondratowi, by wcielił się w tę postać w jego kolejnych filmach, ale aktor odmawiał.

- Te tematy były widocznie Markowi nie po drodze - tłumaczył reżyser w "Gazecie Wyborczej". - Może nie chciał, a może nie miał też sił. Bo praca u mnie to jest skrajna trauma, trzeba dać z siebie wszystko. Trzeba zapisać rolę potem, krwią, żółcią, bezwstydem, strachem, złością, buntem przeciw ekshibicji. Na nic innego nie można u mnie liczyć.

Jednak kiedy na biurku Kondrata wylądował scenariusz "Dnia świra", aktor był tak zaintrygowany i zachwycony, że zgodził się ponownie wcielić w Adasia.

3 / 4

"Zabiję go deską z gwoździem"

Obraz
© Filmpolski.pl

I chociaż Kondrat rzucił swoją kreacją na kolana krytyków - otrzymał za nią m.in. Polską Nagrodę Filmową - pracy na planie nie wspominał z wielkim entuzjazmem. Między nim a reżyserem dochodziło do tarć, aktor był wykończony i wyznawał, że w pewnym momencie zaczął grozić Koterskiemu śmiercią.

- Jak bardzo kosztowne to było przeżycie odkryłem właściwie już w trakcie zdjęć, kiedy po półmetku mówiłem Markowi Koterskiemu, że go zabiję deską z gwoździem, jeśli jeszcze chwilę będziemy pracowali razem – opowiadał w "Urodzie życia".

4 / 4

Film 25-lecia

Obraz
© Filmpolski.pl

Koterski nie ukrywał, że miał wielkie obawy, gdy film trafił na ekran; martwił się, jak jego dzieło zostanie przyjęte, zdawał sobie bowiem sprawę, iż w tym przypadku "posunął się aż do granic wolności twórczej".

- W czasie pisania scenariusza wydawał mi się on tak zakręcony, wolny od wszelkich kompromisów, że bałem się go nawet pokazać producentowi - wyznawał w rozmowie z Filmwebem. - W sumie powstały 3 albo nawet 4 wersje scenariusza. Pierwsza była materiałem na 120 minut filmu, ostatnia na 88.

Dwukrotnie miał ochotę uciec z planu i nigdy już do kręcenia filmu nie wrócić ("Maruś, uciekaj, dlaczego ty się tak torturujesz. Przecież nikt ci nie każe", myślał często), ale za każdym razem zatrzymywało go poczucie obowiązku. I, jak się okazało, słusznie. "Dzień świra" obsypano nagrodami, a słuchacze radiowej Trójki wybrali go filmem 25-lecia 1989–2014.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (43)