Englert i Olbrychski o Zbigniewie Zapasiewiczu
Aktor Jan Englert powiedział, że śmierć Zbigniewa Zapasiewicza oznacza odejście kogoś bardzo ważnego, nie tylko dla niego. - To odejście pewnego symbolu - zaznaczył. - Wielki aktor, wspaniały pedagog, artysta z najwyższej półki - powiedział z kolei o Zbigniewie Zapasiewiczu Daniel Olbrychski.
15.07.2009 12:05
- Odszedł dla mnie ktoś bardzo ważny i nie tylko dla mnie i jaka relacja między nami była prywatnie - zawsze się doskonale rozumieliśmy, a to się rzadko zdarza, przez kilkadziesiąt lat nie było czegoś takiego, żebym się nie zgadzał z Zapasiewiczem - powiedział Englert.
- Są ludzie, których odejście, to nie jest odejście tylko człowieka, ale również odejście pewnego symbolu, pewnego adresu, czy pewnego funkcjonowania w środowisku i nie tylko w środowisku - mówił aktor.
Dodał, że takie osoby niekoniecznie muszą być ulubieńcami prasy, celebrytami, "są niezwykłymi artystami i przede wszystkim wyznawcami rzemiosła i to jako podstawy, jako bazy do wykonywania zawodu".
- Zapasiewicz tą drogą podążał całe życie. Dlatego przez ponad 50 lat nie zszedł nigdy z pierwszej ligiligi aktorstwa polskiego - podkreślił.
Według Englerta należy pamiętać, że Zapasiewicz najdłużej w Polsce uczył w Akademii Teatralnej. - Ponad 50 lat uczenia przyszłych aktorów zawodu, przeszło 50 lat oddawania swojego talentu, swoich umiejętności następnym pokoleniom bez oglądania się na to, czy przynosi to jakieś profity, zachwyty, sukcesy, nagrody, medale i odznaczenia - powiedział.
- To jest po prostu coś, co jest wyznacznikiem szlachetnej rzetelności, czego nam tak teraz brakuje. Dlatego nam będzie tak brakowało - podkreślił. Przypomniał, że w ostatnich latach, jako dyrektor artystyczny Teatru Narodowego, współpracował z Zapasiewiczem. - Miał mieć premierę w październiku "Tanga" Jerzego Jarockiego. Po 3-4 miesiącach prób był w roli Eugeniusza w tym przedstawieniu. Nie wiem co będzie z tym przedstawieniem, nie wiem czy się odbędzie - dodał Englert.
Z kolei zdaniem Olbrychskiego, "razem ze Zbigniewem Zapasiewiczem, a także wcześniej zmarłym Gustawem Holoubkiem, odchodzi cała epoka".
- Odszedł ktoś wielki, jasny, promienny - powiedział Daniel Olbrychski.
- Zbigniew Zapasiewicz był moim pierwszym profesorem w Szkole Teatralnej. Młodziutkim asystentem Jana Kreczmara. On miał wtedy lat 29 a ja 18. Prowadził mój pierwszy rok w szkole - wspominał znakomity aktor.
- Będąc naszym starszym kolegą, naszym profesorem, bardzo szybko przeszedł z nami wszystkimi na "ty". Było to na jakiejś pierwszej kawie. Zapamiętałem to jako rzecz bardzo ujmującą - opowiadał Olbrychski.
Warsztat aktorski Zapasiewicza był według Olbrychskiego "czymś absolutnie nadzwyczajnym, na krawędzi doskonałości, której nie można chyba nauczyć nikogo".
- Jeśli można w zawodzie aktorskim umieć wszystko, to Zapasiewicz umiał wszystko. Być może na tym polegała jego charyzma. Był artystą z najwyższej półki wśród aktorów, których miałem szczęście w życiu spotkać - powiedział Olbrychski.