Franciszek Pieczka: "Myślałem, że jak ludzie polecą w kosmos, to zmądrzeją"
W rozmowie z Wirtualną Polską nestor polskiego aktorstwa zdradza, jak radzi sobie w dobie pandemii koronawirusa i społecznej izolacji. Mówi też, dlaczego od dawna jak ognia unika telewizji i polityki.
Oto #HIT2020. Przypominamy najlepsze materiały mijającego roku.
04.08.2020 | aktual.: 01.03.2022 13:39
Jest określanym mianem jednego z ostatnich wielkich polskich aktorów. Franciszek Pieczka ma na swoim koncie niezliczone, skrajnie różne role. Jak sam mówi, "od dziada do Boga". Choć w pamięci widzów zapisał się przede wszystkim jako Gustlik z "Czterech pancernych i psa".
Jak nestor polskiego aktorstwa odnalazł się w szczególnie trudnej dla seniorów pandemicznej rzeczywistości?
- Mam wielkie szczęście. Mieszkam u syna i mam swoje pokoje. Opiekuje się mną cudowna synowa, która jest pielęgniarką i bardzo dba o moje zdrowie i samopoczucie. A mój wnuk robi mi zakupy.
Pieczka nie ukrywa, że jest zmęczony skrajnie trudną sytuacją, w jakiej się znaleźliśmy. Na szczęście oprócz rodziny może liczyć na kolegów z dawnych lat.
- Od kilku miesięcy siedzę w domu, nigdzie nie wychodzę i nie ukrywam, że mam już tego troszeczkę dosyć. Od czasu do czasu dzwoni do mnie Kaziu Kaczor, z którym grałem w teatrze Powszechnym i dzieliłem garderobę, i rozmawiamy sobie, jak na starszych panów przystało.
Pieczka już od dobrych kilku lat nie występuje i raczej unika wywiadów. Ale jak mówi w rozmowie z Wirtualną Polską, jest przygnębiony rzeczywistością, w której nie ma miejsca na dialog i refleksję.
- Niedawno obchodziłem 92. urodziny i na stare lata chcę po prostu mieć święty spokój. Nie chcę się denerwować. Myślałem, że jak ludzkość poleci w przestrzeń kosmiczną i popatrzy na naszą błękitną planetę, to zmądrzeje. A okazuje się, że to wszystko na nic. Ciągłe kłótnie, nie ma dyskusji, są tylko monologi, przekrzykiwanie się. Powiedziałem sobie: "Dajcie mi wszyscy święty spokój, z waszymi politykami i kłótniami. Mam tego po same uszy" – tłumaczy Franciszek Pieczka.
Aktor dodaje:
- Kilka lat temu postanowiłem sobie, że nie będą zajmował się polityką. Z każdej strony jesteśmy atakowani kolejnymi komentarzami, których autorzy najwyraźniej stawiają sobie za cel przebicie poprzednika. Gadają, co im ślina na język przyniesie, bez zastanowienia, bez refleksji. Niech sobie kształtują ten świat według swoich widzimisię. Ja już na szczęście nie będę z tego długo korzystał. Najwyżej będę patrzył na nich z góry i miał, jak mówią Niemcy, Schadenfreude, czyli radość z nieszczęścia.
Pieczka podkreśla, że nigdy nie zajmował się polityką. Nigdy nie był w żadnej partii. Liczyło się tylko granie i to, co może przekazać publiczności.
- Starałem się robić swoje, jak najlepiej potrafiłem. Być szczerym w stosunku do widza i przekazać mu przez kolejne role swoje przemyślenia o świecie i życiu. To mi wystarczało.
Aktor dystansuje się od też medialnego zgiełku, który rozpętał się po wybuchu pandemii.
- Unikam programów informacyjnych, zwłaszcza teraz, w dobie koronawirusa, kiedy bombardują nas samymi negatywnymi wiadomościami. Oglądam za to dużo sportu i filmów przyrodniczych.
- Nie zaglądam też do internetu. To przykre czasy, w których można być anonimowym i bezkarnie komentować, często raniąc innych. Zawsze w takich momentach przypomina mi się dzieciństwo na wsi, gdzie były tzw. sławojki. Na jednej z nich był napis: "Proszę was z łaski nie robić na deski, patrzeć do góry i celować do dziury". Tym dla mnie są właśnie te anonimowe komentarze.
Zobacz także