Gerard Depardieu: Aktorstwa uczył się pijąc i chodząc po domach publicznych
Jedna z najbardziej znanych postaci współczesnego kina - *Gerard Depardieu wciela się w rolę skandalisty-erotomana w najnowszym filmie Abla Ferrary pt.: "Witamy w Nowym Jorku". Aktor i reżyser zdradzają sekrety wspólnej pracy.*
Gérard Depardieu urodził się 27 grudnia 1948 roku w Châteauroux we Francji. Jako nastolatek porzucił szkołę i miał problemy z prawem. Teatr i kino wyprowadziły go na prostą, a charyzma sprawiła, że pokochał go cały świat. Talent przyniósł mu dziesiątki nagród i wyróżnień, w tym nominację do Oscara (za główną rolę w filmie „Cyrano de Bergerac”). Jego półki zdobią Złoty Glob i liczne statuetki Cezara. Zagrał w ponad 200 filmach po obu stronach oceanu. Pracował z największymi aktorami i aktorkami oraz reżyserami świata, w tym z Peterem Weirem, Ridleyem Scottem, Giuseppe Tornatore czy Angiem Lee. Jego najnowszy projekt to „Witamy w Nowym Jorku” w reżyserii Abla Ferrary („Zły porucznik”). Obraz ten jest mocną opowieścią, inspirowaną głośną aferą z udziałem Dominique’a Strauss-Kahna, uzależnionego od seksu byłego dyrektora zarządzającego Międzynarodowym Funduszem Walutowym.
Zwiastun:
Abel Ferrara zapytany o przygotowania do filmu i wybór Depardieu do odegrania głównej roli odpowiada: „Na pewno sam Dominique Strauss-Kahn nie był dla niego tak ważny. To do mnie, jako artysty, reżysera i filmowca, a nie do Depardieu, należało poznanie historii i postaci, przejrzenie doniesień medialnych, faktów. Na Gérarda czekały diametralnie inne zadania. On, w gruncie rzeczy, najlepiej rozumie bohatera, bo żył jak on. Spał z laskami, zna ten cholerny świat. Mógłby być tym facetem..”. Sam Depardieu przyznaje: „Swojego fachu nauczyłem się chodząc po burdelach, pijąc i jedząc razem z Gabinem i Michelem Simonem.”
Najnowszy film Abla Ferrary otwiera zainscenizowany wywiad, którego udziela grający główną rolę francuski aktor. W odpowiedzi na pytanie „Dlaczego przyjął Pan tę rolę?” mówi: „Bo go nie lubię. Nie lubię grać. Wolę wczuć się w postać, a jego nie czuję. Nie rozumiem, jak można się zaspokoić w sześć minut. Nie lubię ludzi związanych z polityką, nie ufam im. Jestem indywidualistą, anarchistą. Nie wierzę ludziom, którzy tworzą politykę. Nie znoszę ich. Wolę grać tych, których nie lubię. Nie wyciskasz łez z czyichś oczu tym, że sam płaczesz. Lepiej, kiedy publiczność płacze, a ty się w duchu śmiejesz.”