Gorące przyjęcie filmu ''Moje córki krowy'' Kingi Dębskiej w Rzymie
Film "Moje córki krowy" w reżyserii Kingi Dębskiej został gorąco przyjęty podczas trwającego w Rzymie przeglądu światowego kina. Włosi kochają kino, czujemy się jak na Oscarach - mówi PAP reżyserka i podkreśla, że w Rzymie w porównaniu do festiwalu w Gdyni, było mniej śmiechu, a więcej łez.
Publiczność dostrzegła uniwersalność tematyki trudnych relacji rodzinnych i śmierci rodziców. - Ten film jest bardziej dla ludzi niż dla jurorów, dlatego bardzo się cieszę, że w tym roku nie ma jury, a filmy ocenia publiczność. To jest święto kina. Włosi umieją świętować i kochają kino, oprawa jest wspaniała, a my czujemy się jak na Oscarach - mówi PAP Kinga Dębska.
Inspiracją dla filmu była własna historia odchodzenia rodziców Kingi Dębskiej. W jedną z ról wcieliła się Maria Dębska, córka reżyserki. - Kiedy dziadkowie odchodzili byłam skupiona na sobie i na swoim bólu. Moja filmowa mama, którą gra Agata Kulesza, nie umie płakać. Córka z boku patrzy na ten chłód mamy: do córki i do siebie samej, a swoje emocje dzieli tylko z dziadkiem. To filmowe doświadczenie pozwoliło mi cieplej spojrzeć na moją mamę - wyznaje Maria Dębska.
Głównymi bohaterkami filmu są dwie siostry, grają je Agata Kulesza i Gabriela Muskała. Siostry nie przepadają za sobą. Nagła choroba matki zmusza je jednak do wspólnego działania. Kobiety muszą zaopiekować się ukochanym, lecz despotycznym ojcem.
- Po projekcji widziałam zapłakane twarze, ludzie utożsamiają się z bohaterami, bo to jest temat, który może dotknąć każdego, pod każdą szerokością geograficzną - podkreśla Gabriela Muskała. To pierwszy zagraniczny pokaz polskiego obrazu, który podczas 40 Festiwalu Filmowego w Gdyni zdobył m.in. Nagrodę Publiczności. W najbliższych dniach ekipa zaprezentuje film w Sao Paolo w Brazylii i w kilku miastach Stanów Zjednoczonych. Film trafi na ekrany kin w styczniu.