RecenzjeGrzebał ludziom w śmieciach. Tak znajdował swoje ofiary

Grzebał ludziom w śmieciach. Tak znajdował swoje ofiary

Popkultura nieustannie karmi się historiami seryjnych morderców, nieraz z dużą dozą wyrozumiałości pochylając się nad ich losami. Włoska produkcja "Jestem otchłanią" wychodzi poza ten schemat, jednak finalnie potyka się o własny ogon.

Kadr z filmu "Jestem otchłanią"
Kadr z filmu "Jestem otchłanią"
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe

Donato Carrisi jest przykładem pisarza, który zaczął sam ekranizować swoje książki. W świecie filmu zadebiutował w 2017 r. "Dziewczyną we mgle" z Tonim Servillo w roli głównej, a produkcja została dobrze przyjęta zarówno przez krytyków, jak i widzów. Jednak po jego trzecim filmie widać, że opowiadanie obrazem wciąż stanowi dla niego wyzwanie.

Otóż "Jestem otchłanią" jest przedstawiane jako thriller, choć przebieg akcji wcale nie utrzymuje widza w ciągłym napięciu. Mimo że główny bohater skrywa pewną tajemnicę do samego końca. 

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Pierwsze sceny rzeczywiście budzą ciekawość. Najpierw widzimy małego chłopca topiącego się w basenie, obok którego spokojnie wyleguje się młoda blondynka paląca papierosa. Nie zrywa się na pomoc, aż w końcu chłopiec radzi sobie sam. 

Lata później widzimy dorosłego już mężczyznę, którego rytm tygodnia wyznaczają wyselekcjonowane śmieci. W poniedziałek - papier, wtorek - szkło i metal, środa - plastik, czwartek - organiczne. Bohater jest śmieciarzem, który co jakiś czas kradnie jeden z worków i analizuje jego zawartość. "Ludzie kłamią i oszukują, ale ich śmieci nie. Śmieci nigdy nie kłamią" - tą zasadą kieruje się w życiu. 

Dla widza szybko staje się jasne, że śmieciarz jest seryjnym mordercą, który dobiera sobie ofiary za podstawie ich śmieci. Jego rutynę przerywa nietypowa sytuacja - znajduje wyrzuconą na brzeg jeziora Como nastolatkę, której ratuje życie. Od tej pory czuje z nią więź, ale trzyma się na uboczu, podglądając losy dziewczyny pochodzącej z najbogatszego domu w okolicy, jednak uwikłanej w szemrane interesy.

Film "Jestem otchłanią" już w kinach
Film "Jestem otchłanią" już w kinach© Materiały prasowe

W tej pogmatwanej narracji, przeplatanej wspomnieniami z dzieciństwa mężczyzny, pojawia się kolejna tajemnicza postać - samozwańczej śledczej. Kobieta rozszyfrowuje zbrodnie i intencje śmieciarza, ale siła, która kieruje ją do zgłębiania tego tematu, również pozostaje dla widza przez większość czasu tajemnicą.

"Jestem otchłanią" miał zadatki na udaną produkcję. Sęk w tym, że reżyser i jednocześnie autor pierwowzoru książki chciał upchać zbyt wiele wątków do dwugodzinnej produkcji. Jednak język filmu rządzi się swoimi prawami, co zapewne trudno pojąć pisarzowi. Przez to łatwo stracić zainteresowanie wolno snującą się historią, mimo że Carrisi dwoi się i troi, by podrzucić widzom kolejne tropy i jeszcze bardziej zagmatwać zagadkę. 

Uderzające jest to, że trzy linie narracyjne łączy motyw dziecka niezauważanego czy porzuconego, które samo walczy ze złem świata. I to niezależnie od statusu majątkowego jego rodziny, stanu psychicznego, możliwości poszukiwania wsparcia u dorosłych. Te dzieci dobrze kryją się przed światem ze swoją pustką, która prowadzi je w bardzo mroczną stronę. Chociażby dla refleksji nad tym tematem warto obejrzeć włoską produkcję. 

W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" z jednej strony znęcamy się nad "Bring Back Alice""Randką, bez odbioru", a z drugiej - postulujemy o przywrócenie w Polsce zawodu swatki (w "Małżeństwie po indyjsku" działa to całkiem sprawnie). Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.

Źródło artykułu:WP Film
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)