Gwiazdy grzmią i piszą o manipulacjach. Jest reakcja władz ZASP
Aktorzy i aktorki w liście otwartym atakują władze ZASP-u za nieprzejrzystą politykę finansową, brak należytej pomocy dla osób w trudnej sytuacji i zamienienie domu w Skolimowie w "luksusowy dom opieki dla bogatych".
Wojna o Związek Artystów Scen Polskich weszła w kolejny etap. Spór wokół najważniejszego stowarzyszenia zrzeszającego aktorki i aktorów narasta z każdym tygodniem przybliżającym do wyborów władz. Najnowszym wyrazem konfliktu jest list otwarty, podpisany przez kilkaset osób ze środowiska aktorskiego, opublikowany w branżowych mediach.
Padają w nim mocne słowa: "Dosyć tego!" czy "Nie akceptujemy i przeciwstawiamy się łamaniu prawa!". Autorki i autorzy listu uzasadniają konieczność jego powstania trudną sytuacją, w jakiej znalazło się środowisko artystyczne i brakiem stosownej reakcji ze strony stowarzyszenia. Zamiast pomagać, wynika z listu, zarząd zajmuje się czymś zupełnie innym - chodzi o "rozbijanie naszego środowiska oraz manipulowanie nim".
- To tylko kampania wyborcza - komentuje prezes ZASP-u, Krzysztof Szuster. - Nie dziwi mnie ani trochę, że się odbywa i nie mam nic przeciwko temu. Chciałbym tylko, żeby była czysta i uczciwa. A ten list czysty i uczciwy z pewnością nie jest.
Procenty, podwyżki, tantiemy
Główne zarzuty aktorek i aktorów wobec zarządu ZASP-u koncentrują się na sprawach organizacyjnych i finansowych. Chodzi m.in. o przedłużającą się kadencję władz, która miała być tylko tymczasowa, podwyżkę uposażeń dla osób pracujących w administracji, przy jednoczesnym zwiększeniu kwot potrąceń z tantiem aktorskich - dziś wynoszą one prawie 1/3 kwoty należnej z tego tytułu.
- Bazowe potrącenie wynosi 21 proc., ale jego znaczna część jest zwracana - komentuje prezes. - Zwiększenie nakładów na działalność administracyjną było konieczne, bo wyliczenia kwot należnych poszczególnym osobom z tytułu tantiem, a także spory z nadawcami, pochłaniają coraz większe sumy. Reszta to kwoty na działalność socjalną, kulturalną i edukacyjną, które w różnych formach wracają do członków i członkiń stowarzyszenia. Niesprawiedliwe jest przypisywanie tych zmian wyłącznie mnie: dążył do nich przed śmiercią mój poprzednik na fotelu prezesa, Paweł Królikowski, a zatwierdziło je walne zebranie.
Rewident, walne zebranie, Skolimów
Autorzy i autorki listu podnoszą także zarzut nieprzedstawiania przez zarząd "przejrzystych rozliczeń i sprawozdań finansowych".
- Od lat wszystko publikowane jest na naszej stronie internetowej - komentuje prezes. - Wystarczy się tylko wczytać. A zarzucany nam brak sprawozdań za 2019 i 2020 rok związany jest z pandemią: konieczna jest opinia biegłego rewidenta. Musi ją zatwierdzić walne zebranie, które nie mogło się odbyć w tradycyjnej formie.
Ważnym tematem listu jest także sytuacja Domu Artystów Weteranów Scen Polskich w Skolimowie.
Zdaniem autorek i autorów, w obliczu miesięcznej opłaty wynoszącej 5892 zł i braku pomocy finansowej ze strony stowarzyszenia dla tych, których na nią nie stać, "Dom Aktora, który miał opiekować się najsłabszymi i najbiedniejszymi, obecnie jest luksusowym domem opieki dla bogatych".
- Ten zarzut bulwersuje mnie najbardziej - mówi Szuster. - To absolutna nieprawda. Z emerytury lub renty osoby przebywającej w Skolimowie pobieramy zgodnie z obowiązującymi przepisami 70 proc. jej wysokości. I niezależnie od tego, ile brakuje, resztę dopłacają miasta, z których te osoby się wywodzą. Jestem po rozmowach w tej sprawie z prawie każdym z polskich miast wojewódzkich. Udało się dzięki temu zagwarantować te kwoty. Opłata za pobyt wcale nie jest wyższa od kwot w innych placówkach tego typu. W okolicy Skolimowa np. jest tylko jedna, w której jest ona o ok. 200 zł mniejsza.
Nie jestem celebrytą
W liście znalazły się także uwagi dotyczące zawodowej rangi członków władz ZASP-u: "Stowarzyszenie coraz rzadziej reprezentowane jest przez cieszących się zaufaniem wybitnych artystów. W strukturach ZASP-u coraz mniej jest osób, które swoimi osiągnięciami artystycznymi podnoszą jego rangę".
- Bardzo mi przykro, że nie jestem celebrytą - ironizuje prezes Szuster. - Wydaje mi się, że jestem za to sprawnym zarządcą. Serdecznie zapraszam wszystkie gwiazdy polskiego aktorstwa, żeby odłożyły na bok swoje zawodowe zobowiązania i włączyły się w sprawy ZASP-u.
List podpisali m.in. Sonia Bohosiewicz, Artur Barciś, Anna Dereszowska, Jan Englert, Karolina Gruszka, Tomasz Karolak, Iza Kuna, Barbara Kurdej-Szatan, Cezary Pazura, Anna Seniuk, Dorota Stalińska, Maciej Stuhr, Borys Szyc i Maciej Zakościelny.
- Rozmawiałem z niektórymi podpisanymi pod listem osobami - dodaje prezes. - Mówiły mi, że podpisały, bo podpisywali inni. Zabawne jest to, że większość podpisanych osób… w ogóle nie należy do naszego stowarzyszenia i nie zna jego statutu ani ustawy o prawach autorskich.
Inicjatorka powstania listu odpowiada
Wirtualna Polska zwróciła się do kilkorga z sygnatariuszy i sygnatariuszek. Nikt nie zgodził się komentować sprawy pod nazwiskiem.
Wszyscy twierdzili, że "tylko podpisali list" i nie chcą się wdawać w szczegóły konfliktu wokół ZASP. Na maila wysłanego na adres, który miał być kontaktem dla uczestniczek i uczestników tej inicjatywy, nikt nie odpowiedział.
Nieoficjalnie udało się ustalić, że jedną z inicjatorek listu jest Anna Golc.
- Zdecydowaliśmy się na taką formę działania, bo zarząd nie informował o tym, co robi i nie zamierzał informować – komentuje aktorka.
- Zupełnie nie rozumiem tłumaczenia prezesa, że nie udało się zatwierdzić biegłego rewidenta. Rewident miał termin do 31 maja, aby przygotować dokumenty finansowe. A przecież walne zebranie odbyło się w maju w formie online. Uprawnionych do głosowania było 227 osób, udział wzięło ok. 90. To właśnie tam uchwalone zostały podwyżki. A że list podpisały także osoby, które nie są członkami stowarzyszenia? Ale są uprawnione do pobierania tantiem. Mają więc prawo wiedzieć, jak wykorzystywane są ich pieniądze.
ZASP zapowiada konferencję prasową w sprawie listu, która ma się odbyć w środę 22 września.