Henryk Gołębiewski ma już tylko jedno marzenie. Chciałby dożyć jego spełnienia
Po rolach w popularnych serialach spodziewano się, że zrobi wielką filmową karierę. Tyle że jemu wcale nie zależało na aktorstwie. Zaczął pracować fizycznie, coraz częściej sięgał po alkohol. Przez lata zmagał się z uzależnieniem, potem gdy zaczął wychodzić na prostą, zachorował na raka. Dziś wyznaje, że niczego już nie planuje - ale ma tylko jedno marzenie: dożyć ślubu ukochanej córeczki.
18.08.2017 | aktual.: 20.08.2017 11:49
Nastoletni Gołębiewski błyskawicznie podbił serca widzów i krytyki, ale przyznawał, że wówczas aktorstwo traktował wyłącznie jako zabawę. Nie zależało mu wcale na wielkiej karierze i nie zabiegał o role. Gdy nie grał, pracował fizycznie – głównie na budowie lub jako stolarz. Wtedy też zaczął zaglądać do kieliszka. Myślał wprawdzie nawet o powrocie na plan filmowy, ale kiedy trafił do wojska, przełożeni nie wyrazili na to zgody. Przed kamery wrócił dopiero po 20 latach.
- Spotkałem Jurka Gudejko i tak - od słowa do słowa - wziął mnie do swojej agencji aktorskiej. Po dwudziestu latach przerwy zagrałem w "Bożej podszewce" w reżyserii Izabeli Cywińskiej, a później samo już poszło... - opowiadał w magazynie "Świat i ludzie".
Próbował też ułożyć sobie życie uczuciowe – miał u boku ukochaną Mirę i razem wychowywali jej dziecko. Niestety, jego ukochana zachorowała i zmarła. Gołębiewski ciężko to przeżył i wyznawał, że gdyby akurat nie miał wtedy zajęcia na planie filmowym - trwały zdjęcia do "Ediego" - pewnie zupełnie by się stoczył. Dzięki wsparciu ekipy udało mu się jakoś przetrwać te najtrudniejsze chwile.
- Nawet przez myśl mi nie przeszło, że założę rodzinę i będę miał dziecko – wyznawał po tej tragedii. A jednak. Szczęście odnalazł u boku żony Marzenny, z którą ma córeczkę Różę. To ona wspierała go, gdy lekarze wykryli u niego chorobę nowotworową – i dzięki niej znalazł w sobie siły, by pokonać raka.
I choć prasa donosiła, że para miewa poważne problemy i nieustannie dochodzi między nimi do awantur, zdołali zwalczyć kryzysy. Twierdzi też, że udało mu się pokonać uzależnienie.
- Nie piję! Byłbym ostatnim głupcem, gdybym pił. Mam rodzinę, małą córeczkę... - zapewniał niedawno Gołębiewski w rozmowie z "Super Expressem". Niestety, to nie do końca prawda - aktorowi zdarza się czasami sięgnąć po butelkę. Obecnie jednak twierdzi, że jest trzeźwy i wrócił przed kamery.
- Teraz jest w porządku. Jestem na planie, punktualny, przygotowany. Umiem tekst, praca idzie szybko, reżyser jest zadowolony. Wszystko układa się tak, jak powinno - opowiadał w wywiadzie dla magazynu "Świat i ludzie".
Wyznaje, że rodzina jest dla niego wszystkim, a córka jest jego oczkiem w głowie.
- Moja córka Róża ma dziewięć lat, fajna dziewczynka, gadatliwa i ładnie śpiewa. Próbowaliśmy ją zabrać na jakiś casting, ale ją w ogóle to nie interesuje, więc nie ma co dzieciaka pchać na siłę – mówił. Przeraża go upływ czasu - zdaje sobie sprawę, że robi się coraz starszy, a życie może go jeszcze nie raz zaskoczyć.
- Niczego nie planuję, bo nie wiem, co mnie czeka - mówił. Pytany, czy nie boi się nawrotu choroby, twierdzi: - Co ma być, to będzie, ale wiem, że muszę dożyć ślubu córki. A potem? Któż to wie...