Historia (nie)prawdziwa

Są na świecie ludzie, którzy uwierzą w każdą bzdurę. To dobra wiadomość dla działu filmowego marketingu - sprzedać można wszystko. Ale trzeba jeszcze umieć to zrobić. Tymczasem twórcy "Czwartego stopnia" wbijają sobie samobója już w... pierwszej minucie. Przed kamerą staje Milla Jovovich i twierdz, że film, który za chwilę obejrzymy "jest fabularną wersją zdarzeń, które miały miejsce między 1 a 10 października 2000 roku w miasteczku Nome na Alasce".

Ona sama gra rolę psychiatry Abbey Tyler, wiele scen nas zaniepokoi, i tak dalej. Trzeba przyznać - absurd to większy niż ze wstępu do "Paranormal Activity 2", kiedy to na ekranie pojawia się informacja, że twórcy chcieliby podziękować rodzinom zmarłych bohaterów i lokalnemu wydziałowi policji...

Podstawową zasadą sprzedawania tego rodzaju zakamuflowanej fikcji jest powściągliwość w jej dawkowaniu. Najpierw uwierzyć musimy, że przedstawione wydarzenia są prawdziwe, prozaiczne. Dopiero potem, że następujący w nich przełom jest uzasadniony.

Ale autorzy "Czwartego stopnia" chcieliby wszystko naraz - ułudę rzeczywistości z jednej strony, hollywoodzkie widowisko z drugiej. Wygłoszonym przez aktorkę wprowadzeniem rozpoczynają więc długotrwały, męczący i, co najważniejsze, absolutnie nieudany proces wmówienia nam, że przedstawiona w filmie historia wydarzyła się naprawdę.

Konsekwencja z jaką reżyser mnoży kolejne zabiegi formalne jest porażająca. Całość z łatwością wprawia w irytację. No bo jak traktować zestawienie zdarzeń czysto fikcyjnych - filmowych (Jovovich odtwarzająca rolę Abbey na jednej połowie ekranu) z tymi pozorowanymi na rzeczywiste ("prawdziwa" Abbey na drugiej)? Co, poza pogłębieniem dysonansu między rzeczywistością, a jej ułudą, nam to daje?

Ano niewiele, zwłaszcza, że mamy tu do czynienia z tematem dawno już przeżutym przez popkulturę, rozebranym na części, w powszechnej świadomości zakorzenionym. Czy komuś jeszcze chce się wierzyć, że obcy porywają ludność z amerykańskiej prowincji? Może 30 lat temu.

Pomijając drzemiący w filmie absurd i unoszący się nad całością brak jakiejkolwiek gracji w jego sprzedawaniu (Milla, jak to Milla, histeryzuje zamiast grać), "Czwarty stopień" atakuje nas miałkim, pseudonaukowym jazgotem godnym najsłabszych odcinków "Z Archiwum X" i "Millennium". Chcę uwierzyć - powiedziałby Fox Mulder. Ale w co tu wierzyć?

Wydanie dvd

Standard. Pięciokanałowy dźwięk i szerokoekranowy obraz nie budzą większych zastrzeżeń. Wydanie nie ma żadnych dodatków, nie licząc zajawki "Zejścia 2" z jazgotliwym lektorem.

Wybrane dla Ciebie
Gwiazdor "Jeziora marzeń" odwołał rozwód. Chce dogadać się z byłą partnerką
Gwiazdor "Jeziora marzeń" odwołał rozwód. Chce dogadać się z byłą partnerką
Nie spodoba się katolikom. Już zwiastun wzbudził duże kontrowersje
Nie spodoba się katolikom. Już zwiastun wzbudził duże kontrowersje
Polacy piszą donosy do Mela Gibsona. "Ona ma zagrać Maryję?"
Polacy piszą donosy do Mela Gibsona. "Ona ma zagrać Maryję?"
Wszystkie oczy tylko na niego. To najpiękniejszy aktor i sam o tym wie najlepiej?
Wszystkie oczy tylko na niego. To najpiękniejszy aktor i sam o tym wie najlepiej?
"Czułem się jak dzi*ka". Chory aktor o przykrym doświadczeniu z planu
"Czułem się jak dzi*ka". Chory aktor o przykrym doświadczeniu z planu
Zagrał Bonda sześć razy. "To jak życie w akwarium"
Zagrał Bonda sześć razy. "To jak życie w akwarium"
Była żona Kevina Costnera wychodzi za mąż. Dopiero co się rozwodziła
Była żona Kevina Costnera wychodzi za mąż. Dopiero co się rozwodziła
Mocne zakończenie. Od szamba do betonu w polskim serialu o sprawach ostatecznych
Mocne zakończenie. Od szamba do betonu w polskim serialu o sprawach ostatecznych
"Idź do diabła". Hollywoodzki gwiazdor nie przebierał w słowach
"Idź do diabła". Hollywoodzki gwiazdor nie przebierał w słowach
Do obejrzenia w domu. Świetne opinie i ponad 350 tys. widzów w kinach
Do obejrzenia w domu. Świetne opinie i ponad 350 tys. widzów w kinach
Cisza na sali. Na to, co pokazał Netflix, nie mogło być innej reakcji
Cisza na sali. Na to, co pokazał Netflix, nie mogło być innej reakcji
Jacob Elordi drastycznie schudł do roli. "Bolało całe ciało"
Jacob Elordi drastycznie schudł do roli. "Bolało całe ciało"