Holland o wydaleniu Polańskiego: rozumiem, że Akademia ma wyrzuty sumienia. Przez lata tolerowała zdarzenia, o których wszyscy wiedzieli
– Ta historia wydarzyła się 40 lat temu. Wydaje mi się, że to przesada. Po takim czasie sprawy, nawet jeśli są haniebne, ulegają przedawnieniu. Człowiek jest już zupełnie kim innym - mówi w rozmowie z WP reżyserka, która od nas dowiedziała się o tym, że reżyser został usunięty z amerykańskiej Akademii Filmowej.
40 lat temu były inne realia
Zarówno po decyzji Akademii, jak i powracających oskarżeń reżysera o gwałt, zawrzało w środowisku filmowym. Z jednej strony, sprawa wykorzystywania seksualnego ulega właściwie przedawnieniu, z drugiej, dlaczego teraz wraca? Dlaczego Akademii zajęło tyle czasu, by potępić takie czynności, przestać udawać, że podobne sytuacje nie istniały?
- Po sprawie Billa Cosby’ego, Harveya Weinsteina i Kevina Spacey nastąpiło silne wzmożenie takich sytuacji, poczucia, że nie można tolerować takich zachowań. Jednak tych 40 lat temu był zupełnie inny nastrój. Jeśli wtedy wywaliliby z Akademii Polańskiego, to samo musiałoby się stać z Jackiem Nicholsonem, Warrenem Beattym i różnymi innymi gwiazdami. To były czasy swobody erotycznej i różni panowie myśleli, że mogą sobie pohasać z dziewczynami. A zdarzały się dziewczyny, które o to zabiegały. Niestety, takie były czasy. To była spuścizna lat 60. Dziś jesteśmy w konserwatywnym momencie, w którym ruchy feministyczne wreszcie doszły do głosu i zaczęły upominać się o równe prawa, o poszanowanie tych praw, o karanie za molestowanie seksualne. Świat i Akademia bardzo się więc zmieniły - mówi w rozmowie z WP reżyserka.
- Ale to anachroznim, by tak ciąć do kości. To przesada. Żyjemy w czasach, w których odwołujemy się do przeszłości. Nie umiemy poradzić sobie z teraźniejszością, karzemy za przeszłość. To dotyczy i polityki, i show-biznesu - dodaje.
- Przykro mi. Znam Romana Polańskiego od wielu lat. Bardzo go lubię i szanuję, ale to nie zmienia faktu, że to, co wtedy robił, jest naganne. Ale minęło 40 lat. Gorsze zbrodnie po 40 latach ulegają przedawnieniu. Rozumiem, że Akademia ma wyrzuty sumienia. Przez lata tolerowali zdarzenia, o których wszyscy wiedzieli. Harvey Weinstein dostał kilka Oscarów, dziękowano mu ze sceny wielokrotnie. A wszyscy wiedzieli, co ten facet robi. To była tajemnica poliszynela. Akademia nie robiła nic, aż w końcu zmieniły się czasy - przyznaje.
Kobiety powiedziały dość
Agnieszka Holland podkreśla, że zmiany zachodzące w branży są już nie do zatrzymania. Jednak granica między tym, co służy zmianie na lepsze, a tym, co może prowadzić do nadużyć, jest bardzo cienka. - Mam rozdarte serce. Z jednej strony jestem za tym, żeby karać za molestowanie seksualne, mówić głośno o tych historiach. Z drugiej strony wiem, że w pewnym momencie można przekroczyć granicę. Może się zdarzyć, że niewinni ludzie zostaną oskarżeni z jakichś powodów. Zemsty osobistej, chęci zostania celebrytką... Zawsze wydawało mi się, że podejmowanie decyzji poza sądami, poza procesem, jest pewnego rodzaju linczem. Boję się tego. Boję się, że to może doprowadzić do złamania czyjegoś życia. Kogoś, kto może nawet nie ma grzechów na sumieniu. Ale jest tak, że jeśli tolerowało się przez lata jakieś przestępstwo, to ta tolerancja kiedyś się kończy. I przegina się w drugą stronę - zauważa reżyserka.
Nie da się jednak ukryć, że kobiety w branży filmowej czują się coraz pewniej. Nie boją się mówić głośno i walczyć o swoje prawa. Nie tylko Hollywood, ale cały przemysł filmowy staje się wyczulony na wykorzystywanie, nierówności, dyskryminację. I dobrze, pod warunkiem, że zmianom będzie przyświecać zdrowy rozsądek.
- Kobiety powiedziały dość. Media społecznościowe sprawiły, że nie były z tym same. Bo wcześniej te aktorki mówiły o molestowaniu swoim chłopakom, agentom... Wiadomo, że o Weinsteinie wiedział Brad Pitt, Tarantino, ich agenci. I wszyscy mówili: "no dobra, zwrócimy uwagę Harvey’owi". Nikt nie dawał tym kobietom wsparcia. Były samotne. Teraz okazało się, że mają wsparcie tysięcy innych kobiet. To dodało im ogromnej odwagi. Ale z drugiej strony powszechność tego zjawiska sprawia, że może dochodzić do nadużyć. Są dwie strony medalu - podsumowuje w rozmowie z WP Holland.