Roman Polański wydalony z amerykańskiej Akademii Filmowej
Razem z polskim reżyserem usunięty został też amerykański komik Bill Cosby.
Rada Amerykańskiej Akademii Sztuki i Wiedzy Filmowej głosowała za wydaleniem Billa Cosby'ego i Romana Polańskiego ze składów członkowskich.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Akademia Filmowa swoją decyzję uargumentowała "nieprzestrzeganiem zasad etycznych" przez obu filmowców. Podjęto ją już 1 maja, ale informacja została podana oficjalnie dopiero teraz. Przypomnijmy, że dostrzeżone przez Akademię naruszenia tych zasad to u Cosby'ego liczne oskarżenia o gwałty, jakich dopuszczał się u szczytu swojej kariery. Na Polańskim zaś wciąż ciąży zarzut zgwałcenia nieletniej Samanthy Geimer w 1977 roku.
Polański został uznany przez sąd w Los Angeles za winnego uprawiania seksu z 13-letnią wówczas Samanthą Geiner. Reżyser przyznał się przed sądem w Los Angeles do seksualnego wykorzystania nieletniej. Zgodnie z ustawodawstwem stanu Kalifornia, kontakt seksualny z nieletnią traktowany jest jako gwałt. Polańskiemu groziło nawet 50 lat więzienia. Przed ogłoszeniem wyroku reżyser uciekł z USA do Francji. Reżysera broniło wówczas wielu przedstawicieli branży filmowej, w tym polskich artystów. - Po pierwsze to nie był gwałt, a stosunek z nieletnią za jej przyzwoleniem - mówiła Stalińska w TVN 24. Dodała, że przecież ta pani "odszczekała" to, że była zgwałcona, a dowody były zmanipulowane. - Wiemy przecież, że dziewczynka 13-letnia może wyglądać jak 20-latka - tłumaczyła wówczas aktorka.
Po głośnej sprawie na światło dzienne wyszły kolejne oskarżenia. Przypomnijmy, że Marianne Barnard przerwała milczenie 13 października. Artystka wyznała na Twitterze, że w 1975 r. jej matka zaaranżowała sesję zdjęciową z Romanem Polańskim. 10-letnia Marianne miała mu pozować nago lub ubrana w futro. Zdaniem Barnard jej matka zgodziła się na to, gdyż potrzebowała pieniędzy na zrobienie doktoratu z dziecięcej psychologii na UCLA. W tym przypadku reżyser jednak nie usłyszał zarzutów. Prokuratura w Los Angeles nie postawiła zarzutów reżyserowi Romanowi Polańskiemu w związku z oskarżeniami Marianne Barnard. Według prokuratury, sprawa uległa przedawnieniu.
Zarzuty o wykorzystywanie seksualne nieletniej już wcześniej pociągnęły za sobą konsekwencje, w świetle których Polański sam zrezygnował z uczestnictwa w prestiżowej gali filmowej. W ubiegłym roku miał wręczać Cezary, tak się jednak nie stało. Decyzja polskiego filmowca była reakcją na krytykę stowarzyszeń feministycznych, które zamieściły na stronie Change.org petycję, domagając się rezygnacji Polańskiego z funkcji przewodniczącego. Feministki zapowiedziały demonstrację w Paryżu, a francuska minister do spraw praw kobiet, Laurence Rossignol, nazwała wybór Polańskiego "zaskakującym i szokującym". Polański w efekcie postanowił nie przyjąć zaproszenia organizatorów. Przyznał, że reakcja feministek bardzo zasmuciła jego i jego rodzinę.
W przypadku Cosby’ego podobną decyzję kilka godzin wcześniej podjęła Akademia Telewizyjna przyznająca nagrody Grammy. Aktora usunięto z wykazu nominowanych dostępnego w sieci. Jak poinformował rzecznik Akademii, nie oznacza to jednak odebrania komikowi czterech statuetek, jakie otrzymał w trakcie kariery.
Usunięcie Cosby’ego z prestiżowego grona to pokłosie ostatnich procesów prowadzonych w jego sprawie. Przypomnijmy, że pod koniec kwietnia sąd orzekł, że 81-letni Bill Cosby jest winien gwałtów i molestowania seksualnego, skazując legendarnego komika na 30 lat więzienia.
Komik był oskarżony o podanie narkotyków, a także gwałt na Andrei Constand w 2004 roku. Jego prawnicy przekonywali, że do stosunku doszło za jej zgodą. Zanim zapadł ostateczny wyrok przeprowadzono dwie rozprawy sądowe, na których ława przysięgłych nie mogła dojść do porozumienia.
W maju 2016 r. sędzia okręgu Elizabeth McHugh orzekła, że istnieją wystarczające dowody, aby doprowadzić Cosby'ego do procesu, gdy dziesiątki kobiet zgłosiły podobne roszczenia. W zeznaniach Cosby przyznał się do podania tabletek Constand. Potem na sali sądowej stanowczo zaprzeczał, że mieli jakiekolwiek kontakty, co wzbudziło podejrzliwość ławy przysięgłych. Pierwszy proces rozpoczął się 5 czerwca 2017 r., ale zakończył się niecałe dwa tygodnie później, gdy sędziowie "beznadziejnie utknęli w martwym punkcie".