Przed tygodniem Amerykańska Akademia Sztuki i Wiedzy Filmowej doceniła thriller „Idy marcowe”, przyznając obrazowi nominację do Oscara za najlepszy scenariusz adaptowany. Okazuje się jednak, że film miał powstać znacznie wcześniej, lecz reżyserskie plany George’a Clooneya pokrzyżował… Barack Obama.
Clooney planował rozpoczęcie produkcji „Id marcowych” już w 2008 roku, ale w jego projekt nieoczekiwanie wmieszała się prawdziwa polityka. Wybór Obamy na prezydenta USA sprawił, że reżyser zdecydował się wstrzymać prace nad filmem, twierdząc, że thriller o pokerowej rozgrywce na szczytach władzy może wywołać niepotrzebny zamęt.
„Ponad półtoraroczną pracę nad scenariuszem zakończyliśmy w 2008 roku” – opowiada Clooney. – „Wtedy Obama został prezydentem, a ludzie byli tak szczęśliwi i tak pełni nadziei. Nie wyobrażałem sobie, żeby mógłbym w tym pełnym optymizmu czasie pokazać taki cyniczny film! Mniej więcej rok później wszyscy stali się znowu cyniczni i mogliśmy spokojnie wrócić do projektu.”
Nominacja do Oscara dla „Id marcowych” zadaje się potwierdzać słuszność tej decyzji. Co więcej, w reaktywowanym projekcie Clooney nie tylko zajął się reżyserią, ale również wystąpił w jednej z kluczowych ról, wcielając się w przystojnego i elokwentnego Mike'a Morrisa, lidera w walce o fotel prezydenta USA. Na planie partneruje mu Ryan Gosling jako jego błyskotliwy doradca, który rozpoczyna ryzykowną grę z rywalami Morrisa.
„Idy marcowe” to prawdziwe aktorskie spotkanie na szczycie. W filmie, oprócz Georga Clooneya i Ryana Goslinga, zagrali nominowany do Oscara Paul Giamatti, laureat Oscara Phillip Seymour Hoffman, nominowana do Złotego Globu Evan Rachel Wood i laureatka Oscara – Marisa Tomei.
Film zagości w naszych kinach już 3 lutego.