"Ikar. Legenda Mietka Kosza". Film Macieja Pieprzycy przypomni zapomnianego geniusza
Niewidomy, genialny muzyk, o którym wszyscy zapomnieli. Dramatyczna historia, której nikt nie zna. Nazwisko, którego nikt nie kojarzy. Już niedługo poznamy je wszyscy – za sprawą filmu "Ikar. Legenda Mietka Kosza" Macieja Pieprzycy. Spotkaliśmy się z twórcami, by porozmawiać o projekcie.
Mieczysław Kosz urodził się w 1944 roku we wsi Antoniówka. Wychowywał się w skrajnym ubóstwie. W wieku 5 lat zaczął tracić wzrok. Matka zapisała go do szkoły dla niewidomych dzieci w Laskach, gdzie wychowawcy zauważyli jego muzyczny talent. Tak trafił do szkoły muzycznej. Choć uczył się klasyki, najlepiej czuł się w improwizacji. Mimo że w Polsce zachodni jazz był trudno dostępny, Kosz właśnie w nim się rozmiłował. Po szkole szybko znalazł pracę w kawiarniach i klubach. Jego sława wzrosła, gdy wziął udział w jazzowych festiwalach. Zdobył też nagrody za granicą. Miał szansę na międzynarodową karierę. Ale jego życie zakończyło się tragicznie. Gdy miał 29 lat, wypadł z okna. Niektórzy uważają, że popełnił samobójstwo.
Zapomniany geniusz
O Mietku Koszu w Polsce wiedzą nieliczni. Maciej Pieprzyca, reżyser "Chce się żyć", powiedział nam: - Mieczysław Kosz to postać znana i podziwiana w kręgach muzyków jazzowych. Ale dla osób, które nie interesują się tak głęboko jazzem, jest to nazwisko nieznane. To zapomniany geniusz. Ja dowiedziałem się o nim od Piotra Adamczyka podczas prób do filmu "Jestem mordercą".
Dlaczego zafascynowała go ta postać? Bo, jak mówi, interesują go autsajderzy, ludzie niepogodzeni z rzeczywistością, buntownicy, ale też postacie marginalizowane przez społeczeństwo: - To bohater, który walczy ze swoimi ograniczeniami, wynikającymi nie tylko z niepełnosprawności, ale też z wewnętrznych traum. Ponadto jest on opętany swoją pasją.
Mieczysław Kosz przez całe życie czuł się samotny. Miał kompleksy na punkcie swojego pochodzenia i czuł się wykorzystywany przez otoczenie. Nie radził sobie ze swoimi problemami. W końcu wpadł w alkoholizm. W chwili śmierci prawdopodobnie był nietrzeźwy. Choć oficjalnie jego śmierć uznano za nieszczęśliwy wypadek, wiele osób, które go znały, twierdziło, że popełnił samobójstwo. Jest to prawdopodobne, zwłaszcza, że zachowała się relacja sąsiada, który twierdzi, że widział muzyka przekładającego nogę przez okno. Gdy krzyknął, że biegnie z pomocą, Kosz nie zareagował.
W główną rolę wcieli się Dawid Ogrodnik, który współpracował już z Pieprzycą przy "Chce się żyć". O nowej roli mówi: - Nie słyszałem wcześniej ani o dorobku, ani o osobie Mieczysława Kosza, pomimo iż uczęszczałem do szkoły muzycznej i moja wrażliwość muzyczna kształtowała się w dużej mierze poprzez jazz. Dziś miałem taką refleksję, że gdybym przypuszczał kiedyś, że zagram pianistę, to chyba bardziej bym się przykładał do lekcji fortepianu. Bo pewnie miałbym teraz większą łatwość przy odtwarzaniu tej roli.
Za całą oprawę muzyczną odpowiada w "Ikarze" Leszek Możdżer. Trudno wyobrazić sobie lepszą osobę na to miejsce. Ale jego zadanie jest dość specyficzne. Nie tylko musi zadbać o ścieżkę dźwiękową, ale też dostarczyć muzykę już na plan, by aktorzy mogli z nią pracować w poszczególnych scenach. Możdżer nagrywa siebie podczas wykonywania utworów, a Dawid Ogrodnik ogląda i analizuje materiał, by potem odtworzyć wszystkie ruchy.
W rozmowie z Wirtualną Polską Leszek Możdżer powiedział: - Czy tego chcemy, czy nie, Kosz jest jednym z fundamentów polskiego jazzu. Jest to taki fundament, który tkwi w ukryciu, bo niewiele osób słyszało jego nazwisko. Ale jest to jeden z tych artystów, który sprawił, że zjawisko "polish jazz" jest dzisiaj tak interesujące i bogate.
Muzyka w filmie Pieprzycy będzie jednym z głównych bohaterów: - Dla Mietka muzyka była wszystkim – mówi reżyser. – Kiedy stracił wzrok w wieku mniej więcej 12 lat, utracił narzędzie komunikacji ze światem. Substytutem stał się dla niego fortepian. On żył dal muzyki. Chcąc o nim opowiadać, musimy dać jej dużo miejsca.
Romantyk
Ale oprócz muzyki dostaniemy też historię miłosną. Na próbie kostiumów w Klubie Jazzowym spotykamy pięknie ucharakteryzowaną Justynę Wasilewską. W kogo się wcieli? – Moja bohaterka nazywa się Zuzanna, jest wokalistką jazzową i na pewnym etapie życia Mietka jest dla niego ważna. Koncertują razem i myślę, że w jakimś sensie się przyjaźnią. To jest niejednoznaczne spotkanie dwójki dość ekstrawaganckich artystów. Ona jest kolorowym ptakiem, z dużą ekspresją i energią, z dużą dozą uwodzicielskości. W jakimś sensie można powiedzieć, że to taka femme fatale.
Zuza ma swoje odzwierciedlenie w rzeczywistości w postaci Marianny Wróblewskiej, z którą Kosz często występował. Oprócz niej w filmie pojawi się też inna ważna dla muzyka kobieta – będzie nią Marta, w którą wcieli się Wiktoria Gorodeckaja.
- Mietek Kosz jest nazywany romantykiem jazzu – mówi Maciej Pieprzyca - On grał ballady. Prywatnie też był wielkim romantykiem. Był bardzo wrażliwy i ta miłość, kobiety, są bardzo ważnym elementem jego życia. Chcąc o nim opowiadać, trudno ten wątek pominąć.
Dawid Ogrodnik we fryzurze "na pazia", ciemnych okularach i z wąsem, do złudzenia przypomina Mieczysława Kosza. Pozując do zdjęć, przygrywa na fortepianie. Jak mówi, to muzyka sprawiła, że zainteresował się projektem: - Przez jakiś czas sam planowałem zostać muzykiem jazzowym. Ale gdy musiałem grać program licealny, czyli głównie klasykę, zapał osłabł. Wtedy pojawił się teatr. Mój kierunek się zmienił, ale ta muzyka do mnie powraca. Myślę, że jest dla mnie ważniejsza niż kino, bo kino to jest część mojego zawodu. Oczywiście interesuję się nim, ale w mniejszym stopniu niż muzyką. Muzyka to moja pasja.
Na film "Ikar. Legenda Mietka Kosza" poczekamy jeszcze rok. Premiera zaplanowana jest na jesień 2019 roku.