Kolejny sukces Jacka Komana nie jest raczej dla miłośników kina wielką tajemnicą – polski aktor, który już w latach 80. wyjechał z kraju, by robić zagraniczną karierę, nie próżnuje. Gwiazda „Lekarzy” może się pochwalić kolejnym sukcesem – już w przyszłym roku wystąpi na ekranie u boku Ewana McGregor w filmie „Son of a Gun”.
Kolejny sukces Jacka Komana nie jest raczej dla miłośników kina wielką tajemnicą – polski aktor, który już w latach 80. wyjechał z kraju, by robić zagraniczną karierę, nie próżnuje. Gwiazda „Lekarzy” może się pochwalić kolejnym sukcesem – już w przyszłym roku wystąpi na ekranie u boku Ewana McGregor w filmie „Son of a Gun”.
Fani Komana raczej nie muszą się martwić o to, jak ich ulubieniec wypadnie na tle wielkich gwiazd, bo aktor udowodnił już wielokrotnie, że w Hollywood radzi sobie doskonale – czemu dał przykład, występując w filmie „Moulin Rouge!” czy serialach „Spirited” i „Tajemnice Laketop” (więcej tutaj).
Ale nie on jeden z grona polskich gwiazd próbował swoich sił w zagranicznych produkcjach i wrócił z tego starcia z tarczą...
Agata Buzek - ''Koliber''
U nas film Stevena Knighta przeszedł praktycznie bez echa – a szkoda. W Wielkiej Brytanii o „Kolibrze” publika wypowiadała się dość ciepło, w dodatku zachwycono się Agatą Buzek, która, co dość rzadkie, nie została zepchnięta na dalszy plan i u boku Jasona Stathama mogła dać popis swoich nieprzeciętnych umiejętności.
Co więcej, wypadła na tyle dobrze, że brytyjskie media poświęciły aktorce kilka pochlebnych zdań i zachwyciły się jej świeżością, naturalnością i talentem.
Porównano ją nawet do ulubienicy Anglików, Tildy Swinton... (więcej tutaj)
Karolina Wydra - ''Justified: Bez przebaczenia''
33-letnia modelka i aktorka ma do tej pory prawdziwe szczęście do produkcji telewizyjnych.
Popularność zyskała dzięki roli w serialu „Dr House”, potem wylądowała na planie wampirycznej „Czystej krwi”, by wreszcie wystąpić w jednym z lepszych tytułów ostatnich lat, „Justified: Bez przebaczenia”.
Jak Wydra radzi sobie z nowo zdobytą sławą? Całkiem nieźle. I nie ukrywa, że chętnie wróciłaby do Polski, żeby wystąpić w jakiejś rodzimej produkcji. Tylko propozycji brak...
- W USA pracowałam jako modelka od wielu lat, ale jak widać dopiero udział w popularnym serialu sprawił, że w Polsce o mnie usłyszano – mówiła w wywiadzie dla portalu nto.pl. - Nie miałabym nic przeciwko, gdyby to przełożyło się np. na rolę w jakimś polskim filmie. Aktorstwo to ta dziedzina życia, na którą teraz chcę postawić.
Izabella Scorupco - ''Goldeneye''
Izabella Scorupco, u nas znana przede wszystkim jako Helena Kurcewiczówna, dzielnie walczyła o swoją pozycję w show-biznesie. Od ósmego roku życia *wychowywała się w Szwecji – tam też zadebiutowała na ekranie, a nawet wydała płytę, która odniosła *prawdziwy sukces.
Potem wyruszyła na podbój USA, ale to okazało się już znacznie trudniejszym zadaniem. Po średnio udanym epizodzie związanym z modelingiem, do Scorupco los znów się uśmiechnął – dostała swoją życiową szansę i obsadzono ją jako dziewczynę Bonda w „Goldeneye”.
Jak to możliwe, że wkrótce po premierze słuch o niej zaginął? Cóż, aktorka wyznawała, że wcale nie zależało jej na popularności i sama, na własne życzenie, zrezygnowała z kariery w Hollywood...
- Po roli w *„Goldeneye” zostałam zasypana różnymi propozycjami* – opowiadała w Pani. - Ale z niewielu z nich skorzystałam. Może nie umiałam, a może za bardzo mi nie zależało. Byłam wtedy skoncentrowana na swoim życiu prywatnym, zakochana, w ciąży. Poza tym nie jestem osobą, która za wszelką cenę chce zrobić karierę, nie ma we mnie agresji, chęci walki. Uwielbiam aktorstwo, ale nie będę robiła niczego wbrew sobie. Mam ten komfort, że mogę kręcić jeden film rocznie. Nie zabiegam o role, przestałam chodzić na castingi. Jeśli ktoś będzie chciał mnie zatrudnić, na pewno mnie znajdzie.
Jerzy Stuhr - ''Habemus papam – mamy papieża''
Po tej roli Jerzego Stuhra, ulubieńca polskiej widowni, pokochano i poza granicami naszego kraju. Aktor wcielił się w rzecznika papieskiego i nic dziwnego, że na ekranie wypadł tak naturalnie, bo ta rola, jak później wyznawał, została napisana specjalnie dla niego.
- Marzyłem o tym, by ktoś napisał dla mnie rolę – mówił w Gazecie Wyborczej. - Tak jak w Polsce pisali: "Amatora", "Spokój" czy "Wodzireja". Miałem taki luksus w życiu, żadnych castingów. I tak też się w końcu stało na Zachodzie. W *"Habemus Papam" . Scenarzyści, bo było ich trzech, zwierzyli mi się z tego dopiero na planie. Dziękowałem im: "Tak fantastycznie to jest napisane, że mi się to gra jak na skrzydłach". A oni mi wtedy: "To było dla pana pisane. Mało, jak pisaliśmy inne postacie, to też myśleliśmy, że pan mógłby zagrać każdego z tych wszystkich kardynałów".*
Katarzyna Figura - ''Pret-a-Porter''
Miano seksbomby, które zaraz po debiucie nadały jej polskie media, stało się dla niej prawdziwym przekleństwem. Przez lata walczyła, by udowodnić filmowcom, że jest nie tylko piękną kobietą,* ale i zdolną aktorką, aż wreszcie poddała się, spakowała walizki i uciekła z kraju,*porzucając męża i syna.
Ale zagraniczna branża nie była zainteresowana polską emigrantką. Wreszcie Figurze udało się dostać angaż w „Pret-a-Porter” Roberta Altmana i reżyser, zauroczony aktorką, obiecał, że w jego następnym filmie, „Graczu”, dostanie już znacznie większą rolę.
Tyle że na obietnicach się skończyło – niebawem zadzwonił, tłumacząc, że wytwórnia zażądała zatrudnienia bardziej rozpoznawalnej artystki. A Figura wróciła do Polski...
Joanna Kulig - ''Kobieta z piątej dzielnicy''
Joanna Kulig, określana dziś jedną z najzdolniejszych młodych polskich aktorek, nie narzeka ostatnio na brak zajęć. I nic dziwnego, bo nawet zagraniczna prasa jest pod wrażeniem jej urody i talentu.
Po „Sponsoringu” przestała być aktorką anonimową, „Kobietą z piątej dzielnicy”, w reżyserii mieszkającego w Wielkiej Brytanii Pawła Pawlikowskiego, udowodniła zaś, że nie boi się zawodowych wyzwań. Sam reżyser był pod takim wrażeniem Kulig, że specjalnie dla niej napisał rolę Anny.
- Paweł zobaczył mnie w „Doktor Halinie”, spodobałam mu się i umówiliśmy się na spotkanie, ale nie miał wtedy odpowiedniej dla mnie roli – opowiadała Kulig w Pani. - Pół roku później zadzwonił i zapytał, czy nie chciałabym zagrać w jego nowym projekcie, razem z Ethanem Hawkiem i Kristin Scott Thomas. To była propozycja nie do odrzucenia.
Alicja Bachleda-Curuś - ''Ondine''
Opinie na temat filmu Neila Jordana są mocno podzielone – niektórzy nie zostawiają na „Ondine” suchej nitki, inni, jak choćby dziennikarz brytyjskiego Empire, nie kryją nią swojego zachwytu.
- Polska aktorka *Bachleda jest najpiękniejszym i najbardziej urzekającym odkryciem od czasów Nastassji Kinski, ale jest o wiele lepszą aktorką* – pisał David Hughes.
Bachleda-Curuś od dłuższego czasu próbuje wybić się w Hollywood, ale na razie bez większych sukcesów. Chociaż sama przyznaje, że wygrała już kilka castingów.
- Ale ról nie przyjęłam – dodawała w Gali. - Idę va banque. Postanowiłam, że nie będę grała w gorszych scenariuszach niż w Europie. Nie będę szła na kompromisy. Choć to ciężkie w tym mieście, udowodniłam, że możliwe.
Dagmara Domińczyk - ''Hrabia Monte Christo''
Kolejna piękna Polka w Hollywood. Ostatnio mogliśmy oglądać ją w „Jacku Strongu”, a 12 lat temu, jako prawie zupełnie nieznana wówczas aktorka, walczyła o swoją pozycję w branży, ubiegając się o rolę Mercedes w „Hrabim Monte Christo”. Jeszcze przed premierą zwierzała się w portalu Stopklatka:
Niestety, na marzeniach się skończyło...
Daniel Olbrychski - ''Salt''
Film zebrał skrajne opinie – od mocno krytycznych, po nad wyraz entuzjastyczne, ale swoje zarobił, a za otrzymaną gażę Daniel Olbrychski kupił sobie nowe porsche.
- Nie zabiegałem o rolę* – twierdził w magazynie _Sukces_. *- Po prostu Phillip Noyce złożył mi propozycję. Zgodziłem się z radością, bo rzadko się zdarza, żeby w amerykańskim filmie ważną rolę grał aktor słowiański czy nawet europejski. Nie jesteśmy gorsi, ale Amerykanie robią najczęściej filmy o sobie i mają dość własnych gwiazd, więc niepotrzebni im cudzoziemcy.
I przypominał, że to nie pierwszy jego występ w dużej amerykańskiej produkcji.
– Przecież ja już grałem z Burtem Lancasterem, Michaelem Yorkiem, Danielem Day-Lewisem czy Andie MacDowell. Wciąż jednak myślę, że hollywoodzka kariera to pojęcie bardzo na wyrost... (sm/gk)