James Toback oskarżony o molestowanie przez 38 kobiet. Filmowiec broni się: "Nie znam ich"
23.10.2017 | aktual.: 23.10.2017 13:04
72-letni reżyser, aktor i scenarzysta nominowany do Oscara może skończyć jak jego młodszy kolega, Harvey Weinstein, który po latach milczenia znalazł się na celowniku molestowanych przez niego aktorek.
Ponad 30 kobiet uznających się za ofiary Tobacka opowiedziało o swoich przeżyciach dziennikowi "Los Angeles Times". Z relacji wynika, że ceniony filmowiec zaczepiał dziewczyny na ulicach Nowego Jorku, obiecując im zostanie gwiazdą. Na późniejszych spotkaniach okazywało się, że Toback oczekiwał czegoś w zamian.
W gronie osób, które spotkały się z niemoralnymi propozycjami Tobacka, były m.in. aktorki, wokalistka, a także osoba z rodziny Jamesa Gunna, reżysera dwóch części "Strażników Galaktyki", który odniósł się do całej sprawy w długim wpisie na Facebooku.
Uliczny podrywacz
"Los Angeles Times" publikując doniesienia o molestowaniu seksualnym przez Tobacka bazował na relacjach 38 kobiet, z których 31 ujawniło swoje dane. W tym gronie znalazły się aktorki Terri Conn i Echo Danon, ponadto Louise Post, czyli wokalistka i gitarzystka zespołu Veruca Salt, a także wiele zwyczajnych dziewczyn, które Toback miał zaczepiać na ulicach Nowego Jorku.
James Toback odpiera wszelkie zarzuty, tłumacząc, że nie zna oskarżających go kobiet. A nawet jeśli z którąś z nich miał do czynienia, to "tylko przez pięć minut" i nie przypomina sobie opisywanych sytuacji.
"W latach 90. był wszędzie"
Ważny głos w sprawie zarzutów stawianych Tobackowi zabrał reżyser James Gunn (na zdjęciu), twórca "Strażników Galaktyki". Filmowiec wspomniał na Facebooku, że w latach 90. Toback "był wszędzie" i zewsząd dało się słyszeć o jego niemoralnych propozycjach.
- Sam znam przynajmniej 15 kobiet, które mówią, że zaczepiał je na ulicach Nowego Jorku – pisze Gunn, wyliczając, że są to trzy kobiety, z którymi się umawiał, dwie jego bardzo dobre przyjaciółki, a nawet osoba z jego rodziny. Tę ostatnią Toback miał zaczepiać dwukrotnie, nie pamiętając, że za pierwszym razem niczego nie wskórał.
Gunn wspomina, że modus operandi Tobacka polegał na zagadywaniu kobiet po "dwudziestce", które spotykał na ulicach i obiecywał im karierę w Hollywood. - Cześć, nazywam się James Toback i jestem słynnym reżyserem. Czuję, że coś nas łączy – to była typowa gadka oskarżonego, który pokazywał wycinki z gazet na potwierdzenie swojej tożsamości i zapraszał na spotkanie.
Według relacji kobiet z "Los Angeles Times" na takich spotkaniach dochodziło do sytuacji, w których filmowiec masturbował się na oczach "przyszłej gwiazdy" lub symulował stosunek. Aktorka Echo Danon wyznała, że Toback podszedł do niej na planie zdjęciowym, położył na niej ręce i powiedział, by spojrzała mu w oczy i uszczypnęła go w sutki. Całą sprawę zamiotła pod dywan, bo liczyła na kolejny angaż. - Wszyscy chcieli pracować, więc się z tym godzili – przyznała Danon.
"Każdy chciał pracować"
James Toback (rocznik 1944), to ceniony hollywoodzki filmowiec nominowany do Oscara za oryginalny scenariusz do filmu "Bugsy" z 1991 r. Karierę reżyserską rozpoczął w 1978 r. od filmu "Palce". W kolejnych latach napisał lub wyreżyserował m.in. takie filmy jak "Milion za noc", "Tyson" czy "Gracz" z Markiem Wahlbergiem. Próbował także swoich sił jako aktor w dziewięciu filmach.
Ostatnim projektem, przy którym pracował jako scenarzysta i reżyser, jest dramat "The Private Life of a Modern Woman" (2017) z Sienną Miller i Alekiem Baldwinem w rolach głównych.
Jak donosi James Gunn, o ekscesach Tobacka było głośno już w 1989 r., kiedy w magazynie "Spy" ukazał się artykuł na ten temat. Sam przyznaje, że przez ostatnie 20 lat nie był w stanie go powstrzymać, ale przy każdej okazji opowiadał kobietom o zaczepkach starszego kolegi po fachu. - Zrobiłem to, co mogłem zrobić w bezsilności – podkreśla Gunn.