Jennifer Lawrence zagra dziewczynę z gangu. To nieprawdopodobna historia

Paolo Sorrentino obsadził Jennifer Lawrence w filmie "Mob Girl". Opowie prawdziwą historię Arlyne Brickman. To żydówka, członkini gangów, która po traumatycznych przejściach zdecydowała się zostać informatorem FBI. Aż dziwne, że dopiero teraz ktoś napisał scenariusz do tego filmu.

Jennifer Lawrence zagra dziewczynę z gangu. To nieprawdopodobna historia
Źródło zdjęć: © Getty Images
Magdalena Drozdek

26.07.2019 09:45

Bo historia Arlyne jest niesamowita. - Pani Brickman zainteresowała mnie pewnego lata, gdy usłyszałam legendy o jej przygodach w nowojorskim półświatku. Nie tylko była "księżniczką mafii", córką znanego żydowskiego kanciarza z Lower East Side. Nie tylko była "poślubiona gangsterce". Arlyne sama była gangsterem, radzącym sobie w męskim świecie przestępców. Najpierw była tylko posłańcem, a później opracowywała skomplikowane napady - pisze o niej Teresa Carpenter w książce "Mob Girl".

Mamusiu, ja będę zajmować się gangsterką

Była członkini nowojorskich gangów jest dziś 85-letnią staruszką. Arlyne w latach 90. skontaktowała się z mężem Carpenter, który (podobnie jak żona) był dziennikarzem specjalizującym się w opisywaniu przestępstw. Po prostu zadzwoniła do niego któregoś dnia i zapytała, czy nie spisałby jej historii. Przekazał temat Teresie.

Amerykanka w "Mob Girl" zawarła efekt wielogodzinnych spotkań z dziewczyną mafii. Już na samym początku książki można odczuć, że Arlyne nie należy do typowych staruszek.

Jest w tej książce taki fragment: Teresa opisuje nienagannie urządzone mieszkanie bohaterki. Schludnie, czyściutko, w kuchni na blacie stoją kwiatki. Rzuca drobny komplement w kierunku Arlyne.

Ta odpowiada: "Teresa… Nie wiesz, że stare dz..ki mają zawsze kwiatki w domu? Myślą, że wtedy mają czysto".

Jak kwituje to Carpenter? - "Trudno powiedzieć, czy miała dosłownie na myśli to, że jest dz..ką, bo przyznała potem, że pracowała jako prostytutka na Manhattanie. Czy może miała ogólnie na myśli to, że całe życie była poza prawem i najgrzeczniejsza nie była".

Obraz
© Getty Images

Wygląda na to, że Jennifer Lawrence trafiła się rola skrojona na kolejnego Oscara. Arlyne Brickman jako dziecko marzyła o tym, by zostać członkinią gangu. Może trudno sobie wyobrazić, że dziecko tak widzi swoją przyszłość.

Łatwiej to przyswoić, gdy zrozumie się, w jakim środowisku się wychowała. Arlyne dzieciństwo spędziła na Lower East Side. Tę część Manhattanu zamieszkiwały tysiące imigrantów z Europy. Kojarzycie te sceny z filmów o amerykańskich gangsterach, włoskich i żydowskich rodzinach kotłujących się w niewielkich budyneczkach na przedmieściach? To o to właśnie chodzi.

Młodzi imigranci chcieli przeżyć swój american dream. A rzeczywistość była taka, że zajmowali się przemytem alkoholu, narkotyków i ogólnie działalnością na czarnym rynku.

W kreowaniu się gangsterskich marzeń miał swój udział tatuś i babcia Arlyne. Irwing Weiss sprzedawał samochody bogatej klienteli, a w międzyczasie był dość znanym wśród gangsterów z Lower East Side kanciarzem.

Babcia Ida za to była bardzo nietypową postacią. Jej rodzice uciekli z Polski w czasie II wojny światowej. Wyemigrowali do Stanów i ułożyli sobie życie na nowo. I córce też. 16-letnia Ida musiała wyjść za mąż za wybranego przez kochanych rodziców chłopaka. Ida przeżyła męża i dwoje dzieci. Została sama z córką Sylvią, mamą Arlyne. Jako samotna matka musiała sobie jakoś radzić. Mając już sporo wiosen na karku, prowadziła zakład pogrzebowy.

Arlyne chciała być właśnie jak swoja babcia. Urocza kobieta. W piwnicy jej zakładu spotykali się przestępcy, którymi dowodziła. Babcia kochała swoją wnuczkę i radziła, by ta poszła w jej ślady. A dlaczego by nie? Babcia zawsze otaczała się młodszymi mężczyznami, którzy ją uwielbiali. W dodatku się jej słuchali, wykonywali polecenia. Taka kariera się opłacała.

Obraz
© Getty Images

Mamusiu, oni mnie zgwałcą

Arlyne uwodziła członków gangów, pracowała dla nich, potem traktowali ją "jak swojego". Przynajmniej tak myślała. Po tym, jak zyskała zaufanie gangsterów, nie była tylko ozdobą u ich boku. Zajmowała się przekazywaniem wiadomości pomiędzy przestępcami, gdyż policja opanowała już wówczas sztukę podsłuchiwania rozmów telefonicznych. Potem angażowali ją do poważniejszych akcji.

W książce Arlyne przyznaje, że wiele razy chciała zrezygnować z tego życia. W 1957 r. wyszła za mąż za kuśnierza o nazwisku Brickman. Gdy odszedł, została sama z córeczką. I wróciła do światka przestępczego.

Momentem przełomowym był wieczór, w którym została brutalnie zgwałcona przez grupę mężczyzn, których miała za kolegów.

- Gwałt bardzo wpłynął na jej życie i karierę przestępczą. Była przepełniona chęcią zemsty i potężnym gniewem. Spędziła kolejne 13 lat z przestępcą Tommym Lucą, który ją torturował. Mimo to nie odeszła. Uważała się za rasową "bizneswoman". Pobierała haracze, organizowała przemyt narkotyków, obsesyjnie pragnęła pieniędzy - pisze Teresa Carpenter w książce (szkoda, że nie można jej było nigdy przeczytać w Polsce).

W latach 70. Bobby Frischetti, gangster działający dla rodziny Gambino (Carl Gambino posłużył za wzór postaci donna Vita Corleone w "Ojcu chrzestnym"), groził, że zgwałci córkę Arlyne. 18-latka miała potężne długi u gangsterów. Podobnie jak partner Brickman - Tommy Zito.

Obraz
© Getty Images

W 1974 roku ona i Zito zostali zatrzymani przez policję z New Jersey za powiązania z mafią. Zito, który miał już wyroki na koncie, trafił do więzienia na 3 lata. Natomiast Arlyne zaproponowano układ. Zachowa wolność, jeśli będzie współpracować z policją i informować o działaniach rodziny Gambino i Colombo (dwie wielkie włoskie rodziny mafijne działające w Nowym Jorku, należeli do Syndykatu).

Zgodziła się od razu. Niby, by chronić siebie i córkę. Autorka książki uważa jednak, że Arlyne zrobiła to dlatego by zemścić się na "kolegach" gangsterach, którzy kiedyś skrzywdzili ją. Tyle że gdy tylko znalazła się na liście opłacanych przez FBI informatorów, sypała nawet dawnych przyjaciół.

Carpenter w książce przyznała, że historia Arlyne jest autentyczna. Wychwyciła, że tylko raz próbowała podkoloryzować swoją biografię, twierdząc, że jest siostrzenicą Meyera Lansky’ego. (ciekawostka: ten znany amerykański gangster powtarzał zawsze, że urodził się w Polsce, choć tak naprawdę na terenie dawnej I Rzeczpospolitej będącej pod zaborem rosyjskim).

I teraz 85-letnia Arlyne Brickman doczekała się informacji, ze powstaje o jej życiu kinowa produkcja. I że zagra ją laureatka Oscara - Jennifer Lawrence. Film jest jeszcze w powijakach, więc trudno mówić o tym, kiedy zobaczymy gotowe dzieło Sorrentino. Oby szybko!

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (64)