Jessica Chastain i Eddie Redmayne w filmie o pielęgniarzu-mordercy. Zabił 40 pacjentów
Powstaje film o pielęgniarzu, który przyznał się do zamordowania 40 pacjentów. Zabijał przez wiele lat. Mimo podejrzeń, które na niego padały, wciąż znajdował pracę w kolejnych szpitalach i wciąż dopuszczał się zbrodni. Jak to możliwe?
W grudniu 2003 roku aresztowano Charlesa Cullena pod zarzutem jednego morderstwa i jednej próby morderstwa. Ale to, co odkryto podczas śledztwa, zszokowało wszystkich. Cullen przez 16 lat wykonujący zawód pielęgniarza w wielu szpitalach w stanie New Jersey, w rzeczywistości zamordował więcej osób. Przyznał się do 40 zabójstw. A szacuje się, że mógł ich popełnić nawet kilkaset.
- Obdarzano mnie zaufaniem, a jestem odpowiedzialny za śmierć wielu osób... Nienawidzę się za to, bo myślę, że nie miałem do tego prawa, ale nie mogłem przestać – powiedział podczas przesłuchania.
Smutne dzieciństwo i trudna młodość
Charles Cullen urodził się w West Orange w stanie New Jersey, w 1960 r. Był najmłodszy z ośmiorga rodzeństwa. Jego ojciec zginął, gdy Cullen był małym chłopcem. Swoje dzieciństwo opisywał jako nieszczęśliwe. Twierdzi, że próbował popełnić samobójstwo minimum 20 razy. Po raz pierwszy, gdy miał 9 lat i wypił sporządzoną przez siebie chemiczną miksturę. Gdy miał 17 lat, jego matka zginęła w wypadku samochodowym. Zdruzgotany Cullen rzucił szkołę i dołączył do marynarki wojennej, gdzie służył na pokładzie okrętu podwodnego obsługując pociski balistyczne.
W tym czasie zaczął wykazywać objawy choroby psychicznej. Pewnego razu ukradł z gabinetu medycznego maskę, kitel i rękawiczki i nosił je na swojej zmianie. Później kilka razy próbował popełnić samobójstwo.
Po odejściu z marynarki, w 1987 roku, Cullen zrobił kurs pielęgniarski i zaczął pracę w szpitalu św. Barnaby w Livingston. Tego samego roku ożenił się. Z tego związku urodziły się dwie córki.
Pierwsze morderstwa
Po raz pierwszy zabił w 1988 r. Podał śmiertelną dawkę leku pacjentowi, który miał na niego alergię. Później pielęgniarz przyznał się, że w tym samym szpitalu zamordował w sumie 11 pacjentów. W 1992 r. w szpitalu odkryto naruszone opakowania leków i wszczęto śledztwo w tej sprawie. Cullen szybko rzucił pracę i zatrudnił się w szpitalu w Phillipsburgu. Jak twierdzi, zamordował tam trzy starsze kobiety.
W 1993 r. żona pielęgniarza złożyła pozew o rozwód. Później wniosła dwa oskarżenia o stosowanie przez niego przemocy domowej. Opisała go jako alkoholika, który wpychał zwierzęta do worków i koszy na śmieci, wlewał płyn do zapalniczek do napojów innych ludzi i wykonywał "żartobliwe" telefony do domów pogrzebowych. Cullen powiedział, że tuż po rozwodzie chciał rzucić pracę w szpitalu, ale potrzebował pieniędzy, by opłacić alimenty. Kolejne próby samobójcze skończyły się niepowodzeniem.
Nową pracę dostał w szpitalu w Raritan Township. Utrzymuje, że nie zabił tam nikogo przez pierwsze dwa lata, ale szpitalne akta z tamtego okresu zostały zniszczone, zanim ruszył proces pielęgniarza, więc nie sposób to potwierdzić. Zabił natomiast pięciu pacjentów w trzecim roku swojej pracy. Znów podał im śmiertelną dawkę dożylnego leku.
Podejrzenia
W 1998 r., gdy pracował w klinice rehabilitacyjnej w Allentown, był widziany, jak wchodził do pokoju pacjenta trzymając strzykawkę. Chory skończył ze złamaną ręką, ale pielęgniarz niczego mu nie wstrzyknął. Mimo to został oskarżony o podawanie pacjentom leków o nieustalonych wcześniej porach i został zwolniony. Lecz szybko znalazł kolejną pracę. W nowym miejscu zamordował kolejnego pacjenta. U ofiary stwierdzono śmiertelne stężenie leku, jednak nie znaleziono dowodów wskazujących na winę Cullena.
Jak to możliwe, że przez tyle lat Cullenowi udawało się ukryć swoje zbrodnie i dostawać coraz to nowe posady? W późnych latach 90. w USA brakowało pielęgniarzy. Nie było też odpowiednich mechanizmów, które pozwalałyby identyfikować pracowników służby medycznej i sprawdzać ich historię zatrudnienia, chorób, czy ustalać stan ich zdrowia psychicznego. Zatem Cullen, mimo szemranej historii, nie miał najmniejszego problemu ze znajdowaniem kolejnych posad.
W 2000 r. po raz kolejny targnął się na życie. Tym razem rozpalił węgiel do grilla w wannie, w nadziei, że zatruje się tlenkiem węgla. Jednak sąsiedzi wyczuli dym i zawiadomili straż pożarną. Cullen trafił do szpitala psychiatrycznego. Ale już następnego dnia wrócił do domu.
Opieszały szpital
W 2002 r. w szpitalu, w którym akurat pracował Cullen, odkryto fiolki z niezużytymi lekami w koszu na śmieci. W trakcie śledztwa wyszło na jaw, że ukradł je pielęgniarz. Został zwolniony. Wkrótce po tym wydarzeniu siedmioro jego byłych współpracowników spotkało się z prawnikiem, by wyrazić swoje podejrzenia, co do tego, że Cullen zabija pacjentów. Ale sprawa została umorzona z powodu braku dowodów.
Tymczasem morderczy pielęgniarz znalazł nową fuchę w szpitalu w Somerset. Przyznał się do zamordowania tam ośmiu pacjentów. W 2003 r. szpitalny system wykazał, że Cullen ogląda akta pacjentów, którzy nie są do niego przypisani, a współpracownicy widywali go w pokojach, w których nie powinno go być.
W lipcu 2003 r. szpital w Somerset został ostrzeżony przez system komputerowy, że być może ktoś podtruwa ich pacjentów. Ale władze placówki zwlekały z zaalarmowaniem policji przez trzy miesiące. W tym czasie Cullen zdążył zabić kolejnych pięciu pacjentów. W końcu, gdy ostatni z jego podopiecznych zginął z powodu zbyt niskiego poziomu cukru we krwi, szpital zawiadomił policję. Śledztwo wykazało, że pielęgniarz to seryjny morderca, który działa od 16 lat.
Czemu zabijał?
Cullen zeznał, że mordował, bo nie chciał słuchać o próbach ratowania życia pacjentom. Utrzymywał też, że zabijał z litości, by przerwać cierpienie swoich ofiar. Ale część z nich nie była śmiertelnie chora. Twierdził, że decyzja o każdym morderstwie była impulsywna. Powiedział też, że nie wie, ile dokładnie było ofiar i że nie pamięta powodów, dlaczego wybrał tych, a nie innych pacjentów.
Morderca współpracował podczas śledztwa w zamian za obietnicę, że nie zostanie skazany na karę śmierci. Przyznał się do wszystkich zarzucanych mu zbrodni. Skazano go na 11-krotne dożywocie.
Obecnie Cullen przebywa w więzieniu. W 2006 r. oddał nerkę krewnemu swojej przyjaciółki. Jak na ironię – chciał pomóc komuś, kto by bez tej pomocy umarł.
W filmie "The Good Nurse" w rolę morderczego pielęgniarza wcieli się zdobywca Oscara, Eddie Redmayne. Z kolei Jessica Chastain zagra jego współpracowniczkę, która odkryje tajemnicę Cullena i zmusi go do przyznania się do winy.