"Joker: Folie à deux" podzieli widzów. Lady Gaga uwodzi Jokera [RECENZJA]
"Joker: Folie à deux" był najbardziej wyczekiwanym filmem na tegorocznym Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Wenecji. Todd Phillips wyostrzył apetyty widzów pierwszą częścią z mocnym politycznym wydźwiękiem. Sequel nie ma takich ambicji, ale wciąż pozostaje solidnym kinem, które potrafi zaskakiwać swoją formułą.
Fabuła filmu "Joker: Folie à deux" była owiana wielką tajemnicą. Sam reżyser skutecznie podgrzewał gorącą atmosferę wokół jego produkcji, uchylając tylko rąbka tajemnicy. Dołączenie Lady Gagi do obsady wzbudziło mieszane uczucia, a sugestia, że film będzie musicalem przyniosła więcej pytań niż odpowiedzi. W ten sposób ten obraz jest czymś innym, niż to, czego można się spodziewać. To muzyczne opowiadanie o psychotycznych widach. Urojonych chwilach szczęścia w beznadziejnej sytuacji bez wyjścia.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Arthur Fleck (Joaquin Phoenix) trafił do więzienia za zabójstwo pięciu osób. Teraz czeka go proces. Jego adwokatka, która próbuje udowodnić jego niepoczytalność w chwili dokonywania zbrodni, ma wielkie nadzieje na powodzenie przed ławą przysięgłych. Wystarczy tylko udowodnić, że Arthur i Joker to dwie zupełnie różne osoby uwięzione w jednym ciele, a rozdwojenie jaźni to mechanizm obronny na wszystkie traumy z dzieciństwa. Czy Fleck będzie ją popierał w tych działaniach? W końcu to tylko jeden z elementów jego życia za kratami, gdzie poznaje czarującą Lee (Lady Gaga).
Między tą dwójką iskrzy od pierwszego spojrzenia, a przed Arthurem otwiera się nowa perspektywa - szczęśliwa miłość. Razem z Lee podzielą to samo urojenie (Folie à deux - stan, w którym osoba blisko związana z chorym zaczyna traktować bezkrytycznie paranoiczne myśli chorego) o możliwej wspólnej przyszłości jako rodzina.
"Joker: Folie à deux" rozpoczyna się krótką animacją, w której wspominane są wydarzenia z pierwszej odsłony, gdy Joker podczas wizyty w studio Murray Show dokonał morderstwa. Na ekranie widzimy śmieszno-gorzki taniec dwóch bohaterów: Arthura i Jokera, którzy walczą ze sobą, finalnie scalając się w jedną postać. Philips mocno zaznacza temat swojej filmowej opowieści i przez większość filmu prowadzi rozważania o podwójnej naturze swojego bohatera.
Arthur to pozbawiony charyzmy chłopiec uwięziony w ciele dorosłego mężczyzny, podczas gdy - uwielbiany przez tłumy - Joker jawi się jako gwiazda pop. To jego pokochały tłumy. Jego chcą oglądać w telewizji. Za nim mogą podążać w przyszłość. Tak samo Lee kocha to wyobrażenie Jokera, które przekracza granice i punktuje wszystko to, co złe w społeczeństwie.
O ile pierwsza część pokazywała erupcję społeczeństwa i punktowała zgniliznę elit, druga staje się bardziej kameralna, umieszczając w centrum złamanego człowieka, który ponownie próbuje być tym uwielbianym przez tłumy. Amerykański reżyser punktuje fakt, że czyste zło jest bardziej atrakcyjne. Pozbawiony moralnego kompasu Joker wzbudza uwielbienie i zainteresowanie tłumów, a traci na wyrazistości jako pacjent z objawami choroby psychicznej. To ciekawe spojrzenie na fascynacje kultury rozrywkowej zbrodnią czy źródłem zła. Doskonale korespondują z filmem Philipsa cieszące się popularnością true crime.
Z podobnego założenia wychodzi Lee, czyli Harley Quinn, która jest psychiatrą, ale Arthur Fleck zupełnie nie interesuje jej jako pacjent. Dla niej Joker jest lustrem, w którym chce się przeglądać, niosąc na ramionach również swój bunt. Szkoda, że jej postać nie została pogłębiona i stanowi tylko dodatek do opowiadanej historii. Staje się ucieleśnieniem fascynacji złem, choć z mglistą motywacją i momentami absurdalnymi zachowaniami.
Jednak to, co najważniejsze w tym filmie, to przejmująca kreacja Joaquina Phoenixa. Aktor ponownie zabiera nas do świata złamanego człowieka z bezbronną duszą, który próbuje znaleźć sposób na radzenie sobie z rzeczywistością. Jego wychudzone ciało robi wrażenie. Smutny i pozbawiony blasku wzrok zyskuje światło, kiedy na scenę wkracza Lady Gaga. Oboje świetnie komunikują się przez muzykę, podążając nieco za banałem, że łagodzi ona obyczaje. Słowa ubrane w dźwięki stają się pomostem między rzeczywistością a fantazją.
Philips nie tworzy klasycznego musicalu, lecz kolejną platformę do wyrażania myśli i uczuć swojego bohatera. Bywa kolorowo i barwnie w dość ponurym świecie. Pojawiają się ciarki wzruszenia, wyznania miłości i opowieści o przyszłości ubrane w znane kultowe utwory takie jak "That’s life" Franka Sinatry czy "Get Lucky" Judy Garland.
"Joker: Folie à deux" to opowieść o tym, że czyste zło jest bardziej fascynujące niż złamany człowiek. Jokera kochają ludzie, bo niesie w sobie gniew i emocjonujące tezy. Kiedy staje się tylko chorą jednostką, jego działania tracą na atrakcyjności. Nie ma w nich już żadnego politycznego wymiaru, a jedynie mroczne występki splątanego umysłu. Oglądając ten film, trochę inaczej spogląda się na początki Jokera. Sequel jest bardziej kameralny, bez społecznego i politycznego wydźwięku. To historia człowieka, który rozpadł się na kawałki i nie ma już dłużej siły grać kogoś, kim nie jest. Philips zostawia nas z bolesną refleksją, że wielu chciałoby być Jokerem, ale nie każdy może, a duch rewolucji może przerosnąć mistrza.
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" opowiadamy o krwawej jatce w "Obcy: Romulus", przeżywamy szok po serialu "Szympans, moja miłość" i wydajemy wyrok na nowym sezonie "Pierścieni Władzy". Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej: