Katarzyna Warnke nazywa się "piewczynią seksualności". Wyznała, czego nie lubi w seksie

Katarzyna Warnke jest jedną z gwiazd najnowszego filmu Amazona "Cały ten seks". Gra niezaspokojoną mężatką. W ostatnim wywiadzie aktorka oceniła otwartość Polaków w sferze intymnej. "Przewietrzyć piwnicę" - postuluje.

Katarzyna Warnke zagrała w filmie "Cały ten seks"
Katarzyna Warnke zagrała w filmie "Cały ten seks"
Źródło zdjęć: © AKPA

Katarzyna Warnke jest także współautorką scenariusza komedii "Cały ten seks". Określa ją jako na wskroś francuską, w której humor zawiera się w dialogach i scenkach rodzajowych. Obiecująco było już na etapie prób.

- Przeczytaliśmy sobie cały tekst i było mega zabawnie. Śmialiśmy się wszyscy i pomyśleliśmy sobie: "O, łał, to jest gwarancja tego, że nie będziemy przewracać się na skórce od banana, po prostu wystarczy być w tych sytuacjach - wspominała w podcaście "Mój ulubiony film".

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Aktorka gra żonę seksuologa, który znakomicie potrafi uszczęśliwiać mądrymi radami innych, ale w swoim domu, także w małżeńskim łóżku zawodzi na całej linii. Zaniedbana kobieta znajduje sobie inny obiekt swoich dzikich fantazji erotycznych. Uwagę kieruje na bohatera, w którego wciela się Piotr Stramowski, prywatnie były mąż Warnke.

W realu aktorka nie ma problemu z wyrażaniem swoich intymnych marzeń. Uważa się wręcz za "piewczynię seksualności", podkreślając, że nie lubi pornografii. Jednocześnie dostrzega, jak bardzo wstyd hamuje innych ludzi, którym seks kojarzy się z czymś brudnym i zakazanym. Jej zdaniem duża w tym "zasługa" Kościoła.

- Możemy sobie pozwolić na to, czego pragniemy, ale w ukryciu z poczuciem, że będzie później trzeba się wyspowiadać, otrzepać, wyszorować i nie wspominać o tym w dziennym świetle nawet przed sobą samym [...] Myślę sobie, że to upychanie naszej seksualność w jakiś kąt, do piwnicy to jest gówny nasz problem - stwierdziła aktorka.

Katarzyna Warnke spodziewa się, że "Cały ten seks" da ludziom do myślenia i zmieni ich życie nieco na lepsze.

- Potrzebujemy lekkości, stąd ta komedia, która pokazuje, jak bardzo niezręcznie jest mówić o swoich fantazjach. Głównie chodzi o to, żeby się umieć porozumieć. Oczami nie wszystko można przekazać, trzeba zacząć gadać po prostu i nie bać się. [...] Takie lekkie kino może trochę przewietrzyć tę piwnicę - powiedziała współautorka filmu.

W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" rozmawiamy o "Czasie krwawego księżyca" i prawdziwej historii stojącej za filmem Martina Scorsese, sprawdzamy, czy jest się czego bać w "Zagładzie domu Usherów" i czy leniwiec-morderca ze "Slotherhouse" to taki słodziak, na jakiego wygląda. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.

Źródło artykułu:WP Film
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (66)