Trwa ładowanie...
wywiad
Mateusz Demski
25-09-2020 12:10

Kiedyś to były czasy. Teraz już nie ma czasów. Zwłaszcza na takie filmy

Komedie romantyczne, filmy sensacyjne, biograficzne dramaty – tego w polskim kinie mamy pod dostatkiem. Jednocześnie prawie nikt nie zabiera się za filmy dla dzieci. Marta Karwowska, reżyserka i scenarzystka "Tarapatów", w rozmowie z WP mówi, dlaczego tak jest. I co skłoniło ją do zapełnienia niszy.

Marta Karwowska na planie "Tarapatów 2" / Kadr z serialu "Stawiam na Tolka Banana"Marta Karwowska na planie "Tarapatów 2" / Kadr z serialu "Stawiam na Tolka Banana"Źródło: Materiały prasowe
d3tj455
d3tj455

25 września do kin wchodzi film "Tarapaty 2". To rzadki przykład polskiego filmu dla całej rodziny, a zarazem kontynuacja świetnie przyjętej części pierwszej z 2017 r. Obie części napisała i wyreżyserowała Marta Karwowska.

Mateusz Demski: W pierwszych "Tarapatach" w ręce małych bohaterów wpada plan prowadzący do skarbu, a na dodatek rozpracowują osobliwą szajkę złodziei. W części drugiej dzieciaki czeka kolejna przygoda są świadkami kradzieży słynnego obrazu i stają przed zadaniem odkrycia tożsamości sprawcy. Skąd u ciebie te pomysły na przygodowe kino dla dzieci?

Marta Karwowska: Wszystko zaczęło się tak na dobrą sprawę, kiedy byłam na ostatnim roku Szkoły Filmowej w Łodzi. Wtedy myślałam już poważnie o pełnometrażowym debiucie i akurat moja dobra przyjaciółka, z którą chodziłam do jednej szkoły podstawowej, opowiedziała mi historię dziwnych kradzieży, jakie kilka lat wcześniej miały miejsce na Saskiej Kępie. Sprawa dotyczyła gangu… opiekunek! Okazało się, że grupa starszych pań – żeby było ciekawiej, recydywistek – pracując jako nianie okradały tamtejsze mieszkania. Ta historia była na tyle śmieszna, absurdalna, a jednocześnie dramatyczna, że wydała mi się idealnym materiałem na film dla dzieci właśnie. Coś w stylu "Wakacji z duchami". Ale mówiąc szczerze, ja nigdy nie miałam takiego pomysłu, żeby zadebiutować kinem dla młodego widza. Po prostu ta historia się do tego nadała.

"Tarapaty" to świetny film dla całej rodziny. W Polsce brakuje podobnych perełek

Więc taki był pomysł na pierwsze "Tarapaty". Później, kiedy razem z moją producentką Agnieszką Dziedzic zdecydowałyśmy o tym, żeby nakręcić część drugą, również wyszłyśmy od prawdziwej historii. Tak długo przeszukiwałyśmy zasoby internetu, aż natrafiłyśmy na artykuł o "Plaży w Pourville" – obrazie Claude’a Moneta, który został skradziony z poznańskiego muzeum we wrześniu 2000 r. Sprawa była naprawdę spektakularna. Jedyny znajdujący się w Polsce obraz francuskiego impresjonisty został wycięty przez złodzieja nożykiem z ramy, następnie powiesił on na jego miejsce jakiś marny falsyfikat, a pracownicy muzeum odkryli to dopiero po kilku dniach. No aż się prosi o familijny film przygodowy!

d3tj455

Wspomniałaś o serialu "Wakacje z duchami" Stanisława Jędryki. Zgaduję, że wychowałaś się na tego typu produkcjach.

To jest ciekawe, bo akurat w dzieciństwie kino nie miało na mnie największego wpływu. Mieliśmy w domu mały czarno-biały telewizor i jakoś nie oglądałam go dużo. Zdecydowanie bardziej porywały mnie książki, to jest moje główne dziedzictwo z tamtego czasu. Bahdaj, Niziurski, Chmielewska, Musierowicz – kochałam te ich historie. Taką bardzo bliską mi książką było "Stawiam na Tolka Banana", z tego względu, że bohater mieszkał na Dąbrówki, a więc w moich rewirach. Poza tym czytałam strasznie dużo kryminałów Agathy Christie.

tara Materiały prasowe
Źródło: Materiały prasowe

No ale nie powiesz mi, że nie widziałaś "Do przerwy 0:1" albo "Podróży za jeden uśmiech". Moje dzieciństwo przypadło na końcówkę lat 90., a mimo to seriale i filmy Jędryki z ciekawością oglądałem!

Oczywiście, że widziałam, ale już trochę później. I muszę tutaj zaznaczyć, że te produkcje, nawet po tylu latach, ogląda się znakomicie. Jędryka miał jakąś niesamowitą rękę do obsady, fantastycznie tych chłopców dobierał, a poza tym był niezwykle sprawny warsztatowo. To jest naprawdę bardzo dobrze zrobione kino dla dzieci.

d3tj455

Skoro tak, to wytłumacz mi, dlaczego w ostatnich dekadach filmów dla dzieci w polskim kinie było jak na lekarstwo? Specjalnie przed naszą rozmową rzuciłem okiem na listę tego typu produkcji zrealizowanych od połowy lat 90. do 2010 roku. Naliczyłem dokładnie… 23 tytuły. Nie sądzisz, że trochę mało?

Myślę, że można wymienić kilka przyczyn tego stanu rzeczy. Jedną z nich jest podejście samych filmowców do kina dla dzieci. Wielu z nich w ostatnich latach spoglądało na ten gatunek lekceważąco, w ich mniemaniu tego typu filmu nie można było traktować poważnie. To oczywiście bzdura, ponieważ kino familijne, tak samo jak każdy inny rodzaj kina, może stać się również ambitnym przedsięwzięciem, wyrażającym autentyczną twórczą potrzebę.

Inną, pragmatyczną przyczyną tego regresu, o którym wspomniałeś, jest oczywiście kwestia finansowania. Za czasów Jędryki tytuły kierowane do dzieci powstawały przede wszystkim w ramach produkcji telewizyjnej, co oznacza, że na ten cel istniały specjalnie wydzielone kwoty. No i jeszcze jedna kwestia – nasycenie i zaspokojenie rynku amerykańskim kinem gatunkowym. Już przecież za czasów mojego dzieciństwa w zachwycie oglądało się takie filmy jak "Goonies", "E.T." czy "Powrót do przyszłości". Myślę, że producenci nie mieli potrzeby szukać tego typu projektów w Polsce. Zawsze można było sprowadzić świetnie zrealizowane i popularne produkty z zachodu.

tara Materiały prasowe
Źródło: Materiały prasowe

Ale ty mimo wszystko postawiłaś na swoim i zadebiutowałaś familijnym przygodowym. Czyżby w ostatnich latach coś w tej kwestii się zmieniło?

Tak, zmiana nastąpiła w 2016 roku, kiedy Polski Instytut Sztuki Filmowej powołał do życia nową komisję ekspercką i wydzielił specjalną alokację na projekty filmów dla młodego widza. Nie chcę powiedzieć, że wcześniej przebicie się z takim projektem graniczyło z cudem albo było skazane na porażkę, ale na pewno było to bardzo trudne. Z "Tarapatami" wstrzeliliśmy się więc w idealny moment, byliśmy pierwszym projektem fabularnym, który otrzymał dofinansowanie w ramach tych zmian. A przecież nie jesteśmy jedyni. Wystarczy wymienić "Dzień czekolady" Jacka Piotra Bławuta, Mariusz Palej pracuje teraz nad dwoma autorskimi projektami, Piotr Stasik – wybitny dokumentalista – reżyseruje film dla dzieci. To oznacza, że w tym kraju są ludzie, którzy naprawdę czują potrzebę pokazania dziecięcych emocji na ekranie.

d3tj455

Zastanawia mnie, czy mimo wszystko nie miałaś jednak powodów do obaw? Wielu reżyserów podkreśla, że kino z dziećmi i dla dzieci to nie lada wyzwanie.

Nie była to łatwa praca, przyznaję. Pierwsze "Tarapaty" wspominam jak kubeł zimnej wody. I nie chodzi tu już o kwestię finansowania, bo dzięki Agnieszce Dziedzic to się odbywało poza mną. Natomiast każdy inny element produkcji był znacznie trudniejszy niż się tego spodziewałam. Weźmy sam casting. W poszukiwaniu aktorów do ról Julki i Olka zjechaliśmy całą Polskę, przesłuchaliśmy w sumie ponad tysiąc dzieciaków. A musisz wiedzieć, że znalezienie w naszym kraju dzieci, które dobrze się czują i odnajdują przed kamerą, nie należy do najłatwiejszych zadań.

tara Materiały prasowe
Źródło: Materiały prasowe

Dlaczego?

Mam poczucie, że to w pewnym stopniu kwestia polskiej szkoły – podejścia do spontaniczności i takiego dziecięcego hop siup do przodu. Zwróć uwagę, od najmłodszych lat jesteśmy w klasie uczeni deklamowania wierszy, występowania w obrębie pewnych ram, a to jest największy killer talentu scenicznego wśród maluchów. Nie ma miejsca na spontaniczność, improwizację, czy zabawę.

d3tj455

Inna sprawa, że w takim filmie jak "Tarapaty" celny casting jest sprawą absolutnie nadrzędną i nie ma w nim miejsca na pomyłkę. Tego nauczył mnie Jędryka, z którym zresztą miałam przyjemność kilka razy się spotkać w czasach szkolnych. Wtedy powiedział mi bardzo mądrą rzecz: "Na planie będziesz miała tyle, ile da ci wybrane na castingu dziecko. Kiedy wybierzesz źle, to nic z tym nie zrobisz, choćbyś stanęła na głowie, dużo nie ugrasz".

Mówimy o dzieciakach na ekranie, a porozmawiajmy o tych, które siedzą po drugiej stronie, czyli na widowni. Zawsze mi się wydawało, że dzieci to najbardziej wymagająca publiczność – odważna, śmiała, niekiedy bezlitośnie szczera.

Wręcz przeciwnie, dzieciaki są super wdzięczną publicznością! Nam w szkole filmowej zawsze mówili, że najgorszy widz to widz dorosły, bo już w momencie zakupu biletu z samej zasady zaczyna cię nienawidzić. Natomiast dzieci zachowują się zupełnie inaczej. Wyjście do kina traktują jak czystą frajdę, jak wyjątkowy czas spędzony z rodzicem. Dodatkowo kochają przygody, a najlepiej jak się komuś przytrafia coś niecodziennego, dlatego my filmowcy już na starcie otrzymujemy od nich kredyt zaufania. No i w przypadku "Tarapatów" mamy jeszcze to szczęście, że celujemy w grupę dzieci poniżej dwunastego roku życia, bo zrobienie filmu dla nastolatków to rzeczywiście musi być prawdziwy hardcore. Nie mam pojęcia, co musiałabym nakręcić, żeby tego nie obśmiali i nie powiedzieli, że wyszło żenująco [śmiech].

tara Materiały prasowe
Źródło: Materiały prasowe

Dokładnie to miałem wcześniej na myśli. Poza tym odnoszę wrażenie, że dzieci są już przyzwyczajone do innego rodzaju sposobu opowiadania obrazem. Nie mówiąc już o tym, że w ilościach hurtowych konsumują filmy, seriale, kreskówki i inne formy audiowizualne.

Dokładnie. Ja sama mam dzieci – 9-letnią córkę i 7-letniego syna. I wiem, że gdybym im pozwoliła, to siedzieliby przed ekranem non stop, scrollując bez namysłu różne rzeczy. Fakt, że oglądamy raz dziennie jedną kreskówkę, to jest moja odpowiedzialność jako rodzica. Tak samo jest z selektywnością. Uważam, że moje dzieci są w takim wieku, że to ja mam za zadanie zdecydować, co warto im pokazać, na jaki rodzaj kina uwrażliwić i jak bardzo otworzyć głowy. Nie wyobrażam sobie, żeby całymi dniami siedziały na YouTubie i oglądały nałogowych gamerów, albo nie daj Boże, zaczęłyby używać TikToka. Może wyjdę na starą zrzędę, ale dla mnie jest to coś naprawdę niebezpiecznego. Co odcina dzieci od bycia razem, prawdziwych relacji, zaburza ich hierarchię wartości.

d3tj455

A może to po prostu zmiana pokoleniowa, na którą nie mamy już żadnego wpływu?

To na pewno. Właśnie przypomniało mi się, jak Agnieszka, moja producentka, opowiadała mi kiedyś, jak przez pewien czas prowadziła zajęcia o filmie dla dzieciaków w gimnazjum. Pokazywała im różne rzeczy i jednym z tytułów, który kompletnie w nich nie trafił i nie ruszył było "E.T.". To smutne, bo ja cały czas miałam wrażenie, że ten film w ogóle się nie zestarzał. Ale może to kwestia tego, że Spielberg na pierwszym miejscu postawił piękną humanistyczną historię. W ogóle myślę, że przez ostatnie lata wiele się zmieniło, kolejne pokolenia widzów wykształciły już zupełnie inną percepcję. Kiedyś to, co niesamowite i mocne, kryło się gdzieś w środku i między wierszami. Dziś liczy się głównie opakowanie i zewnętrze. Weźmy takie "Stranger Things". Rzecz, którą sama z przyjemnością obejrzałam, niewątpliwie zrobiona i napisana wspaniale, a jednak mam takie poczucie, że sedno zawartej tam historii w porównaniu z otoczką jest bardzo skromne.

A jak myślisz, czy w tym zmieniającym się świecie, będziesz konsekwentnie kontynuowała pracę na gruncie kina familijnego?

Nie wiem. Naprawdę nie mam pojęcia. Mam to szczęście, że sama piszę scenariusze, więc jak tylko będę miała poczucie, że jest to dobra historia dla dorosłych, to ja to po prostu zrobię. A na razie ciągnie mnie do tego kina dla dzieciaków. Nic już na to nie poradzę. Pamiętam, jak Jędryka jeszcze przed "Tarapatami" powiedział mi: "słuchaj, nie rób tego, bo już nigdy z tego nie wyjdziesz". Kto wie, może miał rację.

d3tj455

Rozmawiał Mateusz Demski

Marta Karwowska – absolwentka wydziału reżyserii w PWSFTViT w Łodzi i Instytutu Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego. W czasie studiów zrealizowała kilkanaście krótkometrażowych etiud fabularnych i dokumentalnych, w tym nagradzaną na festiwalach "Sowę". We wrześniu 2017 premierę kinową miał jej debiut "Tarapaty" – familijny film przygodowy, który obejrzało ponad 300 tysięcy widzów. Międzynarodowa premiera jej debiutu miała miejsce na festiwalu TIFF Kids w Toronto. Film był również pokazany na CineKid w Amsterdamie, na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Pekinie oraz na 42 Festiwalu Filmów Fabularnych w Gdyni, w sekcji "Inne Spojrzenie". "Tarapaty 2" trafią na polskie ekrany 25 września.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
d3tj455
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3tj455

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj