"Kleopatra" nie miała prawa się udać. Niezwykłe kulisy hitu wszech czasów
Gigantyczne zarobki Elizabeth Taylor, która była bliska śmierci w czasie realizacji filmu. Zmieniająca się obsada i producenci, skandale obyczajowe i stale rosnący budżet. "Kleopatra" była skazana na legendarną klęskę, a okazała się historycznym sukcesem.
18.06.2019 | aktual.: 19.06.2019 12:35
Od premiery "Kleopatry" minęło w czerwcu 56 lat, a nadal nie powstał żaden inny film, który powtórzyłby sukces hitu z Elizabeth Taylor. Sukcesem było 58 mln dol. w box office (ok. 480 mln dol. po uwzględnieniu inflacji), ale przede wszystkim cud, że "Kleopatra" ujrzała światło dzienne i nie skończyła jak inne widowiska typu "Wrota niebios" (1980) czy "Wodny świat" (1995).
Historia "Kleopatry" z Elizabeth Taylor w roli tytułowej sięga roku 1958 r., kiedy wytwórnia 20th Century Fox postanowiła nakręcić kolejny film o legendarnej władczyni. Poprzednie "Kleopatry" (pierwsza jeszcze z czasów niemego kina) były hitami, a w latach 50. epickie opowieści osadzone w starożytności cieszyły się ogromnym zainteresowaniem. "Dziesięcioro przykazań" (1956) przyniosło Paramount Pictures krocie, MGM pracowało nad "Ben-Hurem" (1959), więc "Kleopatra" wydawała się idealnym ruchem dla Foxa.
Absurdalne żądanie
Specjalnie na potrzeby tego projektu wytwórnia zatrudniła doświadczonego producenta Waltera Wangera. I już na początku pojawił się zgrzyt. Fox założył skromny budżet na poziomie 2 mln dol., który jednak szybko zwiększył się do 5 mln. Dla porównania, "Ben-Hur" kosztował ponad 15 mln dol.
Wanger uznał, że kluczem do sukcesu "Kleopatry" będzie zatrudnienie Elizabeth Taylor. Nie mylił się, choć po przeczytaniu scenariusza gwiazda wcale nie zamierzała przyjąć tej roli. Zamiast odmówić wprost, zażądała 1 mln dol. Zdawała sobie sprawę, że żadna wytwórnia nie przystanie na taki warunek. Ale ku jej zdziwieniu stała się pierwszą aktorką w historii, która otrzymała siedmiocyfrową gażę.
- Jeśli ktoś jest aż tak głupi, aby zaproponować mi milion dolarów za rolę, to ja nie jestem tak głupia, żeby się na to nie zgodzić – mówiła później w wywiadzie.
Koszmar na planie
W fotelu reżysera zasiadł Rouben Mamoulian, który wpadł na "genialny" pomysł, by zdjęcia do "Kleopatry" kręcić w Londynie. Deszczowa stolica nie była najlepszym miejscem do odtworzenia realiów starożytnego Rzymu i Egiptu, o czym przekonano się dopiero po 16 tygodniach na planie.
Inicjatywa Mamouliana kosztowała wytwórnię 7 mln dol., która dostała w zamian 10 min. scen bez Elizabeth Taylor. "Wizjonerski" reżyser ostatecznie pożegnał się z pracą, ale był to dopiero początek wielkich problemów "Kleopatry". Na początku 1961 r. Taylor miała niemal śmiertelne zapalenie płuc (konieczna była tracheotomia), co postawiło cały projekt pod znakiem zapytania. Pozostali członkowie głównej obsady zrezygnowali na rzecz innych filmów, jednak Fox nie dał za wygraną.
Wytwórnia zwróciła się do Josepha L. Mankiewicza (na zdjęciu), któremu przypisuje się ściągnięcie do filmu Richarda Burtona (Marek Antoniusz) i Reksa Harrisona (Juliusz Cezar). Nowy reżyser przeniósł zdjęcia do Rzymu, ale jego zaangażowanie stworzyło nowe trudności. Reżyser nie był specjalistą od epickich widowisk i miał zupełnie inną wizję "Kleopatry" niż to, czego oczekiwali producenci. W pewnym momencie Mankiewicz został nawet zwolniony, ale później zatrudniono go z powrotem do realizacji brakujących scen.
Rozbite małżeństwa i śmierć Marilyn Monroe
Produkcja "Kleopatry" z Elizabeth Taylor była bardzo głośnym wydarzeniem, szeroko komentowanym w mediach. Wcale nie przez rozmach czy wartości artystyczne projektu, ale ze względu na skandale obyczajowe.
Na planie rozkwitł bowiem romans między Taylor i Burtonem, którzy zdradzali swoich ówczesnych małżonków i doprowadzili do rozwodów. Aktorska para pobrała się w 1964 r., choć ich związek był daleki od ideału. Kręcąc "Kleopatrę" Taylor miała dwukrotnie przedawkować narkotyki i być ofiarą przemocy ze strony Burtona, przez którego trafiła nawet do szpitala.
Wszystkie te doniesienia podsycały ciekawość filmem, który zapowiadał się na gigantyczną klapę. Budżet rósł w zastraszającym tempie, przekraczając kwotę 31 mln dol. Wytwórnia była zmuszona zrezygnować z kilku innych filmów, by dokończyć realizację "Kleopatry". W tym z "Something's Got to Give" z Marilyn Monroe w roli głównej. Jeden z biografów Monroe postawił tezę, że skasowanie jej filmu w lipcu 1962 r. przyczyniło się do samobójstwa popełnionego przez nią miesiąc później.
Cudowny sukces
Oszczędności przyniosły efekt w postaci zmontowania reżyserskiej wersji "Kleopatry" trwającej 6 godz. Mankiewicz z niezadowoleniem skrócił film do 4 godz. i chciał go podzielić na dwie części – w jednej kluczową postacią byłby Marek Antoniusz, a w drugiej Juliusz Cezar. Producenci byli jednak bezkompromisowi i doprowadzili do zmontowania nieco ponad trzygodzinnej wersji kinowej.
Film zdobył 9 nominacji do Oscara i zgarnął 4 statuetki: za zdjęcia, kostiumy, scenografię i efekty specjalne. Sale kinowe pękały w szwach, bo każdy chciał zobaczyć filmowy romans pary, który nie był wyłącznie grą aktorską. "Kleopatra" nie przyciągała jednak wyłącznie skandalem i dramatycznymi kulisami, o czym można się przekonać ponad pół wieku po premierze.
Film Mankiewicza nadal imponuje rozmachem i jedną z najlepszych ról w dorobku Elizabeth Taylor. W historii kinematografii zapisała się chociażby scena wjazdu Kleopatry do Rzymu, która w latach 60. zapierała dech. Dziś nie brakuje głosów, że biała aktorka grająca afrykańską królową to sztandarowy przykład hollywoodzkiego rasizmu. Ale takie zarzuty nie przekreślą gigantycznego sukcesu, który zapowiadał się na jeszcze większą klęskę.