Miały stać się hitami. Widzowie nie chcą ich oglądać
Pierwszy weekend września był poważnym sprawdzianem dla polskich produkcji, które od dłuższego czasu nie mogą zaistnieć w kinach. Na ekranach zadebiutowały dwa, wydawać się mogło, mocne tytuły: komediodramat "Kryptonim Polska" oraz romantyczna komedia "Szczęścia chodzą parami". Oba sprzedają się jednak bardzo słabo.
W wyniku pandemii koronawirusa kondycja przemysłu kinowego na całym świecie pozostawia wiele do życzenia. Według prognoz w najlepszej sytuacji będą te rynki, którym w 2022 r. uda się odzyskać około 70 proc. widowni sprzed pandemii. Nie można się więc dziwić, że polskie produkcje w tym roku cieszą się mniejszą popularnością niż przed dwoma laty. Problem polega na tym, że zainteresowanie widzów rodzimymi filmami w kinach jest wręcz dramatycznie małe.
W 2019 r. w pierwszej dziesiątce największych kinowych przebojów znalazły się cztery polskie produkcje: "Miszmasz czyli Kogel Mogel 3" (blisko 2,4 mln sprzedanych biletów), "Polityka" (1,9 mln widzów), "Boże Ciało" (ponad 1,5 mln widzów) oraz "Planeta Singli 3" (ponad 1,4 mln widzów). Rok wcześniej całe podium zajęły rodzime tytuły: "Kler" (5,2 mln sprzedanych biletów), "Kobiety mafii" (ponad 2 mln widzów) i "Planeta Singli 2" (1,7 mln widzów).
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Kryptonim Polska" (2022) - zwiastun filmu.
W bieżącym sezonie w czołowej dziesiątce najpopularniejszych tytułów sklasyfikowana jest tylko jedna polska produkcja – "Koniec świata czyli Kogel Mogel 4". Komedią zrealizowaną na podstawie scenariusza Ilony Łepkowskiej obejrzało około 750 tys. osób (co daje miejsce pod koniec czołowej dziesiątki).
W tym przypadku można jeszcze stwierdzić, że film osiągnął komercyjny sukces (mimo fatalnych recenzji krytyków). Jednak ostatni obraz naszego box office'owego giganta Patryka Vegi "Miłość, seks & pandemia" zgromadził w kinach już tylko około 330 tys. osób. Podobny wynik uzyskał "Gierek". Trochę lepiej powiodło się romantycznej komedii "8 rzeczy, których nie wiecie o facetach" (trochę ponad 400 tys. widzów). Reszta polskich filmów (za wyjątkiem bardzo dobrej produkcji dla młodzieży "Za duży na bajki") całkowicie przepadła w kinach.
Przed tygodniem pisaliśmy o ożywieniu na kinowym rynku, które było spowodowane premierą filmu "After 4. Bez siebie nie przetrwamy". Łagodnie mówiąc, bardzo przeciętna produkcja, która w Stanach nie trafiła nawet do dystrybucji kinowej, była w stanie podczas premierowego weekendu zainteresować 69 tys. osób (wraz z przedpremierowymi pokazami frekwencja sięgnęła 106 tys. widzów). W tym tygodniu dwie polskie produkcje nawet nie zbliżyły się do tego wyniku.
I tak, romantyczną komedię "Szczęścia chodzą parami" z Weroniką Książkiewicz i Michałem Żurowskim w ciągu trzech pierwszych dni wyświetlania obejrzało jedynie 33,3 tys. osób (wraz z przedpremierowymi pokazami 42,7 tys.), zaś komediodramat z Borysem Szycem "Kryptonim Polska" zgromadził tylko 27,1 tys. widzów.
Dla porównania, największy tegoroczny polski przebój "Kogel Mogel 4" zebrała na starcie 222,2 tys. osób (z przedpremierowymi pokazami 290 tys.). Może nie warto już dodawać, że najlepszy rezultat otwarcia w bieżącym sezonie należy do filmu "Doktor Strange w multiwersum obłędu" i wynosi 342,5 tys. widzów.
"Gierek", "Miłość, seks & pandemia", "8 rzeczy, których nie wiecie o facetach" zgromadziły na starcie w granicach 85-100 tys. widzów. Teoretycznie nowości bieżącego tygodnia mogę więc jeszcze osiągnąć w miarę przyzwoity wynik. Podczas drugiego weekendu wyświetlania muszą jednak zanotować wzrost popularności. Jest to możliwie, jeżeli pogoda się popsuje.
Tymczasem na platformach streamingowych polskie produkcje co chwilę stają się przebojami. Na Amazon Prime Video w gronie najchętniej oglądanych tytułów w naszym kraju przez wiele tygodni utrzymywały się filmy Patryka Vegi. Na Netfliksie w ciągu miesiąca potrafi pojawić się kilka polskich hitów. W tym produkcje, które wcześniej pokazywane były w kinach, ale frekwencyjnego sukcesu w nich nie odniosły (np. "Miłość jest blisko"). Analitycy rynku filmowego nie mają wątpliwości, że platformy streamingowe stały się dla kin zbyt mocną konkurencją. Zwłaszcza w kontekście rodzimych produkcji.
Słuchasz podcastów? Jeśli tak, spróbuj nowej produkcji WP Kultura o filmach, netfliksach, książkach i telewizji. "Clickbait. Podcast o popkulturze" dostępny jest na Spotify, w Google Podcasts oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach. A co, jeśli nie słuchasz? Po prostu zacznij