Spektakularny sukces. Takiego hitu jeszcze nie było
Popularności mogą mu pozazdrościć nawet hollywoodzkie gwiazdy. W Indiach ma niemal boski status. Ranbir Kapoor w tym tygodniu wyruszył na podbój świata. 9 września wysokobudżetowa produkcja fantasy "Brahmastra Part One – Shiva" miała premierę w Indiach, Stanach Zjednoczonych, a także w Polsce.
Indyjska kinematografia już od dłuższego czasu rozwija się bardzo dynamicznie. Słynne bollywoodzkie produkcje znane są na całym świecie i wszędzie mają swoich wiernych miłośników. Kilkanaście lat temu, szczególnie w Europie, zainteresowanie nimi było zaskakująco duże. Później moda na indyjskie kino minęła, ale kto wie, czy nie powróci za sprawą spektakularnych sukcesów ostatnich boollywoodzkich filmów.
Warto zaznaczyć, że sama nazwa Bollywood, która powstała w latach 70. ubiegłego wieku ze zbitki słów "Bombaj" i "Hollywood", w samych Indiach nie jest używana, ani mile widziana. Hindusi używają innych nazw np. hindi cinema albo kino hindi-urdu. Hindi oraz urdu do dwa najpopularniejsze języki w Indiach.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Produkowane w Indiach filmy są, na tle światowej kinematografii, wyjątkowo specyficzne. Wiele osób uważa je za tandetne, kiczowate produkcje, które rażą sztuczną, przerysowaną grą aktorską, efekciarskim przepychem, płyciutkim, melodramatycznym scenariuszem. Miłośnicy bollywoodzkich filmów wcale temu nie zaprzeczają. Ale dostrzegają w nich inne zalety. Dają się porwać ekranowej feerii barw, imponującym dekoracjom, tańcowi, układom choreograficznym, muzyce oraz nietuzinkowej urodzie hollywoodzkich gwiazd.
Przez wiele lat największą postacią indyjskiego kina był Shah Rukh Khan. W ostatnim czasie 56-letniego gwiazdora zaczynają już jednak "podgryzać" młodsi aktorzy. Jego następcą został okrzyknięty Ranbir Kapoor. Człowiek instytucja w Indiach. Właściciel piłkarskiego klubu Mumbai City FC, studia muzycznego, firmy komputerowej, twarz francuskiej marki samochodowej Renault w Indiach, developer budowlany.
Ranbir Kapoor jest także zaangażowany w wiele charytatywnych i społecznych akcji. Wzmacnia pozycję kobiet, angażuje się w ochronę środowiska, przekazuje pieniądze na rzecz osób dotkniętych klęskami żywiołowymi. W Indiach jest kimś więcej niż tylko filmową gwiazdą. Nie trzeba chyba dodawać, że kobiety za nim szaleją.
Najnowszy film z jego udziałem "Brahmastra Part One – Shiva" to oczywiście opowieść o epickiej miłości, ale w tym przypadku umiejscowiona w świecie fantasy. Bohater filmu, tytułowy Shiva, odkrywa, że w tajemniczy sposób może połączyć się z wielką mocą twórcy wszechświata. Jest nią moc ognia. Shiva otrzymuje swój dar nie przez przypadek. Nowe zdolności pomogą mu w walce z siłami zła, które będą chciały opanować świat, a co gorsza, stanąć na drodze wielkiej miłości.
"Brahmastra Part One – Shiva" to połączenie opowieści z indyjskiej historii i mitologii z… hollywoodzkimi produkcjami o komiksowych superbohaterach. "Chciałem stworzyć historię, która byłaby głęboko zakorzeniona w indyjskiej historii duchowej, ale miała również nowoczesne zwroty akcji. Zainspirowany wieloma filmami, które ożywiły światy fantasy, wyobraziłem sobie stworzenie świata Brahmastry w sposób, który rzuciłby wyzwanie granicom indyjskiego kina" – powiedział reżyser filmu Ayan Mukerji.
W miniony piątek "Brahmastra Part One – Shiva" miał premierę w nie tylko w Indiach, ale także w Stanach Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Francji czy w Polsce. W naszym kraju podczas minionego weekendu film można było oglądać w wybranych kinach Cinema City na dwóch seansach dziennie. Co ciekawe, jeden z nich był w wersji trójwymiarowej. Zainteresowanie indyjską produkcją było dość duże. Niestety, "Brahmastra Part One – Shiva" nie będzie wyświetlany w środku tygodnia. Zobaczymy, czy pojawi się w kinach w następny weekend.
Natomiast w Stanach Zjednoczonych indyjska produkcja osiągnęła komercyjny sukces. W ciągu trzech pierwszych dni wyświetlania "Brahmastra Part One – Shiva" zarobił 4,4 mln dolarów, co dało w tym tygodniu drugą pozycję na amerykańskiej liście kinowych przebojów. Wygląda więc na to, że moda na bollywoodzkie filmy powraca.
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" narzekamy na aferę w popularnym programie TVN-u, załamujemy ręce nad brakiem "Rolnika" i bierzemy pod lupę kanibala z Hollywoodu. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.