"Ludzie są bardziej przychylni TVP". Byliśmy na planie "Zatoki szpiegów"
Swastyki na budynkach, stare sklepowe szyldy, samochody i tłumy gapiów. Ta produkcja generuje ogromne zainteresowanie. Byliśmy na planie drugiego sezonu "Zatoki szpiegów".
Od kilku tygodni w Trójmieście kręcony jest drugi sezon "Zatoki szpiegów" - serialu, który zasłynął m.in. tym, że cofa mieszkańców Pomorza w czasie. Wiele osób wychodząc z domu, mija budynki, na których wiszą czerwone nazistowskie flagi ze swastyką. Większość zdążyła się już przyzwyczaić, że to elementy scenografii serialu TVP, ale i tak kolejne sceny budzą potężne zainteresowanie, o czym sami się przekonaliśmy, przeciskając się przez tłum obserwatorów, stojących zaledwie metr od planu zdjęciowego na gdańskiej starówce.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zatoka po zmianie władzy
Ulica świętego Ducha na gdańskiej starówce. Przebranych w kostiumy z lat 40. aktorów i statystów od tłumu gapiów dzieli tylko cienka taśma. Zatrzymują się mieszkańcy, zagraniczni turyści. - Nie mówię po polsku – rzuca po angielsku jeden mężczyzna, któremu ochroniarz próbuje wyperswadować przedostanie się jeszcze bliżej kamer. Przez chwilę aktorów w nazistowskich mundurach obserwuje nawet wycieczka małych dzieciaków, która akurat tamtędy przechodziła. Widok niecodzienny dla wszystkich.
Na kamieniczkach wiszą nazistowskie flagi, jest kilka szyldów z epoki. Tu apteka, tam sklep kolonialny. Na części ulicy rozstawione są kramy z cebulą, ziemniakami, prasą czy pieczywem. Po ulicy przechadzają się aktorzy w kostiumach z czasów II wojny światowej. Wśród nich dzieciaki przebrane w stroje Hitlerjugend. 30 lat żyję w Gdańsku i czegoś takiego nie widziałam.
- W tym roku, kręcąc drugi sezon, mamy łatwiejszą pracę, jeśli chodzi o zdobywanie lokalizacji i ich wynajem. Ludzie wiedzą, czym jest "Zatoka szpiegów", jaki poziom pokazuje i – mam wrażenie - są w stosunku do nas bardziej przychylni. I może troszkę bardziej akceptują fakt, że rozwieszamy te nieszczęsne swastyki po całym mieście - mówi mi między ujęciami Bartosz Gelner.
W "Zatoce szpiegów" gra Franza Neumanna. - Mamy taką świadomość, że kręcimy serial dla telewizji publicznej już w trochę innej rzeczywistości w TVP. Kręcimy w rok po wyborach z 15 października, więc chyba jest część osób, która jest bardziej przychylnie nastawiona do Telewizji Polskiej - mówi wprost.
Serial na TVP można było oglądać od stycznia 2024 r. Najchętniej oglądany odcinek obejrzało 2,10 mln widzów. Jak przyznaje Gelner, atutem jest scenariusz, historia, ale w dużej mierze także fakt, że serial nagrywany jest poza Warszawą, która opatrzyła się już i widzom, i aktorom. Dzięki "Zatoce szpiegów" można zupełnie inaczej spojrzeć na polskie Wybrzeże.
- Taki plan to jest z pewnością aktorska przygoda, na którą się czeka i sprawia bardzo dużo radości. Po czterech latach ciężkich studiów to jak chwila przyjemności - komentuje aktor.
Zapowiada, że w drugim sezonie będzie więcej scen akcji. - To jest piaskownica dla dużych chłopców. Strzelanie, karabiny, naboje, ucieczki. Ciężko wybrać jedną, ulubioną scenę. Lubię spotkania na planie z Michałem Balickim, który wciela się w postać Heindricha Engela czy z Karolem Pocheciem, który gra Johanna. Czuję, że w tych scenach można sobie pofolgować aktorsko – przyznaje Gelner, który ostatnio musiał pożegnać się z rolą Tomasza Mrówca w tvnowskiej "Szadzi".
- W przypadku postaci Franza Neumanna jestem jeszcze nienasycony. Bardzo lubię tę postać, sporo mi daje, choć to taki bomwiwant III Rzeszy i bardzo niepokorny facet. Taki, powiedzmy, po moich literach i bardzo mi się to podoba - mówi.
Woreczki z krwią na aktorach
Także serialowa Anna Malicka (grana przez Marię Świłpę) zapowiada, że w nowym sezonie widzowie zobaczą więcej scen akcji. Także z jej udziałem. - Dla mnie było to bardzo ważne doświadczenie, bo choć miałam już w rękach broń, to dopiero pierwszy raz strzelałam. Przed sobą miałam aktora, który miał przyczepione woreczki z krwią i po moich wystrzałach one pękały. Wyglądało to naprawdę strasznie – opowiada tuż przed swoim ujęciem.
Chwilę później wsiada do wiekowego auta, by nagrać krótką scenę przed sklepem kolonialnym. - Często coś nie odpali, albo za delikatnie zamknę drzwi i nagle otwierają się w trakcie ujęcia. Te stare samochody robią niesamowite wrażenie, ale bywają nieposłuszne, czego można się nie spodziewać - przyznaje aktorka.
I dodaje: - Każdy na planie daje mnóstwo serducha, żeby wyszło coś dobrego i ciekawego.
Najciekawszych scen z tego projektu naliczyłaby kilka. Maria wspomina, jak w pierwszym sezonie kręcili moment, gdy Anna topi się w wizji Franza. - Nagrywaliśmy tę scenę na basenie, w którym musiałam zagrać topienie się. Byli ze mną nurkowie, którzy pod wodą podawali mi tlen. Było to niezwykle przejmujące doświadczenie: głęboki na 5 metrów basen, obklejony na czarno, żeby imitować otchłań i ja, topiąca się - opowiada.
W historycznej produkcji wrażenie robią także kostiumy. Te sprowadzono z magazynów w Polsce i z Europy. W przyczepie charakteryzatorek naprawdę można przenieść się w czasie. Mają tu buty dla aktorów, nazistowskie mundury, w tym uniformy Kriegsmarine. Pończochy pań suszą się przy wejściu do przyczepy.
- Stroje pomagają poczuć klimat tamtych czasów. Trzeba się inaczej nosić, inaczej układać ciało, bo te kostiumy bywają dość wymagające - opowiada nam Karolina Kominek, czyli serialowa Greta Kessler. Jej kostiumy robią na widzach piorunujące wrażenie. - Myślę, że można to dobrze wykorzystać w budowaniu roli, szczególnie w przypadku mojej bohaterki, której kostium jest superważny i to jest jakiś rodzaj jej zbroi – przyznaje. - Myślę, że bardzo to wszystko jest przemyślane, co ona ubiera na siebie. Jest to jakiś taki wyraźny komunikat do świata - dodaje Kominek.
Ile czasu potrzeba, by zmienić się w Gretę? - Jeśli chodzi o takie przeobrażenie się zewnętrzne, to myślę, że przygotowanie kostiumu i fryzury zabiera zazwyczaj około dwóch godzin. Dużo dłużej zajmuje przygotowanie wewnętrzne. Jestem taką osobą, która lubi dużo wiedzieć i jestem dosyć wnikliwa. Na tyle, ile mogę, staram się zgłębić realia, w których dzieje się dana opowieść. To wzbogaca moją pracę, ale przede wszystkim postać - mówi nam.
Co czeka jej bohaterkę w nowym sezonie? - Lubię tę postać i stoję za nią, ale ona jest niestety trochę przegrana. Walczę o nią, ale żyje w takich czasach, które nie sprzyjają kobietom. Jest skazana na porażkę. Jest charakterna, jest bojowa, ale jej losy są zdeterminowane przez wojnę - mówi Kominek.
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" opowiadamy o "Napadzie" na Netfliksie, zastanawiamy się, dlaczego Laura Dern zagrała w koszmarnej "Planecie samotności" i zachwycamy się nowym serialem Max, "Franczyza". Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej: