Małgorzata Foremniak czuje skutki "przeginania". "Nie docierało do mnie, że katuję się ciągłymi wymaganiami"
51-letnia aktorka ma na swoim koncie wiele rozpoznawalnych ról, jednak za swój sukces zapłaciła wysoką cenę. W najnowszym wywiadzie przyznała, że czuje skutki bagatelizowania problemów zdrowotnych i stawiania sobie wysokich wymagań.
- Doprowadziłam swój organizm do granicy, po której, jak powiedział mi mój lekarz, proste leczenie i dwa tygodnie urlopu nie wystarczą. Wtedy człowiek trochę się otrząsnął, podreperował zdrowie, po czym znów przeginał – wyznała w "Urodzie Życia". - Czuję tego skutki teraz.
Foremniak, która pochowała dwóch mężów, wyznała:
- Miałam dużo trudnych sytuacji w życiu, ale przyszedł taki moment, że musiałam wysiąść z tego pędzącego pociągu. Musiałam się zatrzymać, ale tak totalnie.
Tym punktem zwrotnym w jej życiu było odejście drugiego męża, który zmarł przed dwoma laty.
- Śmierć Waldka Dzikiego, to na pewno był przełom. Wcześniej umarła moja mama, a po dwóch latach tata. Odeszły najbliższe mi osoby.
Po tych dramatycznych przeżyciach zrozumiała, że "już nie ma półśrodków, nie ma odciągania czegoś w czasie i odkładania pewnych rzeczy na potem. Zatrzymujesz się i robisz porządek w swoim życiu".
- Mam już za sobą połowę życia i w mojej świadomości widzę gdzieś brzeg, do którego dopłynę. Na to nie mam wpływu, cała reszta jest jeszcze do ułożenia - dodała Foremniak.
Wracając do błędów popełnionych w przeszłości aktorka uważa, że była "mężczyzną w skórze kobiety".
- Nie docierało do mnie, że katuję się ciągłymi wymaganiami. Kiedy zastanawiałam się, co wolę włożyć - spódnicę czy spodnie, to na myśl o spódnicy, robił mi się grymas. I zrozumiałam, że coś jest ze mną nie tak (...) Bycie kobietą przestało być dla mnie atrakcyjne.
Małgorzata Foremniak, od lat kojarzona z serialem "Na dobre i na złe", pojawiła się ostatnio w filmie "Kobieta sukcesu" i serialu "W rytmie serca".