Magazyn WP FilmMarcin Wrona: Itay Tiran i Cybulski

Marcin Wrona: Itay Tiran i Cybulski

Powód spotkania był bardzo prozaiczny, ale też bardzo ważny. Wstępne rozpoznanie z podejrzeniem współpracy przy moim nowym filmie.

Wcześniej rozmawialiśmy i wręcz zakochaliśmy się w jego agentce Perry Kafri, z którą spotkaliśmy się w Haifie. Perry jest pochodzącą z Maroka nobliwą Żydówką z wielkim poważaniem wśród izraelskich filmowców, a zwłaszcza aktorów. Z powodu premiery na festiwalu towarzyszyła jej Evgenia Dodina, diva tamtejszej sceny, Żydówka z Białorusi, która po studiach w Moskwie, przeniosła się do Tel-Avivu. Jej obecność zapewniała nam nieustającą atencję fanów, w tym właścicieli restauracji, serwujących na jej widok darmowego szampana z kawiorem. Nawet do śniadania. Tak właśnie przeprowadza się angaże do filmu! Nota bene, Evgenia przyjeżdża niebawem do Polski razem ze swoim seksownym głosem i będzie grać Polkę w niemiecko-izraelskiej koprodukcji.

Marcin Wrona: Itay Tiran i Cybulski

Warszawa. Itay przyszedł na spotkanie przygotowany, znał tekst i nawet miał wstępne pomysły choreograficzne, jak pokazać taniec opętanego duchami człowieka. Nawet inspirujące zdjęcie z Internetu. Film ma zawierać elementy horroru. Itay nigdy nie ogląda takich filmów, od dziecka się ich boi się. To dobrze, pomyślałem, może się nam ten strach przyda. Potem oczywiście „Przekąski, zakąski” i sprawdzanie odporności na warszawski folklor...

Status Itaya przypomina kult, jakim w naszym kraju był (i wciąż jest) *Zbigniew Cybulski.* Mimo dopiero 30 lat grał już największe role w teatrze (szekspirowski Hamlet i Ryszard, czy Amadeusz wg P. Schafera, czy główna rola w „Festen” M. Rokova i T. Vinterberga), grał ważne role w najważniejszych filmach z tego regionu, jak „Liban” (Złoty Lew w Wenecji 2009), „Twierdza Beaufort” (Sebrny Niedźwiedź na Berlinale 2007), „Dług” (2006, film, którego remake z udziałem Helen Mirren zrobili później Amerykanie), czy wreszcie świetna rola w „Forgivness” (2006). Tiran zaczynał swoją drogę artystyczną od muzyki, wciąż zresztą grywa w orkiestrze filharmonii w Tel Avivie.

Kogokolwiek zapytać w Izraelu, za każdym razem otrzymujemy potwierdzenie uznania wielkiego talentu tego aktora, mającego opinię zadziornego chłopaka o uwodzicielskim uśmiechu. Itay, tak naprawdę nie gra nic takiego „ponadziemskiego”, przede wszystkim nie mizdrzy się do publiczności i po prostu ma to „coś” - budzi zaciekawienie kobiet i mężczyzn. Dodatkowo, grając w międzynarodowych koprodukcjach w różnych językach (niemiecki, polski, angielski), uchodzi za pozbawionego kompleksów światowca.

Co roku w Polsce poszukuje się talentów na miarę Zbyszka Cybulskiego. Kto z ostatnio nagrodzonych ma tę szansę, by trafić do serc widzów, pozostać jako wyjątkowy aktor dekady? Kościukiewicz, Lubos, Gierszał, Zieliński, może Buzek, Popławska, Preis, Dorociński, Stuhr, Bohosiewicz? W przeciwieństwie do Tirana, większość naszych aktorów będzie musiała zadowolić się karierą w kraju. Co nie jest takie złe, bo w porównaniu z Izraelem, u nas robi się jednak więcej, choć nie aż tak dużo, zwłaszcza jeżeli mówimy o filmach. Nasz rejon obecnie nie jest też pod obstrzałem światowych mediów, jak nieustająco gorący Bliski Wschód. Aktorzy stamtąd grają w filmach, którymi interesuje się cały świat.

Co więc trzeba zrobić, by zasłużyć na szampana z kawiorem od zauroczonych fanów? No cóż... nie o szampany przecież chodzi.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1)