Poszłam do kina. Seans w czasie pandemii to dziwne doświadczenie
Multikino otworzyło swoje sale. Wybrałam się tam, by sprawdzić, jak chodzi się do kina w czasie pandemii. Sala świeciła pustkami, a na każdym kroku były ostrzeżenia.
Nie pamiętam już, kiedy ostatnio miałam tak długą przerwę od kina. Nie było mnie tam już od 3 miesięcy. Brakowało mi sensów przed dużym ekranem, na ciemnej sali, oglądania filmów wspólnie z ludźmi, których się nie zna. Dlatego, mimo obaw, wybrałam się do Multikina, które właśnie dziś, 19 czerwca, otworzyło swoje sale. I co? Muszę powiedzieć, że seans w czasie pandemii to nie to samo, co znałam do tej pory.
Tak pusto tu nigdy nie było
Wybieram Multikino Złote Tarasy, gdzie, jak mi się wydaje, powinien być największy ruch. Na niższych piętrach galerii handlowej jest spory ruch. Ludzie siedzą w kawiarniach, robią zakupy, nie wszyscy noszą maseczki. Ale gdy wjeżdżam na górę, do kina, przeżywam delikatny szok. Spodziewałam się, że tłumów nie będzie, ale jeszcze nigdy nie widziałam tego miejsca tak pustego.
Przy samym wejściu stoi tablica informująca o tym, jak zachowywać się w czasie pandemii w kinie. Kasy przy wejściu, w których do tej pory kupowało się bilety, są nieczynne. Bilet można dostać dopiero w holu, w miejscu, gdzie do tej pory sprzedawano przekąski i napoje.
Nie można robić zdjęć
Choć w holu poza mną i pracownikami kina są tylko dwie osoby, żeby podejść do kasy, muszę przebyć wyznaczoną pasami drogę – serpentynę. Na pasach są oznaczenia z informacją o obowiązku zachowania 2 m odstępu. Przy kasie stoi tylko jedna osoba z obsługi. Na głowie ma przyłbicę. W repertuarze są tytuły, które gościły na ekranach przed zamknięciem kin: "365 dni", "Na noże", "Dżentelmeni", "W lesie dziś nie zaśnie nikt".
- Wie pani, jak zaczniemy grać nowości, to pewnie będzie więcej ludzi – mówi mi pan obsługujący kasę. Dopytuję, kiedy to będzie: - W lipcu, jak wejdzie "Mulan" czy "Tenet" – odpowiada.
Popcorn? Zapomnijcie
Widzę, że maszyny do popcornu są wyłączone. Pytam, czy można kupić jakieś przekąski czy napoje: - Teoretycznie można, ale na terenie całego kina obowiązuje zakaz spożywania czegokolwiek. Bo trzeba mieć cały czas maseczkę na twarzy – odpowiada kasjer. Brzmi to logicznie, ale rezygnuję z przekąsek. Wygląda na to, że kino raczej na nich w najbliższym czasie zarabiać nie będzie.
Na sali można zajmować co drugie miejsce, chyba, że jest się z dzieckiem – wtedy można siedzieć obok niego. Widz powinien siadać tam, gdzie ma wyznaczone miejsce. Gdy wchodzę na salę, jestem zupełnie sama. Wkrótce jednak zaczynają dołączać kolejne osoby. W sumie na seansie było nas dziewięcioro, w tym dwójka dzieci.
Wyczekany seans
Jeszcze przed seansem na ekranie wyświetlane są plansze z informacjami, jak zachowywać się w kinie. Na koniec, po reklamach, pojawia się informacja o tym, że na stronie Multikina można zostawić swoje dane kontaktowe, by kino w razie konieczności mogło się z nami skontaktować. Wtedy zaczynam czuć się trochę nieswojo. Gdyby okazało się, że któraś z osób na sali jest zarażona, prawdopodobnie wszyscy musielibyśmy przejść kwarantannę.
Ale gdy tylko film się zaczyna, daję się porwać. Okazuje się, że mój wybór był naprawdę dobry, a film zaserwował mi takie emocje, jakich od kina familijnego oczekuję. Mniej więcej w połowie seansu zwróciłam uwagę na jeszcze jeden istotny szczegół. Nikt na sali nie rozpraszał mnie chrupaniem, siorbaniem ani szeleszczeniem. I choć czasem miło wcinać popcorn w kinie, najczęściej cały ten jedzeniowy szum mnie w multipleksach irytuje.
W momencie, gdy to pomyślałam, natychmiast ktoś na sali zaczął rozpakowywać jakieś jedzenie. Odważny? Bezmyślny? Beztroski? Cokolwiek kierowało tą osobą, natychmiast ogarnęło mnie dziwne uczucie. Przecież oglądanie filmu w maseczce, obsługa w przyłbicach i środki dezynfekujące na każdym kroku to nie jest normalna sytuacja. Pandemia jeszcze się nie skończyła. I choć nie wiem, jak bardzo będziemy udawać, że jest normalnie, trzeba uważać.
W ciągu ostatnich trzech miesięcy bardzo tęskniłam za kinem. Ale czy szybko znów do niego wrócę? Raczej nie.