"Nie otwieraj oczu: Barcelona". Niczym drzazga w oku. Kontynuacja hitu Netfliksa to bolesny seans

14 lipca na platformę Nefliksa trafił "Nie otwieraj oczu: Barcelona", spin-off wielkiego hitu z Sandrą Bullock sprzed pięciu lat, który rozpętał w sieci bardzo niebezpieczny trend. Jednak tym razem do niczego podobnego nie dojdzie, bo filmowy przeskok do Hiszpanii co najwyżej uśpi widzów, aniżeli zainspiruje do wyzwań.

"Nie otwieraj oczu: Barcelona" to bolesny seans
"Nie otwieraj oczu: Barcelona" to bolesny seans
Źródło zdjęć: © fot. mat. pras.
Kamil Dachnij

"Nie otwieraj oczu" okazał się niespodziewanym hitem w 2018 r. Film wyreżyserowany przez Susanne Bier na podstawie powieści Josha Malermana pod tym samym tytułem do dziś pozostaje trzecią najchętniej oglądaną produkcją filmową w historii Netfliksa. Co więcej, ten postapokaliptyczny horror chwilę po swojej premierze zainspirował ludzi do niebezpiecznej zabawy. Imitowali oni sceny z filmu, między innymi prowadząc samochód czy przechodząc przez ulicę z zawiązanymi oczami. I oczywiście umieszczali te nagrania w sieci, chwaląc się swoją głupotą. W reakcji na to Netflix prosił o nie naśladowanie bohaterów z ich produkcji, a YouTube zabronił publikowania wszelkich filmików z #BirdBoxChallenge ("Bird Box" to oryginalny tytuł filmu Netfliksa).

Ta absurdalna moda była zresztą ciekawsza niż sam obraz z Sandrą Bullock, który w porównaniu z "Cichym miejscem", czyli innym horrorem z tamtego roku opartym na podobnym triku, wypadał bardzo blado. O ile w tamtej produkcji efektywnie wykorzystano napięcie wynikające z tego, że byle dźwięk może przynieść śmierć, o tyle "Nie otwieraj oczu" (swoją drogą fabularnie bliski "Zdarzeniu" M. Night Shyamalana) usypiał ślamazarnym tempem i ranił oczy drewnianym aktorstwem.

Zobacz: zwiastun filmu "Nie otwieraj oczu: Barcelona"

Po pięciu latach doczekaliśmy się nie kontynuacji, a spin-offu. Już sam tytuł "Nie otwieraj oczu: Barcelona" wskazuje, że akcję postanowiono przenieść z Ameryki do Hiszpanii. Jak się można domyślać, doszło tam do identycznej tragedii. Przeważająca większość mieszkańców miasta zginęła po tym, jak spojrzała na tajemniczą siłę, która ma moc popychania ludzi do samobójstwa. Widz śledzi poczynania Sebastiana, który przemierza opustoszałe ulice, próbując odnaleźć innych ocalałych. Jednak jego intencje nie są czyste.

Nie ma co owijać w bawełnę. Film nakręcony przez Davida i Alexa Pastorów jest tak samo zły jak jego poprzednik. Paradoksalnie dzieje się w nim więcej, ale wszystkie rozwiązania fabularne, a także twisty, są do bólu oklepane, a konstrukcja narracyjna pęka w szwach za sprawą nieudolnie wprowadzonych retrospekcji, mających na celu ukazać nam, co się stało z Sebastianem tuż po nadejściu apokalipsy. Fabuła obejmuje jakieś 15 lat, więc większość widzów prawdopodobnie będzie smacznie sobie spała na kanapie, zanim w pełni pozna traumatyczne losy tej postaci.

Tak po prawdzie najciekawszym fragmentem tego filmu jest pierwszy przeskok w przeszłość, który związany jest z… Polską. W 22. minucie Sebastian słucha o tragicznym wypadku z naszego kraju. "W wyniku zderzenia dwóch pociągów podmiejskich na przedmieściach Warszawy zginęło kilkadziesiąt osób. Przyczyny wciąż są nieznane, ale według doniesień jeden z maszynistów zignorował sygnalizację kolejową" - informuje radio w jego samochodzie. Parę sekund później ekran zaczynają wypełniać doniesienia o psychotycznych zachowaniach ludzi, które prowadzą do samookaleczeń i samobójstw. Obserwujemy, jak ludzie skaczą z wieżowców i rzucają się pod metro. Wybuchają budynki, panuje panika i chaos.

Kadr z filmu "Nie otwieraj oczu: Barcelona"
Kadr z filmu "Nie otwieraj oczu: Barcelona"© fot. mat. pras.

Takich nagłych erupcji brutalności i akcji jest w filmie kilka, ale nie są na tyle wstrząsające, by wyrwać widza z letargu. "Nie otwieraj oczu: Barcelona", podobnie do poprzednika, snuje się niemiłosiernie bez większego napięcia. Trzeba jednak oddać twórcom, że próbowali trochę poszerzyć mitologię serii. Lekko rozbudowali wątek ze złowieszczymi istotami, które określane są w filmie przez fanatyków religijnych jako "aniołowie". W pewnym momencie dostajemy nawet naukowe wyjaśnienie tego, czym właściwie mogą one być. Choć nie są pokazywane na ekranie, możemy je usłyszeć za sprawą podmuchów wiatru i szeptów. Te szepty są wyjątkowo zabójcze, bo przybierają głos ukochanych swoich ofiar, dzięki czemu z dziecinną łatwością są w stanie popchnąć je do odebrania sobie życia.

Wbrew pozorom motyw z "aniołami" można byłoby pociągnąć jeszcze dalej, kierując się Starym Testamentem. W opisach, jakie możemy odnaleźć w Księdze Ezechiela, boży posłannicy i opiekunowie ludzi jawią się jako istoty budzące grozę swoim surrealnym wizerunkiem. Stąd szkoda, że bracia Pastorowie nie poszli na całość i nie spróbowali ukazać na ekranie materialnego kształtu stworów. To by jeszcze lepiej tłumaczyło, dlaczego ludzie szaleją.

Reżyserzy zmarnowali też potencjał, jaki tkwił w postaci Sebastiana. Za jej sprawą chcieli zbadać cienką linię między wiarą a chorym złudzeniem. Jednak dość szybko odarli ją z tajemnicy, przez co w drugiej połowie jest już potwornie nieciekawym stereotypem straumatyzowanego mężczyzny.

Zakończenie "Nie otwieraj oczu: Barcelona" zdradza, że może nas czekać kolejna odsłona. Ale mam przerzucie, że tym razem Netflix nie doczeka się aż tak wielkiego hitu, więc może nie być zbyt chętny do rozwijania tej serii. Bez nazwiska Bullock czy innej dużej hollywoodzkiej gwiazdy widzowie raczej nie dadzą się złapać drugi raz na ten sam haczyk. A tym wszystkim, którzy jednak zamierzają obejrzeć spin-off, polecam przyjąć małe wyzwanie - obejrzyjcie go z zasłoniętymi oczami. W takiej wersji będzie być może trochę znośniejszy.

Kamil Dachnij, dziennikarz Wirtualnej Polski

W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" żegnamy Harrisona Forda, znęcając się nad nowym "Indianą Jonesem" i płaczemy po Henrym Cavillu, ostatni raz masakrując "Wiedźmina" z jego udziałem. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.

Źródło artykułu:WP Film
netflixnie otwieraj oczufilm
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (3)