Nie tylko "Zimna wojna" ma szansę na Oscara. Jest jeszcze "Komunia"!
Czekacie na nominację do Oscara dla "Zimnej wojny"? My też! Ale nie zapominamy, że jeszcze film Anny Zameckiej może dostać to prestiżowe wyróżnienie. Jak to możliwe?
Szanse Polaków na zdobycie Oscara rosną i nie możemy wyjść z podziwu, jak polskie kino podbija rynek za granicą. Gdy Amerykańska Akademia Filmowa zaprezentowała skróconą listę tytułów, czekało nas kilka zaskoczeń. Pierwsze: "Zimna wojna" naprawdę ma szansę podbić Hollywood i zgarnąć Oscara. Drugie: Anna Zamecka też może stanąć na scenie Dolby Theatre i odebrać statuetkę.
Na oscarowej krótkiej liście wyróżnionych filmów znalazła się bowiem "Komunia". To spore zaskoczenie, bo film powstał w... 2016 roku.
- Okazało się, że zmieniły się regulacje oscarowe. Od tego roku filmy, które wygrały kilka festiwali uznawanych przez Akademię, mogą zostać nominowane do nagrody. "Komunia" wygrała trzy takie festiwale i mimo że nie mamy dystrybucji w Stanach Zjednoczonych, znaleźliśmy się na liście filmów zakwalifikowanych do Oscarów - wyjaśniała Zamecka w rozmowie z Polskim Radiem. - Najbardziej zależało nam na tym, by Akademicy zobaczyli film. Nie mieliśmy pieniędzy na kampanię, jak robią to wielkie amerykańskie produkcje - dodała.
Dzieci, które przerastają dorosłych
To historia 14-letniej Oli, która jest głową rodziny. Opiekuje się młodszym, autystycznym bratem Nikodemem i niewydolnym ojcem, który za często sięga po alkohol. Ola pierze, prasuje, gotuje obiady, pilnuje, czy brat odrobił lekcje, ubiera go, sprząta i próbuje znaleźć choć trochę czasu dla siebie.
Jest jeszcze mama – Magda. Wiemy, że odeszła od rodziny, że ma nowego partnera i małe dziecko. Ola próbuje zrobić cokolwiek, by mama wróciła do domu. Pretekstem do wspólnego spotkania jest komunia Nikodema. Nastolatka bierze na siebie całą odpowiedzialność za poskładanie rodziny. I można sobie tylko wyobrazić, przez co przechodzi.
Zamecka z ogromną ostrożnością śledzi rozwój wypadków. Kamera wtapia się praktycznie w tapczany i meblościanki, by nie przeszkadzać rodzinie. Kaskaderska robota – pokazać życie dysfunkcyjnej rodziny, nie obrażać ich, nie czyhać na dramaty. Po prostu oddać hołd jednej dziewczynce, która zamiast popływać z koleżankami, musi pilnować brata; która po szkolnej dyskotece musi sprzątać splądrowane mieszkanie; która musi dzwonić do taty i prosić, by wrócił z baru do domu.
Już pierwsza scena idealnie oddaje, jak wygląda życie "dużego dziecka". Ola siedzi na pralce, opierając się o miotłę. Cała kuchnia rusza się w rytm obracającego się bębna w pralce. Gdyby zeszła z klapy w trakcie wirowania, wszystko by się pewnie rozpadło. Tak też wygląda życie jej rodziny. Gdyby nie ona, rodzinę miałaby już tylko na papierku.
Gdy ogląda się "Komunię", to nie można nie oprzeć się wrażeniu, że Ola jest jedyną osobą zainteresowana swoimi bliskimi. Ba, to nawet ona w końcu stara się o to, by dostali większe mieszkanie komunalne. Pokazuje ojcu kartkę z zeszytu, na której pisze roboczo podanie do urzędu. Tata w tym czasie czyta gazetę.
Jest jeszcze jedna scena, która wali widza po oczach szczerością. Ola siedzi z wychowawcą, psychologiem. Mężczyzna pyta, czy ma jakieś problemy, czy coś ją martwi. Odpowiedź: - Nie ma raczej żadnych. Wszystko OK.
Historia, która przekracza granice
Film, jak wspomnieliśmy, powstał w 2016 roku. Rok temu zrobiło się o nim głośno w Stanach, gdzie pokazano go na kilku prestiżowych festiwalach. Dennis Harvey w "Variety" pisał: "Film dokumentalny Anny Zameckiej niekoniecznie jest przykładem prawdziwej czystości formy, ale psychologicznie idealnie oddaje sytuację warszawskiej nastolatki, która niosąc cały ciężar prowadzenia domu, zastępuje bezużytecznego rodzica i opiekuje się bratem. Ta fascynacja jej życiem ma w sobie coś tak uniwersalnego, że wykracza poza festiwale i granice Polski". Harvey ma sporo racji.
- Sama, podobnie jak główna bohaterka byłam dorosłym dzieckiem. W Oli jest sporo mnie. Oczywiście, to nie są moje doświadczenia, ale zawarłam w filmie wiele emocjonalnych obrazów z własnego życia. Interesowała mnie sytuacja dziecka, które musi gwałtownie dorosnąć i przejąć odpowiedzialność za innych – mówiła Anna Zamecka w rozmowie z WP Film w 2017 roku.
Przyznała, że o ile można policzyć Dzieci Dorosłych Alkoholików (w Polsce według statystyk to ok. 5 mln osób – przyp. red.), to w przypadku "dorosłych dzieci" jest to niemożliwe. Takie historie – jak ta ujęta w film dokumentalny – dzieją się pewnie na każdym osiedlu. – Nie mówi się o ni, to temat tabu – dodała reżyserka.
Już wtedy Zamecka przyznała: - Wiele osób w różnych częściach świata odnajduje w Oli siebie.
"Komunię" docenili m.in. Japończycy, o których już wspominaliśmy. Zamecka mówiła nam: - Bardzo żywo, emocjonalnie zareagowali na film. Zresztą w Japonii polskie kino jest cenione. Po projekcji "Komunii" podeszło do mnie dwóch pracowników fabryki Kawasaki, by pogadać o kinie Kawalerowicza i Munka.
Z kolei w grudniu 2017 roku historia nastolatki zdobyła "Europejskiego Oscara".
Brakuje tylko Oscara
"Komunia” to jedna z najczęściej nagradzanych polskich realizacji. Obraz ma już na swoim koncie takie wyróżnienia, jak chociażby Nagroda Tygodnika Krytyki Filmowej na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Locarno, Nagroda Główna w Konkursie Filmów Dokumentalnych na Warszawskim Festiwalu Filmowym, Grand Prix dla najlepszego filmu dokumentalnego Międzynarodowego Festiwalu Filmowego "Listapad” w Mińsku.
Do kompletu brakuje Oscara.
Ogłoszenie nominacji do nagród Akademii Filmowej odbędzie się 22 stycznia 2019 roku. A gala rozdania Oscarów zaplanowana jest na 24 lutego.