''Oldboy'': Zabawna wpadka chińskich piratów
Wydawałoby się, że problem piractwa jest powoli, ale konsekwentnie rozwiązywany, jednak na niektórych rynkach wciąż łatwiej (i taniej) kupić kradziony film prosto z chodnika, niż miesiącami czekać na jego kinową premierę lub przepłacać za wersję na oryginalnym nośniku DVD czy Blu-ray. Jednym z tych rynków są z pewnością Chiny, gdzie przedsiębiorczy uliczni "dystrybutorzy" zachęcają przechodniów do kupna płyt wizualnie atrakcyjnymi okładkami.
Inspirując się kinowymi plakatami zaradni Azjaci podchwycili pomysł zamieszczania na przykuwających wzrok grafikach chwytliwych fragmentów recenzji popularnych produkcji. Problem w tym, że u mniejszej lub większej części z nich znajomość obcych języków kuleje na tyle, że zamiast świadomych wyborów muszą kierować się intuicją. Tym samym niektóre cytaty ostatecznie lądujące na okładkach są w zasadzie losowane popularną też w Polsce metodą chybił-trafił.
27.02.2014 11:45
W przypadku najnowszego filmu Spike'a Lee, będącego remakiem kultowego koreańskiego thrillera, przed którym pokłony bił sam Quentin Tarantino, obrotni handlarze chybili. I to mocno. Jak możecie zobaczyć na zdjęciu wykonanym przez Kevina Churcha, obok postaci głównego bohatera nowego "Oldboya" znalazł się cytat z recenzji autorstwa niejakiego B. McIntosha, którą ten opublikował... na stronach sklepu Amazon. Jakby tego było mało, opinię nabywcy oryginalnej płyty trudno nazwać pozytywną.
Słowa, które zaznaczono na okładce w wolnym tłumaczeniu brzmią bowiem:
Nie ma jednak potrzeby wyśmiewać wpadki ubogiego językowo Chińczyka, gdyż potencjalni nabywcy płyty z piracką kopią filmu również mogą nie zrozumieć tekstu, który ją przyozdabia. Z drugiej strony, w internecie pojawiło się wiele komentarzy sugerujących, że to bardzo uczciwe podejście do marketingu produktu, które paradoksalnie może też zachęcić do sięgnięcia po tę pozycję osoby nieco bardziej zorientowane. Nie wiemy jednak czy autorzy tych opinii piszą o wersji, którą chcą nabyć legalnymi kanałami dystrybucji, czy też odnoszą się do poszukiwań w szarej strefie.
Na deser odgrzebaliśmy w internecie inne przykłady niefortunnego doboru okładek do pirackich kopii filmów lądujących na czarnym rynku w Państwie Środka. Trzeba przyznać, że niektóre z nich zachęcają do kupna lepiej niż oryginały.