"Pan Tadeusz": niespodziewany hit kinowy
22.10.2017 | aktual.: 05.11.2018 10:13
"Pan Tadeusz" Adama Mickiewicza, narodowa epopeja, lektura obowiązkowa - nic dziwnego, że kiedy Andrzej Wajda ogłosił, że zamierza przenieść epicki poemat na ekran, w mediach zawrzało.
Niektórzy byli sceptycznie nastawieni - w tym grający Hrabiego Marek Kondrat - inni nie kryli entuzjazmu. Film zgromadził aż 6-milionową publiczność, zarobił ponad 80 milionów i w przeważającej mierze zebrał dobre recenzje - chociaż jeden z polskich reżyserów podczas premiery kilka razy opuścił salę, by zamanifestować swoje niezadowolenie.
Krytycy jak rzadko obsypywali obraz komplementami:
- Powstał film nie tylko stylowy i piękny, lecz również pełen życia. Reżyser wydobywa cały dowcip, ironię i komizm, obecne jako ważne składniki w tekście Mickiewicza - pisała Bożena Janicka w "Kinie".
- "Pan Tadeusz" Wajdy - film rozrywkowy w najlepszym sensie tego słowa, pełen uroku, wdzięku i poetyckiej magii - pozostaje w gruncie rzeczy równie niepokojący, jak dokładnie przeczytany poemat Mickiewicza - twierdziła zaś w "Filmie" Kazimiera Szczuka.
"Film, który powinien być zrobiony”
Wajda nie krył, że długo się wahał, czy faktycznie powinien sięgać po dzieło Mickiewicza. Uważał, że w polskim kinie nie ma miejsca na takie filmy, że publiczność nie będzie "Panem Tadeuszem" zainteresowana.
- Szansa, ze względu na rzeczywistość, jaka przedstawiała się wówczas na naszych ekranach, była moim zdaniem żadna. No bo jakżeż ten film mówiony wierszem znajdzie się pomiędzy filmami gangsterskimi, pomiędzy tymi wszystkimi wybuchami i eksplozjami, bez których film na ekranie nie ma dziś widowni? - wyznał reżyser.
Poparcie Lindy
By rozwiać swoje wątpliwości, Wajda postanowił więc porozmawiać z aktorami, zapytać, czy w ogóle byliby zainteresowani udziałem w takim projekcie. Na początku zwrócił się do Bogusława Lindy, którego zawsze szczerze podziwiał.
Ku jego zdziwieniu aktor nie tylko ucieszył się na samą myśl o ekranizacji epopei, ale także z euntuzjazmem przyjął rolę Księdza Robaka.
W roli Gerwazego Wajda widział tylko i wyłącznie Daniela Olbrychskiego - dlatego ucieszył się, gdy ten chętnie przystał na tę propozycję.
- Nie ma aktora, który lepiej niż Daniel Olbrychski mógłby tę postać przedstawić na ekranie. Spotkaliśmy się znowu po dwudziestu latach i byłem ogromnie szczęśliwy, że udało mi się powierzyć tę nadzwyczajną rolę memu przyjacielowi - dodał.
Wywalczona rola
Informacją o powstaniu "Pana Tadeusza" była też podekscytowana Grażyna Szapołowska - przyznawała, że zawsze chciała zagrać u Andrzeja Wajdy, ale bała się do niego odezwać. Wreszcie jednak zdobyła się na odwagę i postanowiła zawalczyć o wymarzoną rolę.
Po latach wspominała w rozmowie z magazynem "Viva!", że początkowo reżyser powiedział, że niemal wszystkie role już obsadził.
Wkrótce jednak zmienił zdanie.
- Być może wpłynęła na niego jego córka. Spotkałam się z Karoliną i panią Beatą i powiedziałam, jak bardzo chciałabym zagrać w filmie Andrzeja. W końcu zadzwonił do mnie producent, Lew Rywin i zaprosił na zdjęcia. A po dwóch tygodniach zadzwonił do mnie pan Andrzej i powiedział: "Miała Pani rację! Warto było zorganizować te zdjęcia”.
Za stary Hrabia
Jednym z aktorów, wyjątkowo sceptycznie nastawionych do całego projektu, był Marek Kondrat. Głównie dlatego, że nie wierzył w powodzenie filmu, w którym mówi się wierszem - uważał też, że nie nadaje się do roli Hrabiego, gdyż jest... za stary.
- Mojemu udziałowi w realizacji pomysłu sfilmowania "Pana Tadeusza" początkowo towarzyszył wielki sceptycyzm - przyznawał w rozmowie z Vision Film Distribution Company.
Narodziny gwiazdy
Dzięki "Panu Tadeuszowi" świat usłyszał o Alicji Bachledzie-Curuś. Była 16-letnią licealistką, gdy usłyszała o przesłuchaniu do filmu. Niespodziewanie pokonała 2 tysiące rywalek i otrzymała rolę Zosi.
Była oszołomiona i wystraszona, ale, jak podkreślała, zawsze mogła liczyć na wsparcie bliskich - na planie towarzyszyła jej mama, dbająca o bezpieczeństwo i komfort córki.
- Granie w filmie "Pan Tadeusz" było dla mnie wspaniałym przeżyciem i niezapomnianą przygodą. Jakkolwiek stres związany z poczuciem odpowiedzialności towarzyszył mi przez większość czasu. Starałam się chłonąć każdą sekundę bycia na planie, obserwować ekipę, aktorów, pracę reżysera. Możliwość kontaktu z tak wspaniałymi ludźmi i uczestniczenia w takim przedsięwzięciu była i jest dla mnie wielkim wyróżnieniem - wyznawała w rozmowie z Vision Film Distribution Company.
Bachleda czuła, że Zosia to postać niezwykle ważna dla tego dzieła i każdy jego odbiorca ma swoje wyobrażenie na jej temat.
Niezadowolony Skolimowski
"Pan Tadeusz" uczynił gwiazdę również z Michała Żebrowskiego. Aktor wspominał, że kiedy rozpętał się wokół niego medialny szum, był w szoku.
- Byłem przerażony, bo kompletnie nie miałem nic do powiedzenia, słowo honoru. Proszę sobie wyobrazić, miałem wtedy 25 lat, ale nagle tutaj teledyski, Heleny, nie Heleny, po prostu 7 milionów ludzi na "Ogniem i Mieczem", potem 6 na "Panu Tadeuszu" - wspominał w rozmowie z Marzeną Rogalską.
W "Playboyu" wspominał za to pewno wydarzenie, które sprawiło mu wyjątkową przykrość.
- Jerzy Skolimowski podczas premiery Pana Tadeusza w Stanach parę razy wychodził w trakcie projekcji, demonstrując jak mu się bardzo ten film nie podoba. Od tego momentu stracił w moich oczach.
A wy jak oceniacie ekranizację "Pana Tadeusza"?