"Pewnego razu... w Hollywood": tym razem Quentin Tarantino zawodzi [RECENZJA]

Wszyscy czekaliśmy na premierę nowego filmu Quentina Tarantino "Pewnego razu... w Hollywood", w którym zagrał polski aktor. Jednak sukces Rafała Zawieruchy ogranicza się do kilku nic nieznaczących scen, a jedyne zdanie, które wyraźnie pada z jego ust, jest skierowane do psa.

"Pewnego razu...w Hollywood" w polskich kinach od 16 sierpnia.
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe
Marta Ossowska

"Dostałem dobrą lekcję aktorskiej wolności.(...) Nauczyłem się też tego, by robić kolejne kroki i mieć odwagę spełniać marzenia." - powiedział Rafał Zawierucha w rozmowie z PAP tuż po premierze "Pewnego razu... w Hollywood" na festiwalu w Cannes. Dla 32-letniego aktora rola w hollywoodzkim filmie była spełnieniem marzeń. Szkoda tylko, że wykreowana przez niego postać nie ma żadnego znaczenia dla fabuły.

Rafał Zawierucha u Tarantino - jak wypadł?

Choć od początku było wiadome, że wcielając się w Romana Polańskiego Rafał Zawierucha będzie bohaterem trzeciego planu, polscy widzowie liczyli na to, że aktor wyróżni się na ekranie. Swego czasu plotkowano, że jego postać może zostać usunięta z filmu. Co prawda tak się nie stało, ale gdyby do tego doszło, akcja "Pewnego razu... w Hollywood" nic by nie straciła.

Epizod Rafała Zawieruchy mógłby być dobrym wstępem do zagranicznej kariery, gdyby aktor miał szansę wypowiedzieć w filmie kilka zdań w języku angielskim. Niestety w większości scen udaje rozmowę z Margot Robbie, która zagrała jego ówczesną żonę (nieco zbyt infantylną w filmie) Sharon Tate. Jedyne wyraźne słowa, które padają z jego ust, to niecenzuralne zdanie wypowiedziane do psa. Być może polskiemu aktorowi uda się wywołać lepsze wrażenie, jeśli film Quentina Tarantino rzeczywiście zostanie przerobiony na serial Netfliksa.

"Pewnego razu... w Hollywood" tylko dla wybranych widzów?

W swoim najnowszym filmie reżyser "Pulp Fiction" oddaje hołd twórcom, którzy ukształtowali jego gust filmowy. Produkcja jest naszpikowana masą popkulturowych odniesień. Niestety wiele z nich będzie zrozumiałych tylko dla zagorzałych fanów amerykańskiej kultury lat 50. i 60. Na przykład mało kto dostrzeże nieprzypadkowy zakup Sharon Tate. Pierwsze wydanie książki, którą kupuje w filmie jako prezent dla męża, stanie się podstawą do stworzenia przez Romana Polańskiego filmu "Tess".

Na pierwszym planie brylują Leonardo DiCaprio i Brad Pitt. Aktorzy grają parę nierozłącznych przyjaciół: gwiazdę telewizji i jego dublera. Rick Dalton jest starzejącym się aktorem, do którego dociera fakt, że gra wciąż te same serialowe postaci, a świat filmu się o niego nie upomina. Na zmianę roztkliwia się nad sobą i próbuje wziąć się w garść. Jego rozterki są najciekawszym elementem filmu, a Leonardo DiCaprio może spodziewać się kolejnej nominacji do Oscara.

Zupełnym przeciwieństwem Ricka jest Cliff Booth, który nie narzeka na swój podrzędny los i nie ma większych ambicji. Brad Pitt w roli poczciwego bohatera drugiego planu? Nie znowu takiego poczciwego, gdyż jego bohater ma na swoim koncie mroczną historię. Za to brak lęku przed tym, co nieznane, czynią Cliffa chojrakiem nie z tej ziemi.

Brad Pitt i Leonardo DiCaprio na planie "Pewnego razu...w Hollywood".
© Instagram.com

"Pewnego razu... w Hollywood" Quentina Tarantino - recenzja

"Pewnego razu... w Hollywood" jest zlepkiem mniej lub bardziej interesujących wątków, którym brakuje spójności. Przewodni motyw dążenia do sukcesu w Hollywood wypada blado w porównaniu do wcześniejszych, odważnych puent reżysera.

Tarantino przyzwyczaił nas do absurdalnie śmiesznych i brutalnych scen. O ile te pierwsze naprawdę robią dobrą robotę (np. scena walki z Brucem Lee), o tyle przemoc, która jest nieodłącznym elementem filmów twórcy "Bękartów wojny", nabiera w tym przypadku nowego znaczenia.

Quentin Tarantino stworzył najbardziej sentymentalny film w swoim dorobku. Ale przecież jego widzowie nie przyjdą do kin, aby powspominać dawne czasy i się wzruszyć, ale zobaczyć krwawą rzeź, i oczywiście ją dostają. Tylko nie w takim wymiarze, w jakim się tego spodziewają.

Co ciekawe, reżyser zamieścił w filmie scenę, w której banda Mansona tłumaczy, że chcą zabić tych, którzy od dzieciństwa uczyli ich agresji, pokazując ją w filmach i serialach. Tym samym Quentin Tarantino wychodzi na hipokrytę, bo chwilę później daje popis gloryfikacji przemocy. Wygląda na to, że reżyser wpadł w pułapkę oczekiwań, jakie mają wobec niego widzowie, a głębsza refleksja ustępuje miejsca schematowi, który zawsze się sprawdza i pozwala zarobić krocie.

Wybrane dla Ciebie

Oto polski kandydat do Oscara. "Triumfował wśród siedmiu zgłoszonych filmów"
Oto polski kandydat do Oscara. "Triumfował wśród siedmiu zgłoszonych filmów"
"Można usnąć z nudów". Powraca jeden z największych hitów Netfliksa
"Można usnąć z nudów". Powraca jeden z największych hitów Netfliksa
Film za 76 mln zł. Mistrzowska rola Lindy
Film za 76 mln zł. Mistrzowska rola Lindy
"Minuta ciszy" jeszcze lepsza. Udany powrót przedsiębiorców pogrzebowych
"Minuta ciszy" jeszcze lepsza. Udany powrót przedsiębiorców pogrzebowych
W Hollywood piszą o polskim filmie. Będzie Oscar? Może w przyszłym roku
W Hollywood piszą o polskim filmie. Będzie Oscar? Może w przyszłym roku
"Okropne". Żart prowadzącego nie wszystkim się spodobał
"Okropne". Żart prowadzącego nie wszystkim się spodobał
Mała karteczka wiele znaczyła. Aktorka miała tam wiadomość
Mała karteczka wiele znaczyła. Aktorka miała tam wiadomość
Rekordowa widownia w USA i w Polsce. "Najlepszy film akcji 2025 roku"
Rekordowa widownia w USA i w Polsce. "Najlepszy film akcji 2025 roku"
Przykryta jedynie klejnotami. O tej kreacji mówili wszyscy
Przykryta jedynie klejnotami. O tej kreacji mówili wszyscy
Farrell z synem na gali. Henry coraz bardziej podobny do znanej mamy
Farrell z synem na gali. Henry coraz bardziej podobny do znanej mamy
"Teściowie 3". Z rodziną najlepiej wychodzi się w scenariuszach Marka Modzelewskiego
"Teściowie 3". Z rodziną najlepiej wychodzi się w scenariuszach Marka Modzelewskiego
Podpisała dokumenty SB i donosiła. Potem aktorka poszła do więzienia
Podpisała dokumenty SB i donosiła. Potem aktorka poszła do więzienia