"Pianoforte". Film o porażce, od którego trudno się oderwać

Czy można zrobić interesujący film o Konkursie Chopinowskim? Jakub Piątek udowadnia, że tak. Jego "Pianoforte" ogląda się z zapartym tchem, niczym dobry film sportowy. Ale nie liczcie na motywacyjne przesłanie.

Kadr z filmu Jakuba Piątka "Pianoforte"
Kadr z filmu Jakuba Piątka "Pianoforte"
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe | Darek Golik
Karolina Stankiewicz

Gdy pierwszy raz usłyszałam, że powstaje film o Konkursie Chopinowskim, w myślach szeroko ziewnęłam. Mimo tego, że Chopina trudno nie lubić, a sam Konkurs jest jednym z najważniejszych wydarzeń muzycznych na świecie, a z pewnością w świecie pianistów. Miałam jednak wątpliwości, czy można wokół niego skonstruować ciekawą narrację, która nie będzie nazbyt hermetyczna.

Okazało się, że jak najbardziej. Twórcy filmu podążają za kilkoma osobami z całego świata, które brały udział w Konkursie w 2020 r. Są tu Alexander Gadjiev, Leonora Armellini i Michelle Candotti, którzy na co dzień mieszkają we Włoszech; Hyuk Lee, który przyjechał do Warszawy z Korei Południowej; Hao Rao z Chin; Jest i siedemnastoletnia Eva Gevorgyan z Mokswy oraz Marcin Wieczorek z Polski.

Bohaterowie różnią się nie tylko pochodzeniem. Odmienne są też ich relacje z nauczycielami. Widać to najbardziej na przykładzie Hao Rao, który ma bardzo ciepłą, wręcz rodzinną więź z Vivian, która w bardzo ciepły i troskliwy sposób prowadzi go przez trudy konkursu. Na drugim biegunie jest Eva Gevorgyan, która nazywa swoją nauczycielkę Natalię Trull "szefową". Niczym żywcem wyciągnięta z opowieści o bezwzględnych rosyjskich szkołach baletowych, Trull jest bezwzględna, surowa i na każdym kroku wytyka Evie błędy, nie okazując przy tym żadnego współczucia.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Różni ich wiele, ale łączy jedno: każdy myśli tylko o zwycięstwie. "Liczy się tylko pierwsze miejsce", mówi w pewnym momencie Michelle. Jej słowa mogą wydawać się przejawem przerośniętej ambicji. Ale taka niestety jest prawda.

Presja jest ogromna. Dlatego "Pianoforte" ogląda się, obgryzając paznokcie. Tu nie chodzi o to, że są lepsi i gorsi pianiści. Wszyscy, którzy kwalifikują się do Konkursu są znakomici. Ale to nie wystarczy. Każdy utwór trzeba wyszlifować. Mowa o godzinach, dniach, miesiącach spędzonych na graniu jednego tylko motywu po kilka tysięcy razy. A później, ze świadomością, że liczą się drobnostki, trzeba unieść presję występu przed publicznością i jury. W tej powtarzalności w dążeniu do celu pianiści przypominają sportowców. Ktoś rozgrzewa mięśnie, ktoś inny narzeka na odciski na opuszkach palców. "Pianoforte" czasem jest jak dramat sportowy.

Podobnie jak w sportowym świecie, trzeba mieć bardzo mocną psychikę, by udźwignąć ciężar takiego stresu. Nie wszystkim się to udaje. Jedni odpadają, bo podczas występu podwinie im się noga. Inni rezygnują tuż przed wyjściem na scenę, bo nie są w stanie wytrzymać presji. Smutno patrzeć, gdy odpadają. Ale reguły konkursu są bezwzględne.

Bezwzględne są też dla finałowej dwunastki. Choć zaszli tak daleko, presja zdaje się rosnąć. Trudno patrzy się na łzy tych, którzy byli tak blisko upragnionego celu, a teraz muszą przełknąć gorzki smak porażki. W dodatku muszą ukryć to, że płaczą, bo przecież zajście tak daleko samo w sobie jest ogromnym wyróżnieniem.

Reżyser filmu Jakub Piątek nie serwuje widzom pocieszenia. "Pianoforte" ostatecznie staje się raczej filmem o porażce, a nie o sukcesie. Ale to chyba właśnie dzięki temu ta opowieść jest tak poruszająca i uniwersalna. W rozmowie z Wirtualną Polską reżyser podsumował swój film, mówiąc: - Opowiadanie o tym, że nie zawsze się wygrywa, jest bliższe naszym doświadczeniom. Moim na pewno. Zdarza mi się to częściej niż odniesienie zwycięstwa.

 W odróżnieniu od bohaterów filmu, w przypadku "Pianoforte" Piątek zdecydowanie może mówić o sukcesie.

Film można oglądać w ramach festiwalu Millenium Docs Against Gravity.

Karolina Stankiewicz, dziennikarka Wirtualnej Polski

W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" bierzemy na warsztat finały tegorocznej Eurowizji, rozprawiamy o "Yellowstone" z Kevinem Costnerem oraz polecamy trzy książki, od których nie będziecie mogli się oderwać w maju. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (9)