Pierwszy tak szczery wywiad żony Emiliana Kamińskiego po jego śmierci
Od śmierci Emiliana Kamińskiego minął niespełna rok. Aktor zmarł w święta Bożego Narodzenia, 26 grudnia 2022 r. Był szczęśliwie zakochany w swojej żonie Justynie Sieńczyłło, z którą doczekał się dwóch synów. Dopiero teraz kobieta odważyła się udzielić obszernego, a zarazem bardzo szczerego wywiadu na temat zmarłego męża.
Poznali się, kiedy Justyna miała zaledwie 15 lat na planie serialu "Szaleństwa panny Ewy". Jednak uczucie zaiskrzyło dopiero po dziesięciu latach w czasie prób do sztuki "Na szkle malowane". Pobrali się po dwóch latach znajomości.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Justyna Sieńczyłło nieraz żartobliwie w wywiadach mówiła o tym, że mąż ma kochankę, a dokładniej 100-letnią kochankę. Tak określała Teatr Kamienicę, którego założycielem był nie kto inny, jak Emilian Kamiński. Przez pięć lat zbierał niezbędne fundusze i materiały, aby ziścić swoje marzenie. 27 marca 2009 r. przy pomocy żony zrealizował ten plan. Tego dnia odbyło się uroczyste otwarcie teatru.
"Mąż zdradził mnie ze stuletnią kamienicą. Ale taką kochankę mogę zaakceptować, mało tego, nawet sama ją pokochałam" - powiedziała aktorka w rozmowie z "Werandą".
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" rozmawiamy o horrorach, które bawią, strasząc, wspominamy ekranizacje lektur, które chcielibyśmy zapomnieć, a także spoglądamy na Netfliksowego "Beckhama", bo jak tu na niego nie patrzeć? Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.
Historia powstania Teatru Kamienica
Z Teatrem Kamienicą wiąże się wiele wspomnień aktorki. Mimo że początkowo nie była przekonana do tego, jak sama mówi "szalonego pomysłu", wiedziała, jak bardzo zależy na nim Emilianowi. Uznała, że pomoże mu w realizacji planu.
"Spodziewałam się, że prędzej czy później będzie chciał stworzyć coś swojego. Nie sądziłam tylko, że postanowi zrobić to w starych, nieużywanych przez lata piwnicach" - mówi Świeńczyłło w rozmowie z Plejadą.
Aktorka nie kryje, że była załamana, gdy po raz pierwszy zobaczyła miejsce, które mąż wybrał na stworzenie teatru. "Tragedia! To były stare, zalane magazyny w nieużywanych przez kilkadziesiąt lat piwnicach. Wszędzie bród i smród. (…) Wyglądało to wszystko jak z horroru".
Nie było łatwo, ale wspólnymi siłami dali radę
Mimo to wiedziała, że nie ma sensu odwodzić Emiliana od tego miejsca, bowiem on już podjął decyzję. Z czasem dostrzegła potencjał, który mąż od początku widział w tej ruderze. "Cała budowa była na barkach Emiliana. On przez lata tu mieszkał, w domu był tylko gościem. (…) Cały czas mieliśmy jednak jeden podstawowy problem - skąd brać pieniądze" - wspomina Justyna Świeńczyłło w rozmowie z Plejadą.
Mimo wielu trudności, problemów oraz wyrzeczeń udało się uzbierać fundusze i otworzyć Teatr Kamienicę. Aktorka wyznała, że synowie – Kajetan i Cyprian przez długi czas byli przeciwni. Wszystko dlatego, że widzieli, jak tworzenie tego miejsca pochłania rodziców.
"Mówili, że brakuje im taty, że tęsknią za nim. Ale Emilian zawsze podkreślał, że nie liczy się ilość, tylko jakość. I on dla nich zawsze znajdował czas, nawet w środku nocy. Gdy nasi synowie nie mogli zasnąć, przychodzili do niego, zapalali światło w sypialni i on potrafił słuchać ich godzinami. Oni wiedzieli, że mogą powiedzieć mu o wszystkim i zawsze liczyć na jego pomoc. A bywało, że nie mieli łatwo".
Wiele zaryzykowali otwierając teatr i nie zawsze byli pewni, czy ten pomysł wypali. Jednak włożyli w niego tyle energii, pracy i pieniędzy, że nie mogli odpuścić. Aktorka wyznaje, że mąż nauczył ją jednej rzeczy - "jeśli czegoś bardzo chcesz, to możesz to zrobić. Nie ma rzeczy niemożliwych".
Jak ze śmiercią ukochanego poradziła sobie Justyna Świeńczyłło?
Od śmierci Emiliana Kamińskiego minął niespełna rok. Jak z tą stratą poradziła sobie Justyna? "Nauczyłam się odkładać te gorsze myśli do pewnej ‘szufladki’ w głowie i zamykać je tam na klucz. Mam wspaniałych synów, oddanych pracowników i wyjątkową publiczność - to moja ogromna siła i motywacja. Podążając drogą Emiliana, skupiam się na tym, by służyć innym".
Kobieta nie kryje też, że każdego dnia brakuje jej męża. Jednak stara się w tym nie zatracać, a przekuć w coś dobrego. W końcu życie toczy się dalej, a ona ma dla kogo żyć. Ma przecież dwóch synów, teatr i publiczność, o którą trzeba zadbać.
Kiedy wspomnieniami wraca do choroby męża, mówi o nadziei, która towarzyszyła jej do samego końca. "Mimo złych rokowań cały czas wierzyliśmy, że uda się pokonać chorobę. Nawet na moment nie straciłam nadziei. Emilian miał spróbować jeszcze jednej nowoczesnej metody. Czekał na kolejne eksperymentalne leczenie. Ale niestety, nie został do niego zakwalifikowany".
Przez długi czas ukrywał chorobę
Kiedy po raz pierwszy usłyszeli diagnozę, aktorowi dawano zaledwie dwa miesiące życia, było to pięć lat temu. On sam nie mógł uwierzyć w to, co go spotkało. Chorował na raka płuc, mimo że nigdy nie palił. Lekarze przyczyny choroby dopatrywali się w długoletnim stresie. "Mimo wszystko nie poddawał się i cały czas był silny. Nie chciał, żeby ktokolwiek dowiedział się o jego chorobie".
Dlaczego tak zdecydował? Powód był prosty, nie chciał martwić innych. Nie chciał też, aby ludzie się nad nim użalali i litowali. Mimo że niejednokrotnie mdlał w czasie prób, wszystkim wmawiał, że to z przemęczenia. Wiele razy zdarzało się, że nie miał już sił, ale nie poddawał się.
"Jego największym życzeniem było to, żeby, po jego odejściu, Teatr Kamienica istniał i by prowadziła go nasza rodzina. I tak też się stało. Natalka - córka Emiliana [z pierwszego małżeństwa - przyp. red.], która kiedyś, jako licealistka, u nas dorabiała, teraz pracuje w dziale marketingu i odpowiada za stworzenie Małego Muzeum Makiety Warszawy. To było jedno z ostatnich marzeń Emiliana - by przenieść makietę Warszawy, która obecnie jest w Kamienicy, w miejsce, w którym będą mogli oglądać ją wszyscy turyści odwiedzający jego ukochane miasto. Cyprian tworzy fantastyczne animacje do bajek, a Kajetan, razem ze mną, zarządza teatrem".