Popularność go nie zepsuła. Andrzej Szczepkowski uchodził za niezłomny autorytet moralny

Popularność go nie zepsuła. Andrzej Szczepkowski uchodził za niezłomny autorytet moralny
Źródło zdjęć: © Filmpolski.pl

Uważał, że jest zbyt wysoki, by występować na scenie, a do swoich zawodowych osiągnięć odnosił się bardzo krytycznie; wątpił w swój talent, zwykle trzymał się na uboczu i bardzo cenił sobie samotność. Nie zależało mu na popularności i poklasku; często też spierał się z reżyserami i nie chciał rezygnować ze swojej artystycznej wizji.

Największą sławę przyniósł mu komediowy serial "Wojna domowa" (na zdjęciu), w którym wcielał się w Henryka Kamińskiego. I choć na planie filmowym Andrzej Szczepkowski zjawiał się często, powierzano mu zazwyczaj tylko epizody. On jednak nie narzekał, przyznawał, że film traktował po macoszemu - to teatr był jego największą pasją i to z nim wolał związać swoją karierę.

1 / 4

Skromny i krytyczny

Obraz
© Domena publiczna

Po ukończeniu Studium Teatralnego przy Teatrze Starym w Krakowie od razu trafił na scenę - zadebiutował w Krakowskim Teatrze Podziemnym Adama Mularczyka, a zaraz potem wyjechał do Warszawy; uważał, że w stolicy ma większą szansę na rozkręcenie aktorskiej kariery.

Krytycy i współpracownicy nie szczędzili mu pochwał, ale Szczepkowski nie pozwolił, by woda sodowa uderzyła mu do głowy.

- Był człowiekiem zawodowo bardzo skromnym. Kiedyś odbyłam z nim rozmowę na ten temat – twierdziła jego córka, Joanna Szczepkowska, w Polskim Radiu. - Miał bardzo krytyczny stosunek do swojego aktorstwa.

W dodatku zmagał się z licznymi kompleksami - największym był zaś imponujący wzrost.

- Uważał, że jest za wysoki na scenę. Borykał się ze swoim wzrostem przez całą karierę - dodawała Szczepkowska.

2 / 4

Artystyczna misja

Obraz
© Filmpolski.pl

Do swojego zawodu podchodził niezwykle poważnie, aktorstwo traktował niczym życiową misję, ciągle starał się dokształcać i samodoskonalić. Kiedy przygotowywał się do roli, miał własną wizję swojej postaci, niechętnie słuchał wskazówek reżyserów. Mawiał też, że "aktorem się jest, artystą się bywa".

- Dla artysty musi istnieć granica, poniżej której nie wolno mu się zniżyć – podkreślał w "Teatrze".

- Miałem szczęście mieć takich wychowawców: Juliusza Osterwę, Marię Dulębę. Oni nas nauczyli, na czym polega zasadnicza różnica w tym zawodzie: wszyscy są aktorami, tylko niektórzy mogą zostać artystami, ale wszyscy powinni przynajmniej zachowywać się jak artyści: starać się zawsze dokonywać.

3 / 4

Kochał życie

Obraz
© East News

Na scenie był w swoim żywiole, potrafił zagrać wszystko, lubił występować przed publicznością - ale tak naprawdę, gdy opadała kurtyna, marzył tylko o ciszy i samotności.

- Był człowiekiem bardzo dowcipnym, miał cięte poczucie humoru – wspominała jego córka. - Przez to mógł zostać zapamiętany jako towarzyski, ale to nieprawda. Był samotnikiem.

Lubił zamykać się w pokoju, gdzie czytał, pisał (pozostawił po sobie wiele pełnych humoru małych form literackich) lub grał na gitarze. Uwielbiał też górskie wędrówki - zawsze bowiem tęsknił za górami, gdzie spędził całe dzieciństwo.

- Był piechurem, podróżnikiem, robił dziesiątki kilometrów. Tak go pamiętam, nie w teatrze, ale raczej z dużym kijem, który rzeźbił sobie scyzorykiem i zabierał na wyprawy – opowiadała Szczepkowska. - Bardzo kochał życie.

4 / 4

Moralny autorytet

Obraz
© Filmpolski.pl

Przyjaciele Szczepkowskiego wspominali, że zawsze mogli na nim polegać i nawet w najtrudniejszych czasach stanowił niezłomny autorytet moralny. Aktor interesował się polityką; był działaczem opozycji, należał do Komitetu Obywatelskiego, a gdy ustanowiono stan wojenny, zainicjował bojkot telewizji. I choć później wielokrotnie go namawiano, żeby wstąpił do partii, nigdy się nie zgodził, chciał pozostać człowiekiem niezależnym.

Nigdy nie pragnął sławy i rozgłosu, nie czytał recenzji swoich filmów i spektakli, nie brał udziału w imprezach branżowych.

- Był tak człowiekiem skromnym i mało zepsutym przez popularność, że do ostatnich miesięcy życia cieszył się z tego, że ktoś do niego podchodził na ulicy – wspominała jego córka.

Andrzej Szczepkowski zmarł 31 stycznia 1997 roku. Miał 73 lata.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)