Richard Jewell. Wyrzut sumienia amerykańskich mediów

Najpierw okrzyknięto go bohaterem, aby chwilę później publicznie ukrzyżować. Amerykanin Richard Jewell na zawsze stał się symbolem niszczycielskiej siły czwartej władzy.

Richard Jewell. Wyrzut sumienia amerykańskich mediów
Źródło zdjęć: © Forum
Grzegorz Kłos

Clint Eastwood po raz kolejny wkłada kij w mrowisko. Jego najnowszy film "Richard Jewell", który właśnie trafił na ekrany kin w Stanach Zjednoczonych, wywołał burzę jeszcze przed oficjalną premierą.

Legendarny filmowiec przypomina sprawę sprzed 20 lat, o której amerykańskie media chciałyby zapomnieć. Sprawę, mimo upływu lat, aktualną jak nigdy.

Bohater na 5 minut

#

27 lipca 1996 r. W Atlancie trwają Letnie Igrzyska Olimpijskie. W późnych godzinach wieczornych pracownik ochrony Richard Jewell patroluje Centennial Olympic Park, gdzie trwa właśnie koncert kapeli Jack Mack and the Heart Attack.

Nagle dostrzega podejrzany pakunek zostawiony pod ławką nieopodal nagłośnienia. Okazuje się, że to wojskowy plecak wypełniony bombami domowej roboty.

Jewell alarmuje służby i z innymi ochroniarzami pomaga w ewakuacji widzów. Ładunek wybucha 13 min później. W wyniku eksplozji ginie jedna kobieta, a operator tureckiej telewizji umiera na atak serca. 111 osób zostaje rannych.

Gdyby nie Richard Jewell, ofiar byłoby na pewno więcej. Nikt nie ma co do tego wątpliwości. W krótkim czasie 34-latek staje się bohaterem narodowym. Ale euforia nie trwa długo.

Pasował do profilu

#

3 dni po zamachu gazeta "The Atlanta Journal-Constitution" ujawnia kulisy śledztwa FBI. Okazuje się, że Federalne Biuro Śledcze bierze pod uwagę, iż to Richard Jewell może stać za eksplozją. Ochroniarz pasuje bowiem do psychologicznego profilu "samotnego zamachowca". Rozpętuje się piekło.

Jak kraj długi i szeroki media publikują kolejne informacje na temat Jewella. Do prasy trafia wspomniany profil, a dziennikarze zaczynają grzebać w życiu mężczyzny.

Na światło dzienne wyciągają kolejne intymne informacje. Wszystko, aby dopasować go do charakterystyki terrorysty. Amerykanie dowiadują się, że jest niespełnionym gliniarzem, "który zrobiłby wszystko, aby się zasłużyć".

Dyrektor prywatnej szkoły, gdzie wcześniej pracował Jewell, udziela głośnego wywiadu cytowanego przez wszystkie media. Opisuje go jako "nadgorliwca z odznaką" piszącego "epickie raporty o błahych sprawach".

Nagonka trwa tygodniami. Choć FBI nigdy nie postawiło mu zarzutów, jego dom przetrząśnięto dwa razy, współpracowników Jewella przesłuchano, a jego samego poddano 24-godzinnej obserwacji.

Agencja odpuszcza dopiero, kiedy mężczyzna poddaje się na własną prośbę testowi wariografem. Który zdaje.

W październiku 1996 r. oficjalnie zostaje oczyszczony ze wszelkich podejrzeń. Ale Richard Jewell nie zamierza zostawiać tak sprawy. I przystępuje do ataku.

Nigdy nie chodziło mu o pieniądze

#

W kolejnych latach Jewell wytoczył procesy wszystkim, którzy oczernili go w oczach opinii publicznej.

Za wypowiedź dziennikarza Toma Brokawa "Spekuluje się, że FBI jest blisko zamknięcia sprawy. Prawdopodobnie mają na niego wystarczająco dużo, aby go aresztować i oskarżyć […]." NBC News zapłaciło pół mln dol.

Zapłacić musiał też wspomniany dyrektor szkoły, choć kulisy ugody pozostają tajne. Jewell poszedł też na wojnę z "New York Post", żądając 15 mln dol. W pozwie argumentował, że gazeta przedstawiała go jako osobę "anormalną" z "niejasną przeszłością zawodową", a nawet dopuściła się publikacji jego karykatury.

W tym wypadku też doszło do ugody, ale nie wiadomo, ile ugrali prawnicy Richarda. Podobnie zakończyła się sprawa z procesem przeciwko CNN, choć stacja utrzymuje, że zadośćuczynienie było "uczciwe i odpowiednie".

Najdłużej trwał proces przeciwko "The Atlanta Journal-Constitution". W oskarżeniu przywołano zdanie "FBI podejrzewa 'bohaterskiego' ochroniarza, że mógł podłożyć bombę", które zainicjowało lawinę pomówień. Gazecie wytknięto też fakt, że porównała mężczyznę do seryjnego mordercy Wayne'a Williamsa.

"The Atlanta Journal-Constitution" jako jedyne medium nie poszło na ugodę. Proces zakończył się dopiero w 2011 r. oddaleniem oskarżenia. Sędzia uzasadnił, że w tamtym czasie informacje podane przez gazetę były zgodne z prawdą.

W 2006 r. Jewell powiedział, że nigdy nie chodziło mu o zysk. Większość pieniędzy, jakie wygrał, poszły na prawników i fiskusa. Chciał wyłącznie oczyszczenia swojego dobrego imienia.

Prawicowy fanatyk

#

Dopiero w 2003 r. schwytano prawdziwego zamachowca. Okazał się nim prawicowy ekstremista Eric Robert Rudolph, odpowiedzialny też za podłożenie bomby w gejowskim klubie i klinice aborcyjnej. Dwa lata później skazano go na poczwórne dożywocie.

Richard Jewell zmarł w 2007 r. w wieku 44 lat. Przyczyną śmierci były powikłania związane z cukrzycą. Pod koniec życia pracował jako zastępca szeryfa, jeździł też po kraju z wykładami.

W każdą rocznicę zamachu składał różę w Centennial Olympic Park, aby upamiętnić kobietę, której nie zdołał uratować.

Ironia losu

#

W 1997 r. "Vanity Fair" opisało bulwersującą sprawę w artykule pod wszystko mówiącym tytułem "Amerykański koszmar". To właśnie on posłużył za kanwę scenariusza nowego filmu Clinta Eastwooda.

"Richard Jewell" już wzbudza kontrowersje. "The Atlanta Journal-Constitution", ta sama gazeta, która zniszczyła życie bohatera, domaga się od Warner Bros. zamieszczenia klauzuli mówiącej, że niektóre zdarzenia są wytworem wyobraźni scenarzystów.

Chodzi o postać reporterki Kathy Scruggs (Olivia Wilde), która w filmie zdobywa informacje od agenta FBI w zamian za seks. W rozmowie z Fox News rzecznik studia podkreślił, że fabułę oparto na "wiarygodnych materiałach źródłowych".

W gazecie ukazał się artykuł poświęcony Scruggs, w którym jej filmowy odpowiednik nazwano "fałszywym", "złośliwym" i "ekstremalnie zdeformowany". Trudno o większą ironię losu.

Film "Richard Jewell" w reżyserii Clinta Eastwooda wejdzie do polskich kin 24 stycznia przyszłego roku. Na ekranie zobaczymy m.in. Paula Waltera Hausera, Sama Rockwella, Olivię Wilde i Kathy Bates.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (90)