Afroamerykanie w "Przeminęło z wiatrem". Gwiazdy i kontrowersje
W czerwcu 2020 roku z HBO Max został usunięty film "Przeminęło z wiatrem" – uwielbiana przez pokolenia epicka produkcja z ośmioma Oscarami na koncie. Zdaniem decydentów HBO Max, melodramat z 1939 roku był "produktem swoich czasów", przedstawiał "uprzedzenia etniczne i rasowe", które "były złe wtedy i są złe dzisiaj".
Stwierdzono, że film powróci na platformę w bliżej nieokreślonym terminie wraz z "dyskusją na temat jego kontekstu historycznego". To nie pierwszy raz, gdy dzieło Davida O. Selznicka budziło kontrowersje. Kwestia rasizmu została poruszona jeszcze w czasie pracy nad scenariuszem. Tymczasem w ekranizacji powieści Margaret Mitchell znakomite kreacje stworzyły czarnoskóre aktorki, które nie uważały filmu za rasistowski, a jedna z nich nawet odebrała Oscara – jako pierwsza Afroamerykanka w historii.
Opowieść o Starym Południu
Akcja "Przeminęło z wiatrem" rozpoczyna się w przededniu wybuchu wojny secesyjnej, toczącej się w latach 1861-1865. Protagonistka, Scarlett O’Hara, wiedzie beztroski żywot rozpieszczonej córeczki majętnego plantatora z Georgii. Nie chce nawet słuchać o wojnie, tymczasem jej liczni adoratorzy wiedzą, że konflikt jest nieunikniony. Jankesi (Amerykanie ze stanów północnych), z Abrahamem Lincolnem na czele, mówią o sprawach ekonomicznych, społecznych, a przede wszystkim o konieczności zniesienia niewolnictwa. Na Południu nikt o tym nie myśli. Niewolnicy usługują swoim białym panom i - przynajmniej w powieści Margaret Mitchell oraz filmowej adaptacji - są im szczerze oddani, a przy tym traktowani łagodnie i po ludzku, niemal jak członkowie rodziny.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ben Hecht, poproszony przez producenta Davida O. Selznicka o poprawę scenariusza, dostrzegał w "Przeminęło z wiatrem" cały szereg problemów, a pompatyczność i zawiła fabuła wydawały się najmniejszymi. Gorzej, że Jankesi zostali ukazani jako bezwzględni, zakłamani intruzi w pełnym uroku i szlachetnych wartości świecie Południa. Rasistowscy plantatorzy są tu bohaterami, których wrogowie z Północy okradli i upokorzyli, podpalając miasta oraz wiejskie posiadłości, skazując ludzi na ubóstwo i głód. Jednak Południe nie zamierzało się poddać. Bohaterowie "Przeminęło z wiatrem" próbowali odnaleźć się w powojennej rzeczywistości i wyjść z kryzysu. Scarlett O’Hara, zmieniająca się z egoistycznej panienki w zdeterminowaną biznes-woman, stała się amerykańskim symbolem przetrwania. Hecht jakoś to przełknął, ale miał kolejne twarde orzechy do zgryzienia.
Selznick nalegał na przykład, aby w dialogach pojawiało się słowo ,,nigger’’ (czyli ,,czarnuch’’). Zgadzał się, że w latach 30. sformułowanie to było już "niefortunne", ale jego zdaniem oddawało realia epoki i dodałoby filmowi autentyczności. Zarówno Ben Hecht, jak i członkowie obsady, przede wszystkim Clark Gable (słynący z pogardy dla rasistowskich przekonań) upierali się, że czarnoskórych bohaterów nie wypada nazywać ,,czarnuchami’’. To jeden z nielicznych przypadków, gdy Selznick poszedł na kompromis wobec swojej wizji. Na tym problemy się nie skończyły. W pierwszej części filmu jest scena, w której bardzo zestresowana Scarlett policzkuje czarnoskórą służącą. Dziewczynie obrywa się za poważne kłamstwo. Selznick uważał, że kontekst usprawiedliwiał Scarlett, natomiast Hecht nalegał na usunięcie tej sceny. Tym razem producent postawił na swoim.
W książce i scenariuszu pojawiła się sugestia, że niektórzy bohaterowie (przedstawieni jako pozytywni – prawdziwi gentlemeni z Południa) mogli być członkami Ku Klux Klanu. Selznik nie zamierzał z tego rezygnować w imię poprawności politycznej. Hecht przemycił sugestię bardzo zręcznie, ale jego niechęć do filmu przybrała na sile. Zresztą nie był ze swojej pracy nad "Przeminęło z wiatrem" szczególnie dumny.
Mammy i Prissy
Zielonooką Scarlett O’Harę zagrała piękna angielska aktorka Vivien Leigh. Zakochanego w niej Rhetta Butlera zagrał, choć niechętnie, Clark Gable - "król Hollywood" we własnej osobie. W rolę Melanii Wilkes wcieliła się Olivia de Havilland, a Ashleyem Wilkesem, obiektem westchnień Scarlett, był Leslie Howard. Doborowa biała obsada. David O. Selznik musiał jeszcze obsadzić role drugoplanowe - niewolników. Ponieważ minstrel show (przedstawienie, w którym biali aktorzy udawali czarnoskórych) nie wchodziło w rachubę, trzeba było zaangażować Afroamerykanów.
Nianię panny O’Hara, twardo stąpającą po ziemi, rozsądną Mammy zagrała Hattie McDaniel. To Clark Gable polecił ją Selznickowi, gdy ten szukał idealnej aktorki do roli Mammy. Producent nikogo lepszego by nie znalazł. McDaniel była pierwszą czarnoskórą artystką zaproszoną do współpracy przez amerykańskie rozgłośnie radiowe. Doceniono ją także w Hollywood. W 1935 roku zagrała z Shirley Temple w filmie "Mały pułkownik". W następnym roku pojawiła się w 12 produkcjach. Zwykle grywała służące i nie miała z tym problemu. W "Przeminęło z wiatrem" stworzyła wybitną, niezapomnianą kreację.
Producent musiał znaleźć jeszcze jedną czarnoskórą aktorkę - do roli nierozgarniętej, infantylnej pokojówki, którą matka Scarlett łaskawie pozwoliła zabrać córce do Atlanty. Prissy to całkowite przeciwieństwo poważnej, zasadniczej i obdarzonej życiową mądrością Mammy. Selznick zobaczył nagrania ze zdjęć próbnych Butterfly McQueen i od razu wiedział, że to idealna Prissy. Panna McQueen zamierzała zostać pielęgniarką, ale talent i szczęśliwe zbiegi okoliczności zawiodły ją na Broadway, potem do Hollywood. Podobnie jak starsza od niej Hattie McDaniel, grywała głównie pokojówki. I w przeciwieństwie do Hattie, Butterfly miewała z tym problem.
Mammy i Prissy były niewolnicami na plantacji ojca Scarlett. Mówiły niegramatycznie - zgodnie z popularnym stereotypem. Jednak pod pewnymi względami wymykały się schematom. Mammy to głos rozsądku, silna kobieta, otaczająca wszystkich opieką, lojalna (nie uciekła przy najbliższej sposobności, jak wielu innych niewolników). Prissy bardziej odzwierciedlała wyobrażenia o typowej niewolnicy - nie dość, że niewykształcona, to po prostu mało inteligentna. Hattie McDaniel i Butterfly McQueen zaprezentowały swoje wielkie talenty i trudno sobie wyobrazić "Przeminęło z wiatrem" bez nich. Ich kreacje były znakomite, ale też prowokowały do dyskusji – z każdej strony i na różnych etapach historii.
Hollywood vs. kontrowersje
Już Ben Hecht niechętnie zabierał się do pracy nad scenariuszem "Przeminęło z wiatrem", uważając tę "opowieść o Starym Południu" za rasistowską, pompatyczną tandetę. Wbrew jego oczekiwaniom film odniósł olbrzymi sukces, zgarniając osiem Oscarów (oraz dwa specjalne wyróżnienia) i przynosząc niewyobrażalne zyski.
Hattie McDaniel była jedną z gwiazd produkcji Selznicka. Nie mogła jednak uczestniczyć w premierze, która odbyła się 15 grudnia 1939 roku w Atlancie. W Georgii obowiązywała wówczas segregacja rasowa, a kino, w którym miał się odbyć pokaz, było przeznaczone wyłącznie dla białej publiczności - bez wyjątków. Oburzony tym faktem Clark Gable zagroził, że bez Hatty w ogóle nie pojedzie na premierę. Przyjaciółka przekonała go, by mimo wszystko pojechał.
Amerykańska Akademia Filmowa nominowała McDaniel do Oscara za najlepszą rolę drugoplanową. Hattie musiała otrzymać specjalne pozwolenie, by uczestniczyć w gali oscarowej i móc usiąść przy stoliku z białymi członkami obsady. To pierwsza w historii czarnoskóra aktorka uhonorowana Nagrodą Akademii.
Hattie była dumna ze swoich artystycznych dokonań i bez oporu grywała służące. Afroamerykańscy dziennikarze i aktywiści zarzucali jej, że, przyjmując podobne role, utwierdzała Amerykanów w przekonaniu o intelektualnym ograniczeniu czarnoskórych obywateli. Butterfly McQueen z czasem zaczęła myśleć podobnie. Powiedziała: "Za pierwszym razem nie przeszkadzało mi granie pokojówki, bo myślałam, że w ten sposób wchodzi się do branży. Ale kiedy w kółko robiłam to samo, czułam niechęć. Nie przeszkadzało mi bycie zabawną, ale nie lubiłam być głupia".
Na przestrzeni dekad kilkakrotnie poruszano temat rasistowskiego wydźwięku "Przeminęło z wiatrem". Niektórzy trwają w przekonaniu, że film nie tylko idealizuje Południe, ale też romantyzuje niewolnictwo. Inni zwracają uwagę na znaczenie Mammy - uosobienia życiowej mądrości i silnego charakteru. No i za tę kreację pierwsza Afroamerykanka otrzymała Oscara, przecierając szlak innym czarnoskórym artystom. Dla oddanych wielbicieli film ten jest po prostu piękną historią o przetrwaniu oraz miłosnych zawiłościach i nie ma potrzeby patrzeć na melodramat wszech czasów przez pryzmat poprawności politycznej.
Do HBO Max obraz powrócił ze starannie przygotowanym komentarzem. O trudnej przeszłości nie wolno zapominać. Nie warto też potępiać "Przeminęło z wiatrem" – film, choć może być uznawany za problematyczny, pozostaje jednym z największych artystycznych dokonań Hollywood.