Kolejna projekcja na gdyńskim festiwalu za nami.
Witkacy - mistrz blagi i kreacji wreszcie doczekał się kolejnej blagi na swój temat. Z tym, że nie on jest autorem tej fantazji, lecz Jacek Koprowicz, reżyser filmu „Mistyfikacja”.
„Mistyfikacja” to film, który stawia śmiałe pytanie: A co by było gdyby Witkacy nie popełnił samobójstwa i żył w PRL-u? Z całą pewnością byłby amatorem kobiecych wdzięków, zwolennikiem prostytutek a także wiernym kopistą własnych prac. Niestety cierpiałby na niemoc twórczą i impotencję. Ukrywałby się przed światem w mieszkaniu swojej wieloletniej kochanki Czesławy Oknińskiej. Taką wizję jego życia przedstawia reżyser.
Witkacy uwielbiał szokować, przekraczać granice. Był artystą wszechstronnym: malował, fotografował, pisał. I dlatego jest tak fascynującą postacią. Tej fascynacji ulega Jakub Łazowki, agent SB grany przez Macieja Stuhra. Łazowski pisał pracę magisterką o wpływie kobiet na twórczość Witkacego, jednak w roku 1968 zostaje wydalony z uczelni i nie może skończyć pracy. Później natrafia na trop, który utwierdza go w przekonaniu, iż Witkacy sfingował własne samobójstwo, żyje i ma się dobrze. Z czasem tropienie Witkacego staje się jego obsesją. Łazowski śledzi kochankę artysty, jeździ za Witkacym, szpieguje i ciągle robi zdjęcia z ukrycia. Tak bardzo chce rozwikłać zagadkę Witkacego, że prawie popada w obłęd. Zaczyna pić dużo więcej niż zwykle, a jego rzeczywistość niezdrowo się zakrzywia.
Ewa Błaszczyk gra Czesławę Oknińską wieloletnią kochankę Witkacego. To kobieta, która bardzo kocha Witkacego. Znosi jego humory, wymówki, zgadza się na jego rozkazy, gry. Dla niego się rozwodzi, jednak Stach nie zamierza rozwieść się ze swoją żoną. Czesława marzy by mieć Witkacego jedynie dla siebie, nie tylko na co dzień ale i formalnie. Tą rolą Ewa Błaszczyk dała popis swoich aktorskich umiejętności. Widzimy kobietę oddaną mężczyźnie, idącą na kompromisy, ale i cierpiącą z miłości.
Filmu nie należy odczytywać dosłownie. To tylko taka konwencja, kinowy figiel, zabawa. Przecież na tym polega istota kina na kreowaniu światów, na wodzeniu za nos, kreowaniu nieistniejących historii. Kino ma stwarzać iluzję. I na tym również między innymi polegał styl bycia i twórczość Witkacego. Na zaskakiwaniu, ale i wodzeniu za nos. Nieustannym kreowaniu siebie samego. Odrzuceniu konwencji i sztampy. Reżyser puszcza wodze fantazji i odpowiada na pytanie: A gdyby samobójstwo Witkacego było sfingowane? Widz nie ma obowiązku zgadzać się z wizją reżysera, ale warto wziąć ją pod uwagę.
Anna Bujna