Stanisława Celińska: Zachować tajemnicę...

Stanisława Celińska śpiewać lubiła od zawsze. W tym roku mogliśmy usłyszeć ją na festiwalu w Opolu, gdzie wykonała "Atramentową rumbę". Aktorka wierzy, że jej przygoda muzyczna nadal będzie się rozwijać i że nigdy nie jest za późno, aby zacząć wszystko od początku. W życiu Pani Stanisława, kieruje się zasadami, które wpoiła jej za młodu ukochana babcia. Jedna z nich mówi o tym, że kobieta powinna zachować tajemnicę...

**

Stanisława Celińska: Zachować tajemnicę...
Źródło zdjęć: © AKPA

Obraz

Pani Stanisławo 40 lat temu zadebiutowała Pani w Opolu piosenką "Ptakom podobni" i to w doborowym towarzystwie - Haliny Frąckowiak, Alibabek, czy Maryli Rodowicz. W tym roku znów mogliśmy usłyszeć Panią w opolskim amfiteatrze. "Atramentowa rumba" czaruje. Smakowity, mądry tekst - o tym słońcu, które chowa się za horyzontem, i o tej samotności w czterech ścianach... Ile w nim Stanisławy Celińskiej?**

Bardzo dużo. Smutny tekst, pełen zadumy, która każdego "dopada", kiedy zostaje sam na sam w czterech ścianach swego domu i zaczyna dokonywać rozliczeń. Ale zawsze trzeba wierzyć w to, że świt kiedyś nastąpi. Ta wiara jest we mnie. Dzięki temu, mam wrażenie, piosenka nie jest aż tak smutna. A mogłaby być naprawdę "dołująca". W życiu nigdy nie jest za późno, żeby wszystko zacząć od początku.

**

Obraz

Jak się współpracowało z chłopakami z Los Locos? Czy to jednorazowa przygoda...**

Jacy oni są cudni! Kiedy śpiewamy, czuję wielką przyjemność, odzywa się moje drugie "ja". Śpiewając jesteśmy razem - ja i zespół. Mam nadzieję, że to coś nowego w moim życiu, co szybko się nie skończy. Liczę na to, że będę mogła jeszcze zaśpiewać jeśli nie z Los Locos, to z innym zespołem. W każdym razie moja praca z Maciejem Muraszko zaczęła się i oby trwała jak najdłużej...

**

Obraz

Rumba to taniec miłości i namiętności. Czy Pani, Pani Stanisławo, potrafi się w rumbie zagubić bez reszty z duszą i ciałem?**

Oczywiście! Południowe rytmy są mi niezmiernie bliskie. W końcu wśród moich przodków byli zarówno Hiszpanie jak i Cyganie. Muszę przyznać, że z czasem coraz bardziej zaczął mi się podobać rytm. Z rytmem nawet rzeczy smutniejsze, nostalgiczne, wydają się jakby radośniejsze. Kiedy muzyka pulsuje, w nieustającym rytmie i tańcu, jak u Cesarii Evory, pojawia się coś magicznego. Uwielbiam tańczyć. Taniec należy do moich ukochanych sztuk. Kiedyś miałam taką "manię", że jak słuchałam muzyki, od razu widziałam całe układy choreograficzne i baletowe. Zresztą śpiewałam i tańczyłam "Zorbę" na zakończenie szkoły teatralnej i dalej to robię. Tego typu muzyka siedzi we mnie głęboko. Maciej Muraszko, proponując mi "Atramentową rumbę" poruszył moją wewnętrzną wrażliwość muzyczną.

**

Obraz

Z tego co Pani opowiada, sroce spod ogona Pani nie wypadła. Rodowód ma Pani, że ho, ho...**

Przede wszystkim rodziców muzyków - mamę skrzypaczkę i ojca pianistę. Muzyka, muzyka, i jeszcze raz, muzyka. Zdecydowanie wolę śpiewać niż mówić. Może to niektórych zdziwi, ale kiedy wychodzę na scenę, wolę coś zaśpiewać niż recytować wiersze. Muzyka była we mnie zawsze. Mama nie posłała mnie jednak do szkoły muzycznej z obawy, że wybiorę sobie trudny zawód. No to wybrałam sobie łatwy - aktorstwo (śmiech).

**

Obraz

Korzenie hiszpańskie, cygańskie, ale i arystokratyczne...**

Tak. Moja mama powtarzała mi często: "Stasiu, pamiętaj, że masz bardzo dobre pochodzenie. W herbarzu twój dziadek Łysakowski jest herbu Leliwa. Dlatego pewnych rzeczy po prostu nie wypada ci robić". Przypomniałam sobie o tym pochodzeniu i radach mamy w trudnym momencie swego życia, kiedy próbowałam wyjść z nałogu. W mieszkaniu wieszałam sobie na piecu karteczki z różnymi mądrościami. Codziennie czytałam je po kilkadziesiąt razy. Na jednej było napisane - "Pamiętaj Stasiu! Masz arystokratyczne pochodzenie". W końcu odezwała się we mnie dobra krew. Teraz już żadnych karteczek nie muszę sobie wieszać. Ale jest tyle kuszących rzeczy na tym świecie, tyle kolorów, że człowiek musi być niezwykle silny, żeby wytrwać na swojej drodze...

**

Obraz

Jednym słowem, szlachectwo zobowiązuje...**

Kiedyś moja mama podarowała mi na urodziny kilka tomów poezji Norwida. Przypominało mi to o ważnych rzeczach, które mi wszczepiła - smaku, kulturze, poezji, dobrej muzyce. Ona i mój dziadek, ten herbu Leliwa, który zginął zresztą bez wieści, mieli wspaniałe mieszkanie przy ulicy Rybaki, kiedy mnie jeszcze nie było na świecie. Być może dałoby się to mieszkanie odzyskać, ale nie mam już na to siły. Z drugiej strony ważne jest też, co sobie człowiek wypracuje własną pracą. Zawsze jednak warto przypomnieć sobie, kim się jest. Pamiętać o korzeniach. **

Obraz

Jednak nic nie stoi na przeszkodzie, aby hrabianka obierała ziemniaki...**

Broń Boże. Zresztą, często grywałam postaci ludowe. Dobrze się czuję wśród tak zwanych prostych ludzi.

**

Obraz

Wspomniała Pani kiedyś, że w postaci Janiny z "Samego życia" jest wiele z Pani babci. Jaka ona była?**

Była niesamowitą osobą. Urodziła się w zaborze rosyjskim, więc nie miała tak zwanych szkół. Natomiast miała bardzo dużą wiedzę życiową. Dobrze znała się na ludziach. Kiedy ktoś do mnie przychodził, babcia od razu wiedziała z kim ma do czynienia. "Stasiuńka, to jest zły duch!" - ostrzegała mnie. Była moim Wielkim Przyjacielem. Często jednak z babcią się spierałam, ponieważ lubiłam mieć swoje zdanie. Nie mniej wszystkie nauki, które mi wpoiła, w pewnym momencie zadziałały. Wiadomo, czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci. Babcia była niezwykle prawym i szlachetnym człowiekiem. Posiadała kilka śmiesznych słabości, generalnie jednak była silna - miała swoje żelazne zasady i ogromny temperament.

**

Obraz

Jakie były to zasady?**

Przede wszystkim nie mówiła rzeczy, o których nie wiedziała. Kiedy za młodu pytałam ją o wiarę w Boga, babcia nigdy nie wysilała się na wiedzę teologiczną. Mówiła po prostu, że wierzy i koniec. Mądre - albo ma ktoś łaskę wiary i się na Boga otwiera, albo jej nie ma i teoretyzowanie na ten temat niczego nie daje.

**

Obraz

Czy babcia miała swoje charakterystyczne powiedzonka?**

Niejedno. Słynne jej powiedzenie - "Stasiuńka, nie pokazuj nigdy całej dupy, tylko zawsze kawałek" - mówi o dystansie, o chronieniu samego siebie. W ogóle dobrze jest zachować tajemnicę, zwłaszcza dla kobiety. Babcia mówiła mi, że dziadek nigdy nie wiedział o jej comiesięcznych kobiecych dolegliwościach. Myślę, że do końca życia była wielką tajemnicą dla mojego dziadka, który był delikatnym, nieprzystosowanym do życia człowiekiem. To babcia trzymała ten związek...

**

Obraz

Z tego, co Pani mówi o swojej babci, wynika, że relacje damsko-męskie były kiedyś bardziej tajemnicze. Dziś, kiedy każdą część ciała wystawia się na widok publiczny, nie jest łatwo zachować tajemnicę...**

Jeśli chodzi o mężczyzn, niewiele się zmieniło. Mężczyzna czuje się mężczyzną, kiedy może zdobywać. Kiedy ma wszystko podane na tacy, przestaje się tym interesować. Więc ta odrobina tajemniczości nigdy nie zawadzi. Na temat mężczyzn moja cudowna babcia miała inne genialne powiedzenie - "Stasiuńka to jest tylko mężczyzna".

**

Obraz

Czy Pani babcia dawała tym samym do zrozumienia, że mężczyznami nie ma się co przejmować...**

Babcia nigdy nie dewaluowała wartości mężczyzny. "Tylko mężczyzna" w jej rozumieniu znaczyło, że trzeba na mężczyznę uważać i za bardzo go nie podpuszczać. Śmieję się, że gdyby mężczyźni nie byli tacy, świat przestałby istnieć, bo nie byłoby żadnego przyrostu naturalnego. Mężczyzna z natury jest bardzo mocno nakierowany na "te sprawy". Kobitka powiedziałaby - dziecka nie, dziecko później, albo idź sobie...

**

Obraz

Pani jednak należy do tej części kobiet, która powiedziała "tak". Dzięki temu dziś może się Pani cieszyć dziećmi i wnuczką.**

Wzruszam się, kiedy moja wnuczka Liliana biega i tańczy. I myślę sobie - dobrze się stało. Nie żal mi mojego trudu, pracy, wyrzeczeń. To żywy dowód na to, że warto było...

**

Obraz

Dziękuję za rozmowę.**

Rozmawiała Ewa Jaśkiewicz/AKPA

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (4)